środa, 31 października 2007
Ranking drukarń 2007
Czasopismo"Magazyn Literacki Książki"
Tekst pochodzi z numeru10/2007


Tak, tak, proszę Państwa. My również przecieramy oczy ze zdumienia, nie mogąc uwierzyć, że już po raz czwarty redakcja „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” rękami wydawców dokonuje wyboru najlepszych w Polsce drukarń dziełowych. Cieszy nas to tym bardziej, że – jak życie pokazuje – obok siebie mogą funkcjonować dwa rankingi (drugi, nieco inny, ogłasza redakcja miesięcznika „Wydawca”), nie wadząc sobie, a co więcej – pozwalając na dokonanie ocen z różnych punktów widzenia. Słowem – pięknie i z pożytkiem dla wszystkich Państwa różnimy się. I niech tak będzie jak najdłużej.

Metodologia

Metodologię sporządzania naszego rankingu znają Państwo bardzo dobrze, przypomnimy więc tylko, że do blisko setki wydawnictw wysłaliśmy ankiety, prosząc o przyznanie ocen ich najlepszym drukarniom, w kategoriach takich jak jakość produkcji, terminowość jej realizacji, elastyczność na uwagi kontrahentów, kontakty interpersonalne oraz satysfakcja z zakresu świadczonych usług. Oceny (od 1 do 5) mnożyliśmy przez tzw. wskaźnik wagi poszczególnych kategorii, za najważniejsze uznając jakość i terminowość, a za „najmniej istotne” – satysfakcję z zakresu usług. Dlaczego? Po odpowiedź odsyłam do wcześniejszych rankingów. Dodam jedynie, że metodologia powstała po konsultacjach z wydawcami. Do tej pory – odpukać – nikt nie zgłaszał poważniejszych uwag.

W tym roku ankiety wypełniło 29 wydawców. Każdy z liderów (pierwsze trzy miejsca) został wskazany przez siedmiu (czyli przez jedną czwartą), zaś na ostatniego z pierwszej dziesiątki głosowało trzech edytorów. W sumie oddano 73 głosy na 31 drukarń. Wskazywano różnie – na jedną, dwie, czasem na pięć najlepszych. Średnia liczba głosów oddanych przez wydawcę wyniosła 2,5. Skromniej niż w latach wcześniejszych ankiety uzupełniane były o komentarze. Czyżby Państwo czuli się już zmęczeni naszą aktywnością? O udział w głosowaniu prosimy Was przecież tylko raz w roku. Za rok liczymy zatem na więcej.

Kto zyskał, a kto nie?

Omówienie tegorocznych wyników zacząć należy od lidera. Lidera niezwykłego. Raz, że firma ta znalazła się na szczycie po raz pierwszy, a dwa – i to być może ważniejsze – że zrobiła to w takim stylu, iż nadesłane do redakcji ankiety analizowaliśmy po kilkakroć, nie mogąc dać wiary w poprawność uzyskanych wyników. Po raz pierwszy bowiem zdarzyło się, by firma z tak ścisłej czołówki uzyskała maksymalną liczbę punktów – od wszystkich głosujących na nią wydawców i we wszystkich kategoriach! A zatem – pierwsze miejsce i 1120 na 1120 możliwych do zdobycia punktów. Tak piękne, że aż nierealne. A jednak. Kierownictwu i załodze Zakładu Graficznego Colonel z Krakowa z radością gratulujemy. Dobra robota, drodzy Państwo!

Drugie miejsce – po ubiegłorocznym czwartym, ale po pierwszym zarówno w 2004, jak i w 2005 roku – zajęła Drukarnia Naukowo-Techniczna. Obok OZGrafu jako jedyna od początku rankingu utrzymuje się w najściślejszej czołówce nie tracąc renomy wśród zleceniodawców. Wynik – trzeba jednak przyznać – znacznie słabszy niż w przypadku Colonela. Ale… kto w tym roku mógł Colonelowi zagrozić?

Trzecie miejsce – po drugim w roku ubiegłym – zajął Opolgraf. Firma, która w pierwszej edycji znalazła się na 13., a rok później na ósmym miejscu. Znając historię tej drukarni, jej szefa, Jerzego Nagórskiego bez obaw można nazwać cudotwórcą. Nie byłoby jednak tego sukcesu, gdyby nie zespół, który pod jego wodzą ugruntowuje pozycję firmy, zdobywając coraz to nowych klientów. Nie rońcie więc łez, Opolanie, że zaliczyliście spadek.

Stosunkowo nisko znalazły się w tym roku Olsztyńskie Zakłady Graficzne OZGraf. Spadek z miejsca pierwszego na czwarte (po dwukrotnie drugim – w latach 2004-2005) może boleć, ale i… można się było tego spodziewać. Od pewnego czasu w branży mówi się o opóźnieniach, które wcześniej w Olsztynie nie zdarzały się. To ponoć efekt zbytniego obłożenia produkcją, której jednak – uczciwie to przyznajmy – nikt nie każe przyjmować… Firma jednak i z tym sobie poradzi. Wszak jej prezes Ryszard Maćkowiak to zaprawiony w bojach „zawodnik”. Życzymy więc powrotu na szczyt.

Wreszcie, niespodziewany awans zaliczyła Drukarnia Wydawnictw Naukowych z Łodzi, która po okupowaniu miejsc 17. (2004), 13. (2005) i 14. (2006) w tym roku zajęła piątą lokatę. Oby tak dalej. Patrząc na wcześniejsze edycje rankingu nieźle poradziły sobie w tym roku również Rzeszowskie Zakłady Graficzne (awans z miejsca 19. na ósme).

A kto sobie nie poradził? O cztery lokaty spadł Pozkal, którego „kariera” w tym zestawieniu w ogóle jest zastanawiająca. Bo najpierw skok z pozycji 36. na trzecią (tak, tak!), a teraz spadek o cztery oczka. Dlaczego? Na tym w każdym razie limit niespodzianek się wyczerpał. Znaczy to, że nasz ranking jest stabilny, a nie jest przewidywalny. Że na liście cały czas coś się dzieje.

Plusy dodatnie i plusy ujemne

Każda ankieta i każda ocena – nawet najniższa – to punkt dla drukarni. Generalnie można powiedzieć, że średnia „skuteczność”, jeśli chodzi o uzyskane przez drukarnie oceny, nieco poszła w górę. W roku 2006 wskaźnik ten – zwany przez nas kiedyś stopniem „wykonania planu” – wyniósł 89,63 proc. W tym roku więcej, bo 93,79 proc. Słowem – ocenialiście Państwo swoich partnerów wyżej.

W obrębie jednego z dwóch najważniejszych kryteriów (jakość) szefowie produkcji uwagę zwracali na „profesjonalizm zarówno w pracach bardzo trudnych, jak i bardzo prostych” (to o Druk-Intro) lub „wyjątkową dbałość o jakość produktu przez zastosowanie odpowiednich surowców i technologii” (o Pozkalu). Inni kwitowali wprost: „olsztyńskiej drukarni powierza się najbardziej skomplikowane zadania poligraficzne”. Lub krótko: „bez reklamacji” (Colonel). Wszechstronność i uniwersalność były zatem w cenie. Jak zawsze.

Podobnie punktualność. „Krótkie terminy realizacji są ich niepodważalnym atutem”, ktoś napisał o drukarni Lega z Opola. U ziomali – jakbyśmy dziś powiedzieli – poligrafów z Legi jeden z wydawców docenił realizowanie zleceń nawet przed czasem (Opolgraf). Kto wie, czy „drobne opóźnienia” Pozkalu nie legły u podstaw zajęcia w rankingu niższej lokaty, niż to bywało wcześniej. Podobnego zjawiska nie można wykluczyć w przypadku OZGrafu: „Od kilku miesięcy drukarnia ma problemy z dotrzymaniem terminów dostaw”. Albo: „Niestety jest to (terminowość – przyp. KF) wielka bolączka drukarni. Czasami się udaje dotrzymać terminu, ale tylko czasami”. Ale i ciut lżej: „Konieczność lokowania produkcji z dużym wyprzedzeniem. Problem z szybkimi dodrukami” (wciąż OZGraf…).

W kategorii, którą nazwaliśmy „elastyczność na prośby i sugestie klienta”, padały takie oto opinie: „Do tej drukarni można się zgłosić z najdziwniejszymi pomysłami i zostaną fachowo zrealizowane” (to o Druk-Intro), „Niewykonalne tylko przy ograniczeniach technicznych” (o Colonelu) lub „Natychmiastowa reakcja na wszelkie zmiany wydawnicze” (łódzka Drukarnia Wydawnictw Naukowych).

Zwykle pozytywnie oceniano także „jakość kontaktów interpersonalnych” (chociaż już bez pobudzania wyobraźni redaktorów „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”). „Sympatyczni oraz życzliwi ludzie” (to o załodze OZGrafu), „Na najwyższym poziomie” (Pozkal), „Bardzo dobre kontakty interpersonalne, zwłaszcza z dyrektorem Andrzejem Janickim i marketingiem” (wiadomo, że chodzi o DNT). Nie do końca natomiast zrozumieliśmy, co kryć się powinno pod hasłem „brak obsługi globalnej” (to zarzut pod adresem firmy Dimograf).

Najniższą wagę przykładaliśmy do satysfakcji wydawców z zakresu usług świadczonych przez poszczególne zakłady poligraficzne. „Wachlarz usług proponowany przez drukarnię w pełni zaspokaja nasze potrzeby”, napisał ktoś o firmie Druk-Intro. A o OZGrafie, że nie warto tam drukować „publikacji prostych” (ze względu na „mało konkurencyjną cenę”). Ale już szybkie „reagowanie na nową technologię przygotowalni i sprostanie trudnym wymaganiom” docenił jeden z klientów Drukarni Wydawnictw Naukowych w Łodzi.

Omówienie rankingu tym razem kończymy bez komentarza jego autora, głos oddając władzy w periodyku najwyższej, a także jednemu z wydawców – wiernie uczestniczącemu w naszym rankingu od samego początku. Za co przy tej okazji pragniemy bardzo podziękować.

***

W chwili, gdy czytają Państwo ten ranking, w sprzedaży jest już dziesiąte wydanie rocznika „Rynek książki w Polsce” Łukasza Gołębiewskiego. W tym roku publikacja objęła cztery tomy – do „Wydawnictw” i „Dystrybucji” doszły „Who is who” oraz „Poligrafia”. Z oczywistych względów chciałbym zwrócić Państwa uwagę na ten ostatni. Jego autor, Tomek Nowak, przedstawił kondycję poligrafii dziełowej według stanu na koniec roku 2006. Podane i scharakteryzowane zostały najważniejsze parametry konieczne dla oceny tego sektora przemysłu książkowego, jak wielkość produkcji liczona w przychodach drukarń i liczbie oraz wadze wydrukowanych książek, wielkość i stan parku maszynowego oraz zakres usług realizowanych przez polskie drukarnie dziełowe. Część analityczną uzupełnia ranking największych drukarń dziełowych wraz z charakterystykami poszczególnych podmiotów.

Autor: KUBA FROŁOW