Podobno „jesli słabaja Rassija – to nikakaja Polsza”. Kto to powiedział? Siergiej Panarin, zmarły w 2004 roku filozof, profesor Uniwersytetu Moskiewskiego, laureat Nagrody im. Aleksandra Sołżenicyna. Starał się przedstawić ofertę pod adresem Polski ze strony rosyjskich środowisk intelektualnych, nawiązując do istniejących – w różnym stopniu w Rosji i w Polsce – obaw przed dominacją Zachodu. Przed zachodnimi wzorcami, wpływami politycznymi i kulturowymi. W przywoływanym przez pana w „Historiach politycznych tradycji” badaniach socjologicznych z końca zeszłego stulecia wynika, że najwięcej Rosjan, prawie połowa z nich, największą dumę odczuwa właśnie ze zwycięstwa w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. Może w ostatnich latach coś się w tej materii zmieniło? Ta tendencja się umacnia, badania takie są powtarzane regularnie i przynoszą podobne rezultaty. Zwycięstwo nad faszyzmem jest jedynym, w pełni akceptowanym w najszerszym spektrum spoiwem rosyjskiej wspólnoty. Wielką Wojnę Ojczyźnianą Rosja wygrała dzięki Stalinowi. Zatem to, co robił Stalin było, mimo ofiar, dobre. Warto było je ponieść. Ciekawe, że w tych samych badaniach na drugim miejscu stawiana jest duma z wielkiej zdolności narodu rosyjskiego do ponoszenia ofiar. Nasz mesjanizm też opierał się na apologii męczeństwa narodowego, tyle, że nigdy nie nawiązywał sojuszu z ideą imperialną. W polskim mesjanizmie apologii państwa, a zwłaszcza jego wszechwładzy, nie ma. Postacią kluczową dla polskich tradycji politycznych, przynajmniej ostatnich stu lat, jest Józef Piłsudski, dla Rosji takim zwornikiem jej skomplikowanych dziejów najnowszych będzie… Władimir Putin. Putin, rzeczywiście, zajął szczególne miejsce w umysłach i sercach Rosjan. Ich zdaniem uratował wielkie państwo, które dzięki niemu ocaliło swą suwerenność. Także, co podkreśla wielu intelektualistów rosyjskich, a czego ja pojąć nie mogę, suwerenność duchową. Jak ta suwerenność opierać się ma na dziedzictwie KGB-owskim, tego nie rozumiem. Jest dla mnie poruszające, że na skutek tego wyrzucono z pamięci miliony ofiar komunizmu.Zwrócił zresztą na to uwagę jeden z najwybitniejszych dziś znawców Rosji na Zachodzie, James H. Billington w pracy „Russia in Search of Itself”, zastanawiając się, gdzie podziała się rosyjska solidarność z ofiarami, zdolność empatii z nimi. Dzisiejsza Rosja wyparła się własnych ofiar, odpowiedzialność za zbrodnie komunistyczne przerzucając na innych. Albo są winni Polacy i Żydzi, dokładnie Dzierżyński z garstką Żydów, albo też ofiary usprawiedliwia się, bo tylko dzięki nim Rosja mogła stanąć do konfrontacji z Zachodem, z Europą i Hitlerem, i wygrać Wielką Wojnę Ojczyźnianą. Czy Rosja wobec Polski prowadzi odmienną politykę niż wobec innych swoich sąsiadów? Techniki i metody stosuje te same: dziel i rządź. Celem tej polityki jest poróżnianie potencjalnych przeciwników, tak jak teraz wyraźnie chodzi Rosji o rozbicie współpracy polsko-ukraińskiej. Polska ma jednak w polityce rosyjskiej swoją specyfikę, bo jest postrzegana historycznie i geopolitycznie – w Rosji bardziej niż gdzie indziej. Ale czy naprawdę musimy popierać działania innych państw skierowane przeciw Rosji czy też odbierane w Moskwie jako antyrosyjskie? Absolutnie nie musimy. Każdy automatyzm byłby tutaj absurdalny. Miałem, na przykład, duże wątpliwości odnośnie naszej reakcji na sprawę pomnika w Tallinie. Powrót do dyskusji o cmentarzach żołnierzy rosyjskich w Polsce, który przy tej okazji miał miejsce, sztucznie zresztą podkręcany przez stronę rosyjską, był bardzo szkodliwy. Akurat wtedy solidarność z Estonią mogliśmy wyrazić na innych warunkach niż naruszając – nawet w słowach – spokój zmarłych, których pamięć jest w oczywisty sposób droga milionom Rosjan. Zostawmy ich w spokoju. Drugi przykład to Czeczenia. Kiedy walczyła o niepodległość z rosyjskim imperializmem wspieranie jej w tej walce było jak najbardziej uzasadnione. Kiedy jednak wskutek niesłychanie brutalnej i perfidnej zarazem polityki rosyjskiej została zepchnięta w stronę bandytyzmu albo, co gorsza, projektu fundamentalnego – kalifatu, bo to jest idea mocno dziś tam eksponowana, tej akurat idei nie powinniśmy chyba popierać. To jest, oczywiście, moje prywatne zdanie. Ale chodzi właśnie o to, że powinniśmy bronić słabszych, …