1. Pytanie „czym jest esej?” pozostaje pytaniem bez odpowiedzi, mimo że biedzą się nad tym od lat teoretycy wszystkich możliwych szkół literaturoznawczych. Na pytanie to można udzielić setkę odpowiedzi, każda będzie dobra, chociaż tylko w pewnym sensie. Żadna nie zdobędzie statusu tej jednej, jedynej, ostatecznej. Aby nie było wątpliwości, swojej wykładni eseju jako gatunku nie mam, jestem jednak pewien, że gdyby udało się komuś wniknąć w istotę eseistyki Jerzego Stempowskiego (1893-1969), temu równocześnie udałoby się sformułować definicję eseju jako takiego, nie zapominając tego, co on sam kiedyś skonstatował: „Nie na każde kichnięcie mówi się «na zdrowie». Nie na wszystkie pytania się opowiada”. Tym, co stanowi o tożsamości eseistyki Stempowskiego, jest to, co w tej eseistyce od zawsze mnie frapuje i fascynuje, porywa i zachwyca: erudycja, inteligencja oraz elokwencja eseisty. Te trzy elementy pozostają ze sobą w ścisłym związku i, co ważniejsze, w równowadze. Primo – Stempowski zdaje się wiedzieć wszystko, jest kopalnią wiedzy oczywistej i nieoczywistej, secundo – w sensie intelektualnym umie powiązać szczegół z ogółem, ogół ze szczegółem, zobaczyć i odkryć wszelkie możliwe synergie i konwergencje, tertio – potrafi o tym napisać w sposób błyskotliwy i finezyjny, raz stosując technikę indukcji, raz dedukcji. Gdyby którykolwiek z tych trzech elementów zaczął dominować, skutkowałoby to: przerostem treści nad formą – po pierwsze, intelektualną spekulacją – po drugie, przerostem formy nad treścią – po trzecie. Żadnego zarzutu tego rodzaju esejom Stempowskiego postawić niepodobna. 2. W trakcie niespiesznej lektury dwutomowej edycji Notatnika niespiesznego przechodnia nie bez satysfakcji stwierdziłem, że wiele z zamieszczonych w tych dwu tomach szkiców znam dobrze i to od dawna. Swoje pierwsze spotkanie z pisarstwem Jerzego Stempowskiego pamiętam doskonale. W czasach mojej młodości, czyli w PRL-u, jak większość twórców emigracyjnych zaliczony został w poczet pisarzy wykluczonych, czyli niewydawanych w kraju, obłożonych cenzurą. Jego książki – owoc zakazany – rozpalały wskutek tego wyobraźnię studenta filologii polskiej. Kiedy w pamiętnym roku 1981 udało mi się kupić bezdebitową edycję Esejów dla Kasandry (przez jedno „s” na okładce, sic!; Wydawnictwo ABC w Krakowie) – będącą de facto reedycją wydania Instytutu Kultury w Paryżu z roku 1961 – przeczytałem ją jednym tchem, niczym powieść sensacyjną. Wielkie wrażenie zrobiły na mnie wówczas szkice Polacy w powieściach Dostojewskiego oraz Dzieci Warszawy w początkach XX stulecia, zaś teksty Pan Jowialski i jego spadkobiercy oraz Czytając Tukidydesa wprawiły wręcz w oszołomienie. Oczywiście, wiedziałem, że można pisać o literaturze i kulturze w sposób żywy i ciekawy, lecz nie zdawałem sobie dotąd sprawy, że aż do tego stopnia. Kilka lat potem, w roku 1984, nakładem Społecznego Instytutu Wydawniczego Znak – z okazji ćwierćwiecza tego renomowanego wydawnictwa – ukazały się Eseje Stempowskiego w wyborze Wojciecha Karpińskiego i opatrzone jego wstępem. Całkiem oficjalnie, choć z ingerencjami cenzury zaznaczonymi w tekście; starsi czytelnicy zapewne pamiętają jeszcze ów sławetny zapis: „[ – – – – ] (Ustawa z dn. 31 VII 1981 o kontroli publikacji i widowisk, art. 2 pkt 3.)”. Również z ingerencjami cenzury potwierdzonymi czterema złowieszczymi myślnikami doszło w roku 1988 do wydania dwutomowych Szkiców literackich w wyborze i opracowaniu Jerzego Timoszewicza w serii „Polska krytyka literacka” wydawnictwa Czytelnik. Gdy w roku 2001 Czytelnik wznowił wydatnie rozszerzone Szkice literackie, tym razem w twardej okładce zaprojektowanej przez Andrzeja Heidricha, mogłem przyjrzeć się fragmentom, jakie wcześniej cenzura usunęła z druku. Nie mogłem wyjść ze zdziwienia, że cenzura PRL-u była tak toporna i małostkowa zarazem, aż do absurdu. Na tom pierwszy tego wydawnictwa, zatytułowany Chimera jako zwierzę pociągowe składały się eseje powstałe w latach 1929-1941, na tom drugi Klimat życia i klimat literatury szkice z lat 1948-1968. To właśnie z tego drugiego tomu pochodzą utwory, jakie odnajduję teraz w Notatniku niespiesznego przechodnia. 3. Pod takim właśnie nagłówkiem w latach 1954-1969 na łamach miesięcznika „Kultura” w Paryżu ukazywała się rubryka Jerzego Stempowskiego, podpisującego się – o czym trzeba pamiętać – pseudonimem Paweł Hostowiec. W sumie ukazało się trzydzieści dziewięć odcinków. W tym samym czasie, lecz poza formułą Notatnika, Stempowski opublikował w „Kulturze” blisko pięćdziesiąt innych artykułów. Bez wątpienia był zatem jednym z najważniejszych autorów redagowanego przez Jerzego Giedroycia czasopisma obok Witolda Gombrowicza, Gustawa Herling-Grudzińskiego, Tymona Terleckiego, Andrzeja Bobkowskiego, Czesława Miłosza, Zygmunta Hertza, Juliusza Mieroszewskiego, Józefa Czapskiego czy Konstantego Jeleńskiego. Co istotne, bywało, że poszczególne odcinki stanowił jeden integralny tekst, np. Kaprysy kosmiczne i ich konsekwencje literackie – o trzech powieściach Leopolda Buczkowskiego, Niezdecydowanie pani Barbary – wokół Nocy i dni Marii Dąbrowskiej lub Esej berdyczowski. Bywało, że na jeden odcinek składało się kilka odrębnych szkiców. Premierowy numer Notatnika to wiązka pięciu osobnych rozprawek o czernieniu papieru, formułach porządkowych, miarach i rytmach, mierze i nie umiarze w powieści, tradycji klasycznej. Bywało też, że pod kolejnym numerem Notatnika kryły się zapisy z podróży pisarza do Niemiec, Austrii, Holandii, Włoch czy Dalmacji. Następnie pojedyncze teksty wyeksplikowane z Notatnika autor publikował w zaplanowanych przez siebie książkach, takich jak wspomniane Eseje dla Kassandry (1961) czy Od Berdyczowa do Rzymu (1971), trafiały również do tomów zredagowanych po jego śmierci przez Jerzego Timoszewicza i Andrzeja Stanisława Kowalczyka, do Pamiętnika teatralnego trzeciej klasy i innych szkiców (1999) czy Od Berdyczowa do Lafitów (2001), nie mówiąc już o wymienionych wyżej tomach Esejów oraz Szkiców literackich, będących przedmiotem mojej młodzieńczej adoracji. Dzisiejsze wydanie Notatnika niespiesznego przechodnia to zbiór tekstów Stempowskiego w takiej kolejności i w takim układzie, w jakim ukazywały się na łamach „Kultury”. Tematyka Notatnika niespiesznego przechodnia …