Wrocławskie Promocje Dobrych Książek odbyły się po raz dwudziesty, co w naszym mało stabilnym świecie (czy raczej światku) jest pięknym i zasłużonym jubileuszem. Warto podkreślić, że ta chyba najbardziej sympatyczna impreza regionalna, zresztą zawsze dowartościowana ogólnopolskim rozmachem i kolorytem, jest w wielu aspektach bardzo szczególna. Po pierwsze jest organizowana przez miejskie agendy i przez władze miasta Wrocławia silnie wspierana, czego mogą tylko zazdrościć organizatorzy innych imprez o bardziej komercyjnym charakterze. Po drugie – przez lata o udziale w Promocjach nie decydowali sami wydawcy, lecz organizatorzy kierowali do nich zaproszenia, co uważane było za rodzaj prestiżowego wyróżnienia. I trzecia sprawa – chyba anegdotyczna: tylko we Wrocławiu targowa impreza odbywa się w pomieszczeniach poklasztornych, a część ekspozycji umieszczona jest nawet w dawnej nawie kościelnej. Jednak właśnie takie zabytkowe wnętrza, w których obecnie znajduje się wrocławskie Muzeum Architektury, dodają specyficznego uroku całej imprezie. Opinie samych wydawców o Promocjach bywały i bywają zróżnicowane, chociaż w tym roku słyszeliśmy znacznie więcej pochwał niż krytyki pod adresem organizatorów. – Nasza sprzedaż była bardzo wysoka i przeszła moje oczekiwania. Przychodzili do nas stali i nowi czytelnicy, niektórzy z dziećmi, które przynosiły prezenty przez siebie wykonane, przychodzili i czekali na autografy naszych pisarzy, a także umawiali się już na spotkanie w przyszłym roku. Dodam jeszcze, że bardzo miła była obsługa, a sympatyczni woluntariusze bardzo nam pomagali – powiedziała Bibliotece Analiz Wiesława Jędrzejczykowa, redaktor naczelna Wydawnictwa Literatura z Łodzi, która konsekwentnie bierze udział we wszystkich najważniejszych spotkaniach targowych w całej Polsce i dzięki temu może obiektywnie porównać warunki udziału w imprezie i zainteresowanie czytelników w różnych miastach. Ciekawy był program towarzyszący, w którym …