Sobota, 1 października 2022
Lata sześćdziesiąte. Tak zwane gwiazdy ekranu (wielkiego i małego) tworzą własny, wielce skomplikowany, lecz zdecydowanie hermetyczny świat, pozaplatany w rozmaite węzły i węzełki. Budują się koterie, rozmaite zwaśnione grupy wpływu, liczące się aktualnie w życiu kulturalnym kraju, tworzą własne hierarchie, a publiczność zazdrości, obserwuje, pochłania plotki, gapi się z otwartymi gębusiami. Telewizja „trzyma standardy”, wymóg wysokiej jakości (ocenianej wedle gustów ówczesnych cenzorów życia artystycznego, przy czym nie chodzi o urzędową cenzurę) dotyczy nawet rozrywkowych widowisk masowych. Owszem, raczkują krajowe seriale, lecz tak zwane „środowisko” po większej części uważa je za rozrywkę poniżej ustanowionych standardów i wzgardliwie na razie nie dostrzega. Dopiero pierwsi znaczący prominenci (wielu dziś jeszcze czynnych) chyłkiem, ciszkiem zaczynają kosztować smakowitych i dających forsę, tudzież prawdziwą popularkę, fruktów zrywanych z obfitego drzewa kultury popularnej, nadal wszelako zakazanych przez arbitrów stylu. Fi donc! A wszystko to dzieje się w warunkach małej stabilizacji. Się wie, się chce żyć, się rozumie, że oni dadzą nam zarobić, jeśli my zanadto nie zaczniemy im rozrabiać, nie będziemy zgłaszali protestów. Wszak rządzi tu Biały Dom (dla młodszych: tak określano gmach Komitetu Centralnego PZPR w samym centrum Warszawy), kłócić się z nim nie da rady, „za duży wiatr na naszą wełnę”. Bo jeśli jesteśmy silni, to tylko siłą bezsilnych. Trwa coś, co później określone zostanie jako „nasza mała stabilizacja” i co podlegnie zakwestionowaniu dopiero w samej końcówce dekady. Nawet jeśli nam się cały PRL nie podoba, to jednak da się w nim jakoś egzystować. Owszem, prywatnie zdarzają się uwagi co przenikliwszych, jak Stefan Kisielewski, który zauważył w jakimś zapisie: „Wiadomo, że żyjemy w ciemnej dupie. Problem w tym, że zaczynamy się w niej urządzać”. Owszem, kiedy uroczyście kraj świętuje dwudziestopięciolecie Polski Ludowej, Antoni Słonimski puści w lud jeden z najjadowitszych i fenomenalnie wymyślonych kalamburów: „Dwadzieścia …
Wyświetlono 25% materiału - 290 słów. Całość materiału zawiera 1160 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się