Wtorek, 16 września 2025
Rozmowa z TOMASZEM SŁOMCZYŃSKIM, autorem książki „Delta. Przez Żuławy”

Lektura pańskiej książki wywołała z czeluści mej pamięci globtroterskie reportaże Bruce’a Chatwina. Zna pan jego twórczość? Czytałem jedynie „Pieśni stworzenia”. Gdybym pojechał do Australii i miał opisywać tamtejszą rzeczywistość, to tak, chciałbym umieć to zrobić mniej więcej tak jak Chatwin. Szuka sensu, znaczenia, odpowiedzi na zasadnicze pytania o tożsamość, próbuje opowiedzieć coś, co wymyka się naszemu pojmowaniu rzeczywistości, jak tytułowe pieśni stworzenia rdzennych mieszkańców. Ale robi to wszystko nie poprzez dywagacje historyczno-filozoficzne, tylko relacjonując codzienne, wydawałoby się, sytuacje. Z kimś rozmawia, kogoś spotyka, obserwuje. Nic nadzwyczajnego. Z tego składa się praca reportera, który jedzie na miejsce, zetknie się z tym, pogada z tamtym. Sztuką jest – tak jak robi to Chatwin – opowiedzieć przy tej okazji o czymś naprawdę istotnym. Pana wcześniejsze publikacje, „Kaszëbë” i „Sopoty”, figurują w bibliotecznym dziale „eseistyka”. Najnowsza też należy do tego gatunku? Sam nie wiem. W Empiku w Sopocie „Sopoty” zalegały na półce z biografiami. Że niby sam o sobie biografię napisałem. Prawda jest taka, że pisanie książek dla mnie to swego rodzaju uwolnienie od dość sztywnych ram obowiązujących w mojej codziennej pracy, kiedy piszę reportaże prasowe, przeznaczone do publikacji w internecie. Tam nie ma miejsca na opisy wierzb czy kupy kamieni. Tam liczy się konkret – i dobrze, ja to rozumiem i akceptuję. Więc wymyśliłem sobie, że będę pisał książki, w których pochylę się nad tymi kamieniami leżącymi na skraju drogi i przepuszczę je przez strumień swej świadomości. Ostatnio próbowałem przygotować córkę do matury z polskiego. Nie wyszło mi to za bardzo, choć zdała bardzo dobrze, ale to nie moja zasługa. Okazało się przy okazji, że nie potrafię pisać rozprawek. Być może również nie umiem pisać esejów, być może są jakieś zasady ich pisania, o których nie mam pojęcia. Więc czy to, co piszę, to jest esej? Nie wiem. Może i esej. Żuławy zamieszkuje ludnościowy amalgamat? AI mi mówi, że amalgamat to stop metali, którego jednym z głównych składników jest rtęć. A rtęć, jak wiemy, jest toksyczna. Żuławiacy na pewno tacy nie są. Chociaż jakieś toksyczne pierwiastki dostrzegam, biorą się z przeszłości, trudno, żeby ich nie było. Wojna i wędrówki powojenne wszystkich nas zainfekowały różnymi lękami, które również …
Wyświetlono 25% materiału - 354 słów. Całość materiału zawiera 1419 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.













