Skąd wzięło się u pana zainteresowanie tematyką napoleońską? Z prostej przyczyny. „Na surowej ziemi” i „Najdłuższa droga” są żelazną konsekwencją poprzedniej książki, więc musiałem dobrze poznać cesarza Francuzów i wszystko, co z nim związane. Nie znaczy to, że wcześniej nie interesowała mnie epoka emipre’u; nie był to jednak mój „konik”, jak w przypadku insurekcji 1794. Długo zgłębiałem temat, zwłaszcza przez lekturę memuarystyki, monografii bitew i kampanii. Czysta przyjemność. A czemu na ciąg dalszy powieści „Ryngraf” musieliśmy czekać aż siedem lat? Powodów jest kilka. W trakcie pisania wydawnictwo nieoczekiwanie się wycofało, choć najpierw samo namawiało mnie do stworzenia kontynuacji. Przyszło to łatwo, bo nie byliśmy związani umową. Oczekiwano, że skończę w kilka miesięcy, a ja nie byłem w stanie. Miałem na stole dopiero około 1/3 tekstu. To był bardziej koncept niż czyn realny – więcej w głowie niż na papierze, a że nie umiem pracować wedle reguły „dużo, byle jak i prędko”, toteż bywały tygodnie, że nie pisałem wcale. Do tego dochodziły codzienne obowiązki: rodzina, praca. Jurek Piątkowski – niestety już świętej pamięci, zapomniany nieco krakowski poeta, współtwórca nowofalowej grupy poetyckiej „Teraz” – powiedział mi kiedyś bardzo pięknie: „literatura to bieg na wiele okrążeń”. Staram się tego trzymać; stąd brak pośpiechu w pisaniu. Jak już się wykluło: miałem skończone, zredagowane i poprawione, słowem – tryby naoliwione, basy nastrojone – pojawił się kaszel-19. Część wydawnictw zawiesiła przyjmowanie propozycji, inne ograniczyły pracę. Odłożyłem wszystko do przysłowiowej szuflady i czekałem. Zrozumiałem, że niezwykle trudno będzie wydać kontynuację książki w innym wydawnictwie. Postanowiłem tak przeredagować tekst, żeby nadawał się do czytania bez znajomości „Ryngrafu”. Udało się! 20 lipca 2023 zaprezentowałem książkę Skarpie Warszawskiej, a już cztery dni później dostałem odpowiedź zwrotną. Pozytywną! Kontynuację podzielono na dwa tomy. Z racji objętościowych? Tak. Tekstu było zbyt dużo na jeden wolumin. Wspólnie z redaktorem naczelnym Rafałem Bielskim uznaliśmy, że również ze względów marketingowych. W końcu, co dwie książki, to nie jedna! Literacką fikcję uzupełnia faktografia, choćby listy księcia Józefa Poniatowskiego do cesarza Francuzów. Uznałem, że trzeba coś takiego zamieścić, choćby po to, żeby czytelnik zobaczył, jak zawiła była dyplomacja i polityka tamtych czasów. Że nie wszystko było tak jasne i proste, jak się niekiedy zdaje. Dotarłem do wydanego przed wojną, obszernego, kilkutomowego zbioru „Korespondencya księcia Józefa Poniatowskiego z Francyą”. Komplet listów od i do Pepiego, cóż z tego, skoro nieprzetłumaczony na polski. Zacząłem szukać kogoś, kto podoła XIX-wiecznej francuszczyźnie. Z pomocą przyszła nieodżałowana – …