Czwartek, 6 lutego 2014
Dziękuję, zapłacę
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeru374
21 stycznia rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy o systemie oświaty, zapowiadając jednocześnie rozpoczęcie prac nad programem nazywanym „Darmowym podręcznikiem dla pierwszaka”. Podczas konferencji prasowej zorganizowanej 1 lutego zaprezentowano kolejne zapowiedzi związane z tym projektem. W pierwszej kolejności premier Donald Tusk zapowiedział obniżenie cen podręczników oraz powtórzył deklarację planów wprowadzenia darmowego podręcznika dla pierwszoklasistów. Jego zdaniem ma to pozwolić wyeliminować „swojego rodzaju patologie na rynku podręczników i pomocy naukowych”. Szef rządu zadeklarował, że koszt produkcji podręcznika dla ok. 550 tys. pierwszoklasistów na 1 września 2014 roku nie powinien przekroczyć 10 mln zł. Podkreślił przy tym, że według jego wiedzy, rodzice wydają dzisiaj na zestawy w pierwszej klasie blisko 140 mln zł, choć nie podał źródła tych analiz. Obowiązek przygotowania i dostarczenia do szkół darmowego podręcznika do 1 klasy spadł na ministerstwo edukacji. Obecna na spotkaniu z mediami minister Joanna Kluzik-Rostkowska zadeklarowała, że resortu chciałby, aby podręczniki mogły służyć uczniom nie rok, ale przynajmniej przez trzy lata i były własnością szkoły, a nie ucznia. – Podręczniki nie mogą być jednorazowe. Dopuszczone będą tylko te podręczniki, które będą mogły służyć kilka lat – zapowiedziała. Dodała również, że podręcznika nie będzie – jak dotychczas – wybierać jeden nauczyciel, ale będzie robił to zespół nauczycieli w danej szkole, w porozumieniu z rodzicami. Oprócz darmowego podręcznika dla pierwszoklasistów pozostałe z zapowiedzianych zmian mają obowiązywać od 2015 roku. Warto jednak przyjrzeć się, ile to „darmowe” będzie kosztowało nie rząd, ale rynek wydawniczo-księgarski, obawiam się bowiem, że taką analizą nikt z polityków nie zaprzątał sobie głowy. Przy okazji warto też spytać o innego rodzaju koszt tej wątpliwej „reformy”? Co jeden „darmowy” podręcznik dla pierwszaka (a potem drugo-, trzecioklasisty, a może i z czasem dla studenta, dlaczego nie?) będzie oznaczał dla edukacji? Na to drugie pytanie wyczerpująco odpowiedzą zapewne pedagodzy i specjaliści od systemu oświaty, mam nadzieję, że takie analizy powstaną i rząd weźmie je pod rozwagę. Brakuje mi w tej dziedzinie wiedzy, jednak jako obserwator uważałem dotąd, że wielość podręczników jest wielką zdobyczą zarówno polskiego systemu edukacji, jak i demokracji w ogóle. Wydawało mi się, że to dobrze, że czasy, kiedy był jeden podręcznik odeszły do lamusa, że system edukacji uwzględnia kompetencje uczniów, różnice światopoglądowe, różnice między wsią a miastem, różnice w temperamencie klasy i to wszystko, co sprawia, że nauczanie stało się żywiołowe, ciekawe, barwne. Różnorodność zawsze wydawała mi się plusem, choć oczywiście znam głosy przeciwne, że nauczyciel gubi się w nadmiarze, że nie potrzebny jest tak szeroki wybór, że to niepotrzebny koszt. Otóż stoję na stanowisku, że możliwość wyboru nie jest nadmiernym kosztem, demokracja ponosi ich więcej w sferach mniej przyjaznych obywatelowi (choćby niedawne referendum w sprawie odwołania prezydenta Warszawy). Pozbawianie nas możliwości wyboru w imię oszczędności, to droga w jak najgorszym kierunku. Brak możliwości wyboru w edukacji, może niestety skutkować obniżeniem jej jakości. Darmowe może okazać się w najlepszym razie przeciętne, ale bardziej prawdopodobne, że okaże się byle jakie. To kwestia najważniejsza, są i inne, jak choćby prowokacyjne pytania stawiane przez Jarosława Perzyńskiego, członka Rady PIK: skoro jeden bezpłatny podręcznik dla pierwszoklasisty, to co z nauczaniem religii? Czy jeden – ten sam – podręcznik dla wierzących i niewierzących? A co z językami obcymi? Wszyscy pierwszoklasiści decyzją rządu mają się uczyć języka angielskiego z jednego podręcznika, czy jest możliwość uczenia się niemieckiego, francuskiego lub hiszpańskiego? Jak dalece „jednym podręcznikiem” państwo chce ingerować w swobodę dokonywania wyboru przez rodzica? Także w swobodę wyznaniową i światopoglądową? Być może na etapie elementarza i podstaw arytmetyki nie ma to aż tak wielkiego znaczenia, ale w gruncie rzeczy są to fundamentalne pytania dotyczące celów tego typu reformy. Czy rzeczywiście jest ona wprowadzana w trosce o portfel Kowalskiego? Przecież istnieją inne formy wspierania dzieci z biedniejszych rodzin, choćby dobrze funkcjonujący system wyprawki szkolnej, którego budżet – jak wiadomo – nie jest w pełni przez samorządy wykorzystywany. Czy nie lepiej interweniować tam, gdzie jest bieda, a nie po równi każdemu podsuwać jeden, darmowy, jedynie słuszny, państwowy podręcznik? Pytania prowadzą do oczywistej odpowiedzi – „darmowy podręcznik” to kiełbasa wyborcza. To demagogiczne zagranie w stylu św.p. Leppera, rozdać – nie ważne czy potrzebującym – bo rozdawnictwo przysporzy głosy. Obawiam się, …
Wyświetlono 25% materiału - 675 słów. Całość materiału zawiera 2700 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się