Pora już chyba przestać liczyć na mega bestsellery na rynku książki dla dzieci i młodzieży. Kolejny rok z rzędu obiera wydawców i księgarzy z nadziei na nowego Pottera czy na nową Meyers. Ale czy to oznacza, że nie jest ciekawie? Wcale nie! Ostatnie 12 miesięcy przyniosło sporo interesujących wydarzeń na scenie dziecięcej, takich, którym naprawdę warto się przyjrzeć. Zacznijmy jednak właśnie od bestsellerów. Co kupowaliśmy najczęściej, czyli bestsellery Dwa nazwiska zdominowały zestawienia najlepiej sprzedających się tytułów dla najmłodszych: Suzanne Collins i Holy Webb. Dystopijna trylogia Collins okupuje listy bestsellerów od dłuższego czasu, dobrze przyjęty film na podstawie „Igrzysk śmierci” utwierdził zaś mocną pozycję cyklu. Z łatwością można przyjąć, że ekranizacje kolejnych tomów („W pierścieniu ognia” i „Kosogłos”) spowodują, że nazwisko autorki jeszcze bardzo długo będzie wymieniane na listach bestsellerów. Mimo co najmniej godnych pozazdroszczenia wyników sprzedaży, trylogia nie jest jednak fenomenem na miarę „Harry- ’ego Pottera”, choć niektórzy wydawcy zastanawiają się, czy nie będzie początkiem swoistej mody na młodzieżową literaturę typu „dark future” („mroczna przyszłość”). Optymizm w tej mierze chłodzi dostrzeżenie, że sukces Collins nie ma daty wczorajszej, a naśladownictw – brak (z jednej strony) oraz że trudno byłoby w jakiś prosty sposób zdefiniować poetykę takiej potencjalnej dystopijnej, młodzieżowej mody (z drugiej strony). Z pewnego rodzaju zaskoczeniem (i chyba lekkim zażenowaniem…) został przyjęty przez część komentatorów sceny dziecięcej sukces drugiej autorki – Holly Web. Jej książeczki kierowane są do trochę innej grupy odbiorców niż historia łuczniczki Katniss (dziewczynek w wieku 8-10). Wydawnictwo Zielona Sowa publikuje rozchwytywaną serię tanich, krótkich i wzruszających książeczek, pozbawionych ilustracji, opublikowanych na niskiej jakości papierze, z lakierowanymi okładkami, w treści swojej odnoszących się przeważnie do smutnych losów kotków i piesków (najchętniej szczeniaczków!). Opowiastki Webb są czułostkowe i niezbyt wyrafinowane literacko, ale trafiają w oczywisty sposób w zapotrzebowanie emocjonalne dziewczynek. Pojawiły się już pierwsze rodzime produkty inspirowane sukcesem Holly Web (Agnieszka Stelmaszyk, seria „Kto Mnie Przytuli”, Wilga). Na listach bestsellerów pojawiła się (i utrzymała przez parę miesięcy!) również nowa odsłona „Jeżycjady” Małgorzaty Musierowicz („McDusia”, Akapit Press). Coraz częściej w internetowych (i nie tylko) wyznaniach czytelniczek pojawia się jednak – zamiast ukontentowania z kolejnego tomu – poczucie trochę męczącego obowiązku wynikającego z wierności panieńskiej miłości czytelniczej. Coraz więcej opinii czytelniczek, że Musierowicz pisze pseudorealistyczne opowieści fantasy o świecie i ludziach, których dzisiaj już nie ma … Książka Agnieszki Chylińskiej (czy każda celebrytka przeżywa ten moment w życiu, kiedy MUSI napisać książkę dla dzieci?) była poniekąd skazana na sukces: „Zuzia i Giler” przemknęła więc przez notowania, nie zagrzała tam jednak miejsca na długo! Mocne pozycje trzymają produkty spod znaku publikowania sentymentalnego („jako dziecko sam czytałem/ sama czytałam – kupię”): „Najnowsze przygody Mikołajka” (Znak), „Poczytaj mi mamo” (Nasza Księgarnia) czy „Przygody Bolka i Lolka” (Znak – w tym przypadku „jako dziecko oglądałem”). I wreszcie kolejny tom cyklu fantasy – „Magiczne Drzewo” Andrzeja Maleszki – „Pojedynek” (Znak). Kolejne tomy serii powieściowej wspieranej przez sukces telewizyjnej ekranizacji pojawiają się na listach najlepiej sprzedających się tytułów dla najmłodszych. W efekcie Andrzej Maleszka – doskonały na spotkaniach autorskich! – porzucił nawet swój zawód, reżyserię, i poświęcił się twórczości literackiej. Księgarstwo dziecięce Zjawisko, które na polskim rynku nie jest nowe (być może jego zwiastunem był start wiekowego już przecież „Czułego barbarzyńcy” w Warszawie), ale o którym warto napisać więcej w kontekście właśnie rynku książki dla dzieci i młodzieży, to wyspecjalizowane księgarnie. Oto nieomalże z każdym miesiącem przybywa u nas placówek, które zajmują się nie tylko sprzedażą publikacji dla najmłodszych, ale stają się w pewnej mierze centrami kultury skierowanymi dla tej grupy. Jest to szczególna oferta dedykowana rodzicom z klasy średniej, którzy chcą nie tylko znaleźć dla swoich pociech inspirującą i nietuzinkową lekturę, ale również starają się spędzić ciekawie czas. W Warszawie najważniejszą placówką realizującą taki program jest niewątpliwie „Badet” na Wilanowie. Odbywają się tutaj spotkania z autorami, zajęcia aktywizujące, warsztaty, ale można po prostu napić się herbaty czy kawy. Działalność Badetu (od wiosny 2012) wkroczyła w nową fazę: została założona fundacja „Dzieci Czytają”, której główną (jak …