Nosi pani nazwisko znane w środowisku książki, jednak nic praktycznie o pani nie wiemy? Nazwisko rodzi wiele zabawnych sytuacji. Mój mąż i jego kuzyn, Jacek Santorski – ten Jacek Santorski – noszą to samo imię i nazwisko, w dodatku działają w jednej branży… A jeśli chodzi o mnie, to staram się w życiu robić to, co lubię i czasami mi się to udaje. Ale w końcu praca w „Super Expressie” panią zmęczyła? Tak, praca w dziale promocji była bardzo ciekawa, ale jednocześnie wyczerpująca, czułam potrzebę robienia czegoś nowego. Mąż, który w 1996 roku założył firmę pod nazwą Biuro Analiz Promocji Prasowych BAP-Press, namówił mnie do wspólnej pracy. Zajmujemy się tworzeniem specjalistycznych systemów informatycznych dla firm wydawniczych i dystrybucyjnych. Oferujemy też kompleksową usługę dystrybucji produktów prasowych w sieciach kolporterskich, w tym analizę sprzedaży w punktach detalicznych. Na bieżąco tworzymy aktualizacje, które dostosowują nasze systemy do ciągłych zmian na rynku. Ponadto opracowaliśmy wersję programu do kolportażu w języku niemieckim. Pracujemy nad wdrożeniem go w Rosji i Rumunii. Naszymi klientami są m.in.: Media Express, G+J, DeAgostini, …