Nie wiadomo dlaczego, ale akurat w Dzień Kobiet kraj obiegła ciekawa informacja. Jak podała „Trybuna”, Krystyna Szumilas, posłanka z ramienia Platformy Obywatelskiej, która w klubie partii odpowiada za sprawy edukacji, oceniła, że „jedyny pomysł rządzących na obniżenie cen podręczników to nakaz administracyjny”. Wiceminister edukacji, Jarosław Zieliński, uznał tę wypowiedź za niekompetentną, a wydawców biorących udział w pracach nad porozumieniem w sprawie cen książek, posądził o spisek z PO. W odpowiedzi na zarzuty pani poseł nieradzenia sobie ze sprawą, Jarosław Zieliński poinformował, że za brak porozumienia w tej materii odpowiada też PO, której interesów politycznych bronią niektórzy wydawcy. „Istnieje spisek kilku wydawców, wśród nich jest Piotr Marciszuk, którzy dbają nie tylko o swój interes biznesowy, ale również o jakiś interes polityczny. Oni postanowili nie dopuścić do tego, aby PiS osiągnął swój cel i obniżył ceny podręczników” – przytoczyła wypowiedź wiceministra „Trybuna”. Wspomniany spisek jest – według Zielińskiego – inspirowany przez PO. Już 9 marca, ukazała się odpowiedź Piotra Marciszuka, którą – także ze względu na bardzo błyskotliwy ton – drukujemy w ramce. 25 proc. lub czasopisma Żarty już niebawem mogą się jednak skończyć. 3 marca w siedzibie Ministerstwa Edukacji i Nauki odbyła się konferencja, w trakcie której poinformowano dziennikarzy, że resort „prawie” się dogadał z wydawcami. Jakie „prawie”, okazać się miało jeszcze tego samego dnia. Trzy godziny później z mediami spotkali się wydawcy, przekazując informacje, że na wieńczące wielotygodniowe negocjacje spotkanie przedstawiciele strony rządowej przynieśli dodatkowy zapis zmieniający w sposób nieuzgodniony bliskie podpisania porozumienie. Brzmi znajomo, nieprawdaż? Jak widać, nie tylko w III, ale i w IV Rzeczypospolitej, można narazić się na przykrości podczas nowelizowania ustawy. Przytoczmy to słynne zdanie: „Przyjęte zmiany [w wyborze, dystrybucji i zakupie książek – przyp.] stwarzają możliwość obniżki cen podręczników nowych i używanych o ok. 25 proc.”. – Nie jesteśmy w stanie zgodzić się na tak sztywny zapis – ustami Piotra Marciszuka, przewodniczącego Sekcji Wydawców Edukacyjnych PIK, protestują wydawcy. – Według naszych obliczeń, taka właśnie obniżka realnie powinna nastąpić – odparowuje wiceminister, Jarosław Zieliński. Rozmowy utknęły w martwym punkcie. W rozmowie z Biblioteką Analiz cytowany przedstawiciel resortu zdradził, że podstawą do takich obliczeń stały się ekspertyzy uzyskane „również od wydawców”. Ale raczej nie edukacyjnych, można by dodać, zgadując jednocześnie, w rachunki jakich to fachowców od książki szkolnej wczytuje się ministerstwo. Jak zatem widać, krajobraz na podręcznikowym froncie zmienia się co dnia. W poprzednim numerze Biblioteki Analiz informowaliśmy na pierwszej stronie, że wydawcom udało się porozumieć z …