Gdy wpisałem się do wykazu gości przy wejściu do drukarni, to zauważyłem, że od dawna nikt państwa nie odwiedzał… To oczywiście efekt pandemii. Troszczymy się o pracowników i produkcję, dlatego unikamy kontaktów face to face. Codzienne spotkania odbywają się w trybie zdalnym, a w moim kalendarzu są tylko nieliczne rozmowy na żywo – staram się jednak, aby nie odbywały się w drukarni. W przypadku dostawców materiałów czy maszyn albo omawiania nowych projektów staramy się korzystać z takich aplikacji jak Teams, aby ograniczać kontakt bezpośredni do minimum. Nasze dzisiejsze spotkanie należy do wyjątków. Poprosiłem o zorganizowanie spotkania Barbarę Jóźwiak, przewodniczącą Rady Nadzorczej PWN, z którą współpracujemy od lat i to na różnych polach… Pani Barbara jest moją mentorką! Jest specjalistką w zakresie produkcji poligraficznej, ukończyła studia poligraficzne, a dla mnie jest doskonałą partnerką przy omawianiu wszystkich projektów, decyzji czy pomysłów. Za każdym razem spotykam się z jej strony z największym zrozumieniem spraw technicznych i wszelkich uwarunkowań technologicznych. Państwo dobrze się rozumiecie… Tak! Mówimy tym samym „poligraficznym” językiem. Ostatnio bardzo mnie zaskoczyła, gdy przypomniała pewien aspekt techniczny, o którym rozmawialiśmy, gdy była u nas w drukarni półtora roku temu. W sprawach związanych z kierunkami rozwoju drukarni i zmianami technologicznymi zawsze konsultujemy nasze plany z panią Barbarą. Bardzo mocno nas wspiera, jest źródłem bezcennej wiedzy. Od kiedy jest pan dyrektorem drukarni Azymut? Od ponad trzech lat. Wcześniej były studia, jestem absolwentem Instytutu Papiernictwa i Poligrafii Politechniki Łódzkiej, którego siedziba znajduje się zresztą w pobliżu naszej drukarni. Od 2004 roku, po ukończeniu studiów z tytułem magistra inżyniera papiernictwa i poligrafii, pracowałem w różnych zakładach produkcyjnych. Pierwszym była mała drukarnia offsetowa w Zgierzu, potem drukarnia w Łodzi, gdzie oprócz techniki offsetowej poznałem specyfikę druku fleksograficznego. Następnie duże koncerny, takie jak australijski Amcor, gdzie po raz pierwszy spotkałem się z techniką rotograwiurową stosowaną do produkcji wysokonakładowych opakowań. Później spędziłem kilka lat w Irlandii w międzynarodowym koncernie MeadWestVaco, który obecnie nosi nazwę West Rock. Tam główną techniką był offset, a klientami – duże koncerny farmaceutyczne. To było naprawdę wspaniałe doświadczenie – wielcy gracze rynku farmaceutycznego oczekiwali wielu innowacyjnych rozwiązań, często wybiegających poza standardy rynkowe. Wrócił pan potem do Polski… Po powrocie do kraju przez blisko sześć lat pracowałem w japońskim koncernie Fuji, gdzie w latach 2016-2017 byłem odpowiedzialny za implementację jednej z największych inwestycji w świecie poligrafii w ostatnich latach. Jako manager działu w zakładzie rotograwiurowym byłem odpowiedzialny za instalację ośmiu maszyn fleksograficznych oraz kilkunastu maszyn do działu konwersji. W tamtym czasie brałem też udział w uruchomieniu kompletnej przygotowalni, począwszy od fotopolimerów, a kończąc na sitodruku. Projekt obejmował również rekrutację i przeszkolenie blisko 120 operatorów oraz przeniesienie w ciągu sześciu miesięcy części produkcji ze Szwajcarii i Niemiec do Polski. Jak wiadomo, Japończykom nie można zarzucić braku ambicji – na szczęście projekt zakończył się sukcesem. Przez kolejne dwa lata pracowałem w drukarni cyfrowej Totem w Inowrocławiu. To tam po raz pierwszy w karierze zetknąłem się z produkcją książki. Przyjaźń ta trwa do dziś! (śmiech). Stamtąd trafiłem do największego dystrybutora książek w kraju i jednocześnie wydawnictwa z największymi rynkowymi tradycjami, które posiada własną drukarnię, czyli do Azymutu i Grupy PWN. Zdobył pan duże doświadczenie… Mam za sobą już blisko 20 lat pracy w wielu różnych technologiach druku, takich jak offset, flexo, rotograwiura, sitodruk, a teraz także druk cyfrowy. Dzięki temu patrzę dziś dużo szerzej na poligrafię, na jej możliwości, na wydajność produkcji, zalety i specyfikę poszczególnych technologii. To doświadczenie pozwala mi precyzyjnie określić, która technologia ma przewagę w wybranym segmencie rynku, przy określonych nakładach i oczekiwaniach jakościowych. Ma to dziś ogromne znaczenie, ponieważ klienci coraz częściej poszukują partnerów biznesowych, którzy potrafią zadbać o optymalizację produkcji. Przejdźmy teraz do drukarni Azymutu. Oglądając pracujące tu pełną parą maszyny, zastanawiam się, skąd bierze się tak duże obłożenie u państwa w dobie coraz mniejszego zapotrzebowania na druk, który zastępowany jest systematycznie przez łatwy dostęp do wersji cyfrowych… Łatwy dostęp do wersji cyfrowych nie ma, jak się wydaje, aż tak dużego wpływu na zmniejszenie zapotrzebowania na druk. Oczywiście cały czas należy podążać za trendami i zmianami w obszarze książki tradycyjnej. Dlatego też każdą inwestycję realizowaną w Azymucie od 2017 roku rozpoczynaliśmy od badania potrzeb rynku. Założenie projektowe polegało na podwojeniu wydajności drukarni, którą można było osiągnąć tylko w jeden sposób – inwestując w nowoczesny park maszynowy. Wraz z podwojeniem wydajności trzeba oczywiście znaleźć klientów na zwiększoną produkcję. W pierwszej kolejności „uszyliśmy” park maszynowy pod potrzeby Grupy PWN, dla której realizujemy blisko 40 proc. produkcji. Reagujemy też oczywiście na zmiany zachodzące w obrębie samego rynku wydawniczego, takie jak tendencje do zmniejszania nakładów czy coraz szybsze i częstsze dodruki. Nowy park maszynowy został więc docelowo „skrojony na miarę” nowych potrzeb wydawców, którzy w kompleksowej ofercie Azymutu – obok logistyki, dystrybucji, sprzedaży hurtowej czy marketingu – znajdą dziś też nowoczesną drukarnię cyfrową. Jakie podmioty wchodzą w skład Grupy PWN i są klientami drukarni? W Grupie PWN działa …