Model dystrybucji książki rozproszył się. Chociaż księgarnie stacjonarne nadal zajmują najważniejsze miejsce w sprzedaży publikacji to nowe modele sprzedaży wykorzystujące Internet rozwijają się bardzo szybko. W latach 1999-2009 sprzedaż książki papierowej przez księgarnie internetowe wzrosła w Polsce ponad 20-krotnie; w tym samym czasie wartość całego polskiego rynku wydawniczego zwiększyła się o 65 proc. Mimo, że sprzedaż książki elektronicznej na polskim rynku jest dopiero na początku drogi, to trendy obserwowane na bardziej rozwiniętych rynkach, jak na przykład amerykański, pozwalają przypuszczać, że w ciągu najbliższych kilku lat także w naszym kraju będziemy mieć do czynienia ze znacznym wzrostem popularności cyfrowej książki. Dywersyfikacja modeli dystrybucji wraz z możliwościami bardzo precyzyjnego przeszukiwania, jakie daje internet stworzyły szansę na rozwinięcie nowego modelu biznesowego opisanego i nazwanego przez Chrisa Andersona „długim ogonem” w książce o tym samym tytule. Model ten opisany został na podstawie zebranych danych i obserwacji sprzedaży cyfrowych filmów i muzyki przez sklepy internetowe Amazon i Netflix. Anderson zauważył, że cyfrowa ekonomia rządzi się innymi zasadami niż handel w rzeczywistym świecie, który od czasów rewolucji przemysłowej opisuje zasada Vilfreda Pareto: 80 proc. przychodów generuje 20 proc. oferowanych towarów (zasada 80:20). Zasada Pareto dobrze opisuje sytuację na rynku książki tradycyjnej, gdzie 20 proc. tytułów sprzedaje się dobrze, a pozostałe 80 proc. słabo. Aby wydawnictwo mogło funkcjonować przychody ze sprzedaży najlepszych tytułów muszą pokryć słabsze wyniki czy wręcz straty wynikające z nietrafionych projektów wydawniczych. Odwrócenie tych proporcji nie jest łatwe, ponieważ księgarze ograniczeni wielkością przestrzeni na półkach starają się także przewidzieć, które tytuły z katalogów wydawców to owe 20 proc. budzących największe zainteresowanie czytelników. W konsekwencji nie tylko eksponują dobrze sprzedające się tytuły, ale też starając się nadążyć za działaniami marketingowymi wydawców coraz szybciej zamieniają jedne hity na kolejne. W konsekwencji wydawcy są coraz ostrożniejsi przy planowaniu katalogu na kolejny rok. Wybór pada przede wszystkim na publikacje, które gwarantują realizację zysków opartych na efekcie skali, co prowadzi do wykształcenia się „rynku bestsellerów” i rezygnacji z przytłaczającej większości projektów wydawniczych. Rozwój rynku treści cyfrowych pozwala na zmianę tej sytuacji ze względu na nieograniczoną wielkość „półek” elektronicznych. Detaliści sprzedający muzykę, filmy, książki w formie elektronicznych plików mogą zaoferować swoim klientom znacznie bardziej zróżnicowany wybór tytułów. Analizy danych sprzedażowych przedstawione w książce Andersona pokazały, że około 30 proc. przychodów pochodzi ze sprzedaży tytułów spoza magicznego kręgu bestsellerów. Dane te po raz pierwszy pokazały, co potem zostało wielokrotnie potwierdzone, że istnieje znacznie większy niż dotychczas przypuszczano popyt na tytuły niszowe i trudno dostępne a sprzedaż tytułów dostępnych tylko w wersji elektronicznej może generować istotne przychody. Istotny wydaje się fakt, że to nowe źródło przychodów nie mogłoby istnieć, gdyby nie możliwość nieograniczonego wyboru, jaki daje Internet oraz niekończące się miejsce na elektronicznych półkach. Dodatkowym elementem, który pozwala na …