O czym myślałaś dwadzieścia lat temu?Dwadzieścia lat minęło bardzo szybko i nie pamiętam co myślałam przed dwudziestu laty. Ale dwadzieścia jeden lat temu Joanna Sułek wpadła na pomysł targów książki. Organizowała wtedy targi papiernicze i chciała je rozszerzyć, może jako dodatkowy salon, aby pokazać cykl powstania książki od papieru do druku. Szybko dowiedzieliśmy się, że jest to bez sensu, bo trzeba zrobić osobne targi książki. Jednak bardzo wiele osób wtedy powątpiewało, że to się uda. Poprzednie próby organizacji targów książki w Krakowie były nieudane...Nikt nie wiedział dlaczego się wcześniej nie udawało w Krakowie. I mówiono, że jak może będziemy mieć 70 do 100 wystawcówto będzie szczyt. A było więcej niż szczyt, było super! Nie mam pojęcia, czy myśleliśmy wtedy, że Targi Książki w Krakowie, a nawet nasza spółka Targi w Krakowie, tak długo będzie istnieć. Sama też nie sądziłam, że będę tak długo pracowała w jednym miejscu. Wcześniej nigdy nie byłam zaangażowana w jedno przedsięwzięcie dłużej niż przez pięć lat. Ale targi to jest zawsze coś innego i coś nowego. Nawet jak pracowałam w szkole i doprowadziłam swoją klasę od klasy czwartej do ósmej to pomyślałam: Boże! Znowu czwarta klasa i ten sam program od początku i to samo? Nie, nie da się! Chociaż targi też mają powtarzający się kalendarz, mamy kilkanaście imprez w cyklu corocznym. I są one - niby - te same. Ale ta identyczność polega na tym, że widzi się wielu tych samych wystawców, a czasami i tych samych zwiedzających, jeżeli się ich zna, tych samych dziennikarzy, natomiast wszystko inne zmienia się bardzo szybko. Dwadzieścia lat temu nie było telefonów komórkowych czy zaczynały się pojawiać, nie było internetu, wszystko raczkowało, nie było tak wielu programów komputerowych. Ale przez było prościej! Na początku wystarczyło dać dwa-trzy ogłoszenia w prasie, nawet lokalnej, i czekać na listonosza, który przynosił zgłoszenia od wystawców. Wysyłało się jeden faks do firmy z formularzem zgłoszeniowym, z kilkoma pytaniami - przychodziła odpowiedź na wszystkie pytania i wypełniony druk zgłoszeniowy. Można powiedzieć, że połowa roboty była w ten sposób załatwiona, pozostało jeszcze tylko dogranie szczegółów. Teraz wysyła się po dziesięć e-maili w jednej sprawie! W imprezach targowych, jakie organizujecie, teraz już chyba 80, a może nawet 90 proc. wystawców powtarza się w kolejnych edycjach...Ale z drugiej strony życie bardzo pędzi, wszyscy mamy tysiące spraw na głowie, które pamiętamy, albo mamy bardzo subiektywną pamięć, czyli pamiętamy inaczej. Czasem jest tak, że wystawca prosi o takie samo stoisko, jak w poprzednim roku i to ma wystarczyć. Jednak nie wystarcza, bo potrzebujemy formalne i podpisane zgłoszenie ze szczegółowymi wymaganiami. Albo jest pytanie wystawcy, dlaczego w tym roku dostaje inne stoisko niż rok wcześniej. Wtedy trzeba odgrzebać dokumentację i pokazać, że stoisko jest identyczne z zeszłorocznym. Czy jesteście za …