Lockdown znano w Armenii jeszcze przed pandemią koronawirusa!? De facto tak. Od trzydziestu lat zamknięta pozostaje granica z Azerbejdżanem, z którym Armenia skonfliktowana jest o region Górskiego Karabachu. W 1992 roku, w geście solidarności z Azerami, granicę zamknęła również Turcja. Wjechać do Armenii można jedynie od strony Gruzji oraz jedną drogą z Iranu. Koleją można dojechać jedynie do Gruzji. Poczucie izolacji wzmocnione jest brakiem dostępu do morza oraz poczuciem ciągłego zagrożenia, otoczenia przez wrogów. Niektórzy Ormianie zwracają uwagę na fakt, że nawet graniczący z Armenią północny Iran oraz południowa Gruzja (za wyjątkiem Dżawachetii) zamieszkane są przez ludność azerbejdżańską. Do tego dochodzi swoisty mentalny lockdown – Ormianie nie mają żadnych pobratymców, pokrewnych sobie choćby językowo narodów. I silnie pielęgnują tę odrębność, na własne życzenie odseparowują się od innych. Żyją w swoistym hermetycznie zamkniętym układzie zamkniętym – stąd tytuł książki. Ararat to najpopularniejszy armeński termin? Na pewno jeden z najważniejszych symboli dla Ormian. Trudno się dziwić – ten wygasły wulkan wznoszący się w samym sercu Wyżyny Armeńskiej, mitycznej Wielkiej Armenii, jest naprawdę piękny. Paradoksem jest fakt, że nie leży on na terytorium współczesnej Armenii. Mieszkańcy Erywania codziennie widzą go z okien, ale żeby do niego dotrzeć, musieliby, ze względu na zamknięte granice, pokonać kilkaset kilometrów. Nazwę Ararat możemy w Armenii spotkać na każdym kroku – jest koniak Ararat, kilka miejscowości o tej nazwie, imię męskie, nazwy różnych firm, restauracji itd. Takim symbolem jest również Arka Noego, która po potopie miała osiąść właśnie na stokach Araratu. Należy jednak pamiętać, że nie jest to jedyna powszechnie spotykana nazwa, która nawiązuje do tzw. zachodniej Armenii, czyli zamieszkałej niegdyś przez Ormian wschodniej Turcji. Można wymienić choćby Ani (średniowieczną stolicę Armenii), Wan (jezioro w Turcji) czy Ahtamar (wyspę i klasztor na tym jeziorze). To trochę tak, jak byśmy we współczesnej Polsce na każdym kroku spotykali takie nazwy jak Lwów, Wilno, Prypeć czy Berezyna – związane z utraconymi kiedyś Kresami. Ormianie tę pamięć cały czas pielęgnują. Nasza skłonność do martyrologii jest jedynie cieniem ormiańskiej. Z czego wynika uzależnienie tego państwa od Rosji? Przecież nawet ze sobą nie graniczą? Główną przyczyną nie jest, jak się czasami uważa, prorosyjskość Ormian – w relacjach ormiańsko-rosyjskich było wiele trudnych, a nawet konfliktowych momentów. Armenia jest w pewnym sensie skazana na Rosję ze względu na sytuację geopolityczną, w jakiej się znajduje, a w którą się poniekąd sama wpędziła. Ze względu na konflikt z Azerbejdżanem oraz jego sojusznikiem – Turcją, potrzebuje protektora, gwaranta bezpieczeństwa. Zachód nie może nim być, ponieważ jest zbyt daleko i nie ma na Kaukazie tak silnych wpływów. Wobec Rosji nie ma więc alternatywy. W interesie Moskwy jest jak najdłuższe trwanie konfliktu karabaskiego, ponieważ w ten sposób trzyma obie jego strony za gardło. Po ostatniej wojnie, do której doszło jesienią 2020 roku, rola Rosji w regionie jeszcze bardziej wzrosła, ponieważ udało jej się wprowadzić do Karabachu własne wojska, formalnie odgrywające rolę sił pokojowych. Dopóki więc konflikt nie …