Wtorek, 27 lipca 2021
W kwestiach bibliofilskich Ja­cek Żurawski ma więcej szczęścia niż pieniędzy. Szczęście zaczęło się od babci, która nauczy­ła go czytać. Żeby sprawdzić, czy pięciolatek nie nauczył się przypad­kiem bajeczek opowiadanych przez babcię na pamięć, kazano mu czytać „Dywizjon 303”. Czytał samodziel­nie. Dziś pokazuje pierwsze wyda­nie tej książki oraz jedno z wydań konspiracyjnych. Wolumen Nieduża, ale gruba książka, którą pamięta z dzieciństwa, to „Dzieci z Bullerbyn”, ale bardziej rzewnie wspomina komiksy, do których sen­tyment przetrwał do dziś. Jak więk­szość dzieci kochał „Tytusa, Rom­ka i A’Tomka”, zachował niektó­re zeszyty. Dom był pełen książek kupowanych na bieżąco w latach PRL‑u przez mamę. Wpływ na jego zainteresowania wywarła nauczy­cielka języka polskiego w liceum – prof. Teresa Holzer, która zaraziła go miłością do romantyków. Do dziś lubi sięgać do dzieł Adama Mickie­wicza i Juliusza Słowackiego. – Miłości do starych książek uczyłem się na Wolumenie. Kie­dy miałem czternaście lat, pojawi­łem się tam po raz pierwszy. Ku­piłem „Dni Powstania” Stanisława Kopfa, już wówczas kultowy album z dziesiątkami fotografii i opisa­mi. Wcześniej oglądałem go z na­maszczeniem u wujka i koniecznie chciałem mieć swój. Pamiętam, że był bardzo drogi i trochę ryzyko­wałem, kupując go, bo handlarz nie miał książki na stoisku i musiałem z nim jechać do jego domu. Emocje były ogromne! Po latach mój egzem­plarz powędrował do biblioteki Spo­łecznej Akademii Nauk w Łodzi, a ja kupiłem piękne wydanie w pudeł­ku, w idealnym stanie, za napraw­dę drobną kwotę. Miałem szczęście. To był czas na książki o Powsta­niu, monografie poświęcone Armii Krajowej, jak choćby „Parasol” Pio­tra Stachiewicza, „Cichociemni” Ję­drzeja Tucholskiego czy „Wachlarz” Cezarego Chlebowskiego. Wówczas hitem antykwarycznym były książ­ki z serii „Medaliony” PIW-u, np. „Ludwik XI” Paula Murraya Kendal­la lub biografia Beethovena, wtedy najsłynniejsze i najdroższe książki na rynku antykwarycznym. Seria PIW-u zaczynała się właśnie od tych dwóch pozycji i każda z tych książek była warta prawie jedną przeciętną pensję. Wolumen był przedszkolem, szkołą i uniwersytetem młodego bi­bliofila. Tam zadzierzgnął pierwsze znajomości, niektóre przetrwały do dziś, pobierał lekcje biznesu antykwarycznego. Pierwszy Wolumen mieścił się na Żoliborzu przy Hucie Warszawa, na terenie osiedla Waw­rzyszew. Dziś odbywają się tam gieł­dy elektroniki oraz warzyw, handel książkami przeniósł się na stadion Spójni, a później na stadion Skry. Podobnie jak Międzynarodowe Dni Kultury, Książki i Prasy organizo­wane pod Pałacem Kultury. – Tam każdy mógł handlować, od chłopaka niewiele starszego ode mnie kupiłem prawie komplet pierwszych komiksów o Kapita­nie Żbiku, m.in. słynny i niezwykle wartościowy „Diadem Tamary”, któ­ry dziś osiąga wysoką cenę, bo tym tomem Grzegorz Rosiński debiuto­wał jako rysownik, zdobywając póź­niej sławę jako autor graficzny albu­mów o Thorgalu. Wybór studiów, po ukończeniu prestiżowego warszawskiego liceum im. Klementyny Hoffmanowej, był po części związany z książkami, a bardziej – jak wspomina Jacek Żu­rawski – z ich zrozumieniem. – Prawo to czytanie, ale znaj­dowałem czas na lektury nie tylko obowiązkowe. Wówczas tzw. dru­gi obieg spowodował, że młody stu­dent, wbrew zakazom peerelow­skiej cenzury, miał kontakt z całą światową literaturą. Pozycje, głównie publicystycz­ne, wydawane w drugim obiegu na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych kształtowały wielu młodych ludzi. Dzięki nim Ja­cek Żurawski przeczytał jedną z naj­głośniejszych książek Adama Mich­nika „Kościół, lewica, dialog”, „Po­litykę i odpowiedzialność” Jacka Kuronia i „Folwark zwierzęcy” Geo­rge'a Orwella czy dramaty Václava Havla. – Książką, która mną wstrząsnę­ła do głębi, był „Inny świat” Gusta­wa Herlinga-Grudzińskiego. Pamię­tam, że czytałem tę książkę całą noc, choć przez mikroskopijnej wielkości literki oczy mi bardzo łzawiły. To jed­na z najważniejszych książek, które tłumaczą totalitaryzm. Pierwszą, dotyczącą tego zagadnienia, prze­czytałem jako ośmioletnie dziecko, zupełnie przez przypadek sięgną­łem po najcieńszą książkę na półce i to były „Medaliony” Zofii Nałkow­skiej. Przeżyłem szok. Po raz kolejny doznałem wstrząsu, czytając „Dzieje rodziny Korzeniewskich” Melchiora Wańkowicza, które w latach 1979– 1989 miały co najmniej dwadzieścia dziewięć wydań w drugim obiegu. Obecnie posiadam pierwsze wydanie z Biblioteki Orła Białego z exlibrisem biskupa polowego Wojska Polskiego Józefa Gawliny. Podobnie jak pierw­sze wydanie książki Zofii Nałkow­skiej. Żyłka kolekcjonerska Jacek Żurawski nie potrafi wskazać momentu, kiedy dokładnie zaczął zbierać książki, które przeczytał. Odkąd sięga pamięcią – miał natu­rę kolekcjonera. Będąc na ostatnim roku prawa Uniwersytetu Warszaw­skiego, pracował jako księgarz w żo­liborskiej księgarni Szewal Krzysz­tofa Walewskiego, jako prawnik pra­cę rozpoczął w Kancelarii Sejmu. Wtedy stał się regularnym bywal­cem antykwariatów naukowych Lo­gos i Kosmos prowadzonych przez Leszka Woźniaka i Adama Jakimia­ka. – W latach dziewięćdziesiątych urealniły się ceny książek, bo ureal­niła się wartość złotówki. W latach osiemdziesiątych przedwojenne wydanie trzech tomów „Polska – jej dzieje i kultura” kosztowało równo­wartość trzystu dolarów, a przecięt­na pensja wynosiła dwadzieścia, dla mnie to były rzeczy nieosiągal­ne. Dopiero w latach dziewięćdzie­siątych mogłem sobie pozwolić na zakup. Studia ugruntowały jego zainte­resowania historyczne, zbierał pra­sę przedwojenną, a z okresu wojen­nego prasę konspiracyjną, bo da­wała najlepszą wiedzę o czasach konspiracji i Powstania Warszaw­skiego, które było jego konikiem. Ma bogatą kolekcję dodatków nad­zwyczajnych dotyczących różnych wydarzeń i dodawanych do wie­lu gazet. Te zbiory czekają na upo­rządkowanie. – W 1995 roku zauważyłem na wystawie w moim ulubionym an­tykwariacie piękne wydanie sze­ściu tomów w trzech woluminach „Starożytności Warszawy” Alek­sandra Wejnerta z kompletem li­tografii. Pamiętam jak dziś, całość kosztowała 350 zł. Zadowolony, że na taki koszt mnie stać, w znako­mitym nastroju zapytałem o inne dzieło, którego też długo poszuki­wałam, o „Starożytną Polskę” Mi­chała Balińskiego i Tymoteusza Li­pińskiego. Ku mojemu zdziwieniu antykwariusz wskazał na wysta­wę, gdzie stało „Starożytne Wilno” Balińskiego, piękny egzemplarz, w przystępnej dla mnie cenie. Wi­działem to pierwszy raz w życiu! Tak byłem podekscytowany, że kupno tych ksiąg śniło mi się w no­cy. Książkę Wejnerta znałem z re­printu, więc dotknięcie oryginałów wzbudzało wielkie emocje. W tym czasie Jacek Żurawski pracował …
Wyświetlono 25% materiału - 893 słów. Całość materiału zawiera 3572 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się