Po ogromnym wzroście sprzedaży książek w 2005 roku (o 11 proc.), mijający rok nie był pomyślny dla branży. Spadła sprzedaż prawie we wszystkich segmentach (z wyłączeniem książki dziecięcej i publikacji fachowych), ale przede wszystkim brakowało bestsellerów, tylko nieliczne pozycje sprzedały się w liczbach przewyższających 50 tys. egz. Zwłaszcza pierwsze półrocze było słabe. A zaczęło się przecież doskonale – od megahitu, jakim był „Harry Potter i Książę Półkrwi”. Sprzedano ok. 550 tys. egz. książki, na którą polski czytelnik wyczekiwał od pół roku. Przypomnijmy jednak, że rok wcześniej tylko „Pamięć i tożsamość” Jana Pawła II znalazła ok. 1,2 mln nabywców, a książek, które rozeszły się w nakładach powyżej 100 tys. egz. było ponad 20. W pierwszym półroczu 2006 roku Andrzej Rostocki, który publikuje półroczne zestawienia list bestsellerów, doliczył się zaledwie trzech pozycji, które osiągnęły sprzedaż przekraczającą 100 tys. egz. Oprócz wspomnianego „Harry’ego Pottera” były to: „Cuda Jana Pawła II” Pawła Juchniewicza i „Kod Leonarda da Vinci” Dana Browna – obydwa tytuły sprzedane w liczbie ponad 110 tys. egz. Można do tego dodać jeszcze „Opowieści z Narnii” (jeśli zliczymy łączną sprzedaż wszystkich wydań tego cyklu powieściowego) i na tym koniec stutysięczników. Nakłady powyżej 50 tys. egz. odnotowało także niewiele tytułów, m.in.: „Donos na Wojtyłę” Marka Lasoty, „Krętka blada” Joanny Chmielewskiej, „Być jak płynąca rzeka. Myśli i impresje 1998-2005” Paulo Coelho czy „Historyk” Elizabeth Kostovy. Końcówka roku była ciekawsza, ukazały się nowe pozycje Grocholi, Wiśniewskiego i Musierowicz. W znacznie mniejszym stopniu niż w latach poprzednich koniunkturę nakręciła nagroda Nike. Czyżby wyczerpywała się magia tego wyróżnienia, czy też jeszcze przed nagrodą wyczerpał się krąg miłośników prozy Doroty Masłowskiej? Poczekamy, zobaczymy, co przyniesie przyszłoroczna Nike… Choć laureata chyba nietrudno wskazać, bo „Traktat o łuskaniu fasoli” Wiesława Myśliwskiego zdaje się nie mieć konkurencji. W ogóle w literaturze polskiej posucha, bo co my tu mieliśmy poza Myśliwskim? Nową prozę Krall, nową książkę Stasiuka, „Autobiografię” Sławomira Mrożka (przyjętą przez krytykę z mieszanymi uczuciami), powieść Marka Krajewskiego, którego czarne kryminały odniosły bezsporny sukces… Mało tego! Ale i w prozie zagranicznej posucha (nie licząc świetnie promowanej literatury komercyjnej). Ten rok pod każdym niemal względem rozczarowuje. Koszty lepiej lokowane Spadek sprzedaży nie powinien jednak być wielki, wedle wstępnych szacunków wyniesie zapewne ok. 5 proc. Dla wielu wydawców, którzy w latach 2004-2005 zwiększyli wydatki na pozyskanie nowych praw autorskich i marketing, nawet stagnacja jest jednak porażką. Czy w przyszłym roku czeka nas cięcie kosztów? Miejmy nadzieję, że nie, ale że będą lepiej lokowane. Popatrzmy bowiem chociażby na marketingowe efekty wizyt pisarzy w 2006 roku, czy którakolwiek przekuła się na duży sukces? Jeśli chodzi o obecność literatury w mediach, to chyba jednak nie. Ale tu trzeba od razu powiedzieć, że i media w 2006 roku traktowały literaturę po macoszemu, nawet w prasie codziennej (nie wspominając o telewizji, tygodnikach czy magazynach ilustrowanych) książka przegrywa z filmem, muzyką, a nawet tak zdawałoby się hermetyczną sztuką jak plastyka. Jest …