Jak jest z twoją znajomością języka polskiego? Muszę przyznać, że jest ciągle na poziomie niższym niż początkujący i niestety nie udało mi się jeszcze rozpocząć regularnej nauki. Znam rosyjski i na szczęście jest trochę podobieństw. Generalnie rozumiem to, co ludzie mówią, ale bez szczegółów. Przyjechałeś do nas z Estonii… Tak, jestem Estończykiem. Urodziłem się w 1968 roku, wychowałem się i wykształciłem w Tallinie, stolicy Estonii. Studiowałem technologię drewna, a więc dziedzinę, która jest związana z surowcem do produkcji papieru. Studiowałem na przełomie zmiany systemów politycznych w Estonii, gdzie niepodległość przyszła w 1991 roku. W tym czasie zacząłem już pracować. Moja pierwsza praca to sprzedawca, ale nie w firmie Papyrus, która rozpoczęła działalność w Estonii dopiero w 1995 roku. Pracowałem następnie w fińskiej firmie zajmującej się handlem towarami elektronicznymi w krajach bałtyckich, jednak nie było to bezpośrednio związane z moim wykształceniem, ale były to czasy wielkich zmian w naszym kraju. Mógłbym pracować zgodnie z wykształceniem, jednak wtedy branża technologii drewna była słaba i każdy szukał innych rozwiązań. Dlatego znalazłem się w biznesie, a w 1995 roku rozpocząłem pracę w firmie Papyrus, która należała wówczas do grupy Stora i jako jej przedstawicielstwo w Estonii występowała pod taką nazwą. Moje pierwsze stanowisko to dyrektor zarządzający na Estonię. Jak duży jest rynek papieru w Estonii? Jest to mały rynek, bo jego wielkość to mniej niż 30 tys. ton papieru rocznie, należy jednak wziąć pod uwagę również liczbę mieszkańców, która wynosi 1,4 mln. Czy w Estonii jest przemysł papierniczy? Trudno to nazwać przemysłem papierniczym, bo mamy tylko produkcję różnego rodzaju kartonu oraz wytwórnie papieru pakowego i to wszystko. A drukarnie? Drukarnie są i mają się dobrze. Ich zdolności produkcyjne są o wiele większe niż konsumpcja w Estonii i dlatego dużo drukuje się dla zagranicy, na rynki skandynawskie i zachodnioeuropejskie oraz dla Rosji. Byłeś dyrektorem zarządzającym firmy Papyrus w Estonii, teraz kierujesz spółką firmy w Polsce. Z pewnością było to dla ciebie nowe wyzwanie? Zdecydowanie. Pracę w Polsce rozpocząłem wiosną 2013 roku i nie miałem żadnych wcześniejszych doświadczeń na tym rynku. Jest więc to dla mnie ciągle nowy obszar. Konkurencja jest wszędzie i polski rynek nie różni się wiele pod tym względem od innych. Warunki i wymagania drukarni też są podobne i tu nie ma wielkich dysproporcji. Oczywiście są różnice w cenach czy warunkach i sposobach płatności, ale generalnie nie ma wielkich niespodzianek. Papyrus jest firmą globalną z oddziałami w wielu krajach. Jak jest twoja opinia o europejskim rynku papieru? Papyrus jest przodującą firmą w Europie i jesteśmy reprezentowani w 22 krajach kontynentu. W niektórych krajach przewodzimy na rynkach, w niektórych nie. Kiedy mówimy o europejskim rynku papierniczym, to producenci papieru bardzo się teraz zmagają z uzyskaniem rentowności. W wielu miejscach występuje nadprodukcja papieru. Również papiernie azjatyckie próbują wejść na rynek europejski. Równocześnie spada konsumpcja papieru, zwłaszcza gdy obserwujemy wyniki w Europie Zachodniej. Prognozy przewidują kolejny spadek w roku 2014. Jaki jest tego powód? Powodem jest wpływ mediów elektronicznych, które zabierają część biznesu. Pięć, dziesięć lat temu stosowało się na przykład wysyłki bezpośrednie materiałów reklamowych, teraz dystrybuuje się je elektronicznie: mailowo czy za pomocą telefonów komórkowych. To jest inny kanał dystrybucji. Znamy problem spadku produkcji gazet. A co sądzisz o opakowaniach? Rynek opakowań dotyczy nas częściowo, bo producenci opakowań są w zasadzie bezpośrednimi klientami papierni. Generalnie jest to rynek rosnący. Jeśli chcemy …