Pytanie, czy twórca to fajny człowiek zadaję sobie niemal od dzieciństwa, a im jestem starsza, tym trudniej mi na nie odpowiedzieć. Bywa bowiem, że poznaję twórcę, a potem tracę serce do jego dokonań. Wiele takich rozczarowań przeżyłam na przykład z aktorami. Kilku naprawdę uwielbiałam na ekranie, a potem… po osobistym kontakcie czar pryskał. Tyczyło to również reżyserów, a także plastyków, muzyków, kompozytorów etc., a nawet pisarzy. Lista osób najzwyczajniej w świecie źle wychowanych, zarozumiałych czy bufonowatych, a nawet chamskich, a jednak tworzących polską (i nie tylko polską) kulturę jest bowiem długa i pisarze również się na niej znajdują. Przyznam, że często trudno jest mi oddzielić twórczość od zachowania, które znam i obserwuję w życiu prywatnym. Dlatego nie mogę już np. czytać książek pewnego znajomego, który składał niemoralne propozycje jednej z bibliotekarek na południu Polski. Odrzuca mnie od innego, który jest po prostu internetowym trollem i rozsiewa wszędzie swój jad. Z niesmakiem patrzę też na tego, który przy mnie zwyzywał kelnerkę, bo zupa była za słona. I jakoś nie jestem w stanie zajrzeć w te ich uduchowione wiersze. Przykłady zresztą mogłabym mnożyć, bo jest ich sporo. Paradoksalnie to, co przeszkadza mi u żyjących, nie przeszkadza u tych, którzy nie żyją. Zwłaszcza gdy znam ich tylko z pozostawionych przez nich listów bądź pamiętników. Jakoś tak się bowiem składa, że gdy twórca opisuje nawet skandaliczne zdarzenia z własnego życia, to są one ubarwieniem jego opowieści. Cóż, gdyby pisał tylko o tym, jak tworzy, mogłoby to być potwornie nudne. Przecież nawet w moim życiu to, co spotyka mnie, gdy odejdę od biurka, jest sto razy ciekawsze od tego, co spotyka mnie przy biurku. Przykładów mogłabym podać sporo, ale skupię się na jednym. Wróciłam bowiem ostatnio do lektury książki przetłumaczonej przez Leopolda Staffa, a noszącej tytuł „Benvenuta Celliniego żywot własny spisany przez niego samego”. Benvenuto Cellini (1500-1573) to najsłynniejszy rzeźbiarz, złotnik i medalier okresu manieryzmu, który pozostawił po sobie pamiętniki. Twierdził bowiem, że „wszyscy ludzie, wszelakiego stanu, którzy dokonali czegoś dzielnego lub istotnie do dzielności podobnego powinni, będąc ludźmi uczciwymi,spisać własnoręcznie swój żywot; lecz nie należy przystępować do tego przedsięwzięcia przed ukończeniem lat czterdziestu”. Teraz w jego wspomnieniach interesowały mnie metody tworzenia wielu wspaniałych dzieł sztuki złotniczej, jubilerskiej czy medalierskiej – m.in. słynnej solniczki, której wartość dziś szacowana jest na niewyobrażalną sumę 50 mln euro – i to w …