Poniedziałek, 30 września 2013
Martwe regulaminy e-serwisów
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeru364


Wraz z końcem wakacji w tym roku rozpoczęła się niezwykła aktywność wszystkich instytucji, firm i osób prywatnych w obszarach dotyczących zmian prawa internetowego. Intensywne walki o nowy kształt „Ius Internet” trwają na kilku frontach. Niezwykle istotne wydają się prace nad zmianami archaicznej ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Branża internetowa nie może się też doczekać zmian w ustawie o świadczeniu usług drogą elektroniczną, bez których ponoć ma być zagrożony cały polski e-biznes. Dodatkowo za sprawą afery Snowdena ponownie rozgorzała dyskusja na temat przepisów regulujących prawo do prywatności. Trwają także prace nad zmianami prawa telekomunikacyjnego, usiłującego bez powodzenia dogonić zmiany technologiczne.

W trwających konsultacjach społecznych głos zabierają przedstawiciele administracji rządowej, kancelarii prawnych, instytucji kultury, organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, rozlicznych fundacji i stowarzyszeń walczących o lepszą przyszłość, a także przedstawiciele mediów, w tym liczna grupa „niezależnych” blogerów.

Jedno z istotniejszych pól konfliktów dotyczy zakresu anonimowości w internecie oraz tego, kto i co będzie mógł umieszczać w sieci i z niej pobierać. Trwa walka tytanów między zwolennikami nowych mediów a „przemysłem kreatywnym”. Żadna ze stron nie bierze jeńców. Zanim jednak zmiany zostaną wprowadzone warto przyjrzeć się, jak naprawdę działają takie przepisy. Może okazać się, że w wielu sprawach długotrwałe zażarte dyskusje nie mają sensu.

Jedną z ciekawszych moich lektur są ostatnio regulaminy różnych „przyjaznych stron internetowych”. Wbrew stanowisku internetowych komunistów uważam bowiem, że wolny internet nie istnieje. Internet dzisiaj to raczej Dzikie Pola, czy też – dla miłośników westernów – Dziki Zachód, czyli niezmierzone przestrzenie wielkich możliwości, na których obowiązuje prawo lokalnego szeryfa, a reguły gry ustanawiają najsilniejsi. Jest tam jeszcze mnóstwo wolnego miejsca dla niekoniecznie uczciwych, ale sprytnych i przedsiębiorczych. Regulamin popularnej strony internetowej wraz z jej polityką prywatności staje się konstytucją i lokalnym prawem tego kawałka prerii czy też stepu, który konkretna strona zajmuje. A w praktyce i tak liczy się to, jak owe regulaminy są traktowane przez Szeryfa – czyli administratora strony.

Regulamin bez egzekucji

Z uważnej lektury regulaminów wielu „przyjaznych dysków internetowych” a także warezowych (czyli pirackich) forów internetowych wynika, że kluczowymi dla ich funkcjonowania przepisami nie są, jak można było przypuszczać, zapisy prawa autorskiego, ale Ustawa o świadczeniu usług elektronicznych (UŚUDE) oraz słynny DMCA, czyli Digital Millennium Copyright Act, a konkretnie paragraf 14 ustawy i sekcja 512 DMCA. Na te przepisy powołują się takie serwisy najczęściej – oczywiście te serwisy i strony, które w ogóle przejmują się jakimiś przepisami.

Bardzo ciekawy pod tym względem jest regulamin Chomikuj.pl. Po pierwsze – jego zapisy i sposób przestrzegania wprowadzają ład i porządek na największej części polskich Dzikich Pól. Ius Chomicus, można rzec. Po drugie – w odróżnieniu od bardzo wielu innych jest on dość szczegółowy i jasno skonstruowany. Łatwo więc zauważyć, które przepisy Szeryf stworzył, by ich przestrzegać, a które wprost przeciwnie. Wszelkie uwagi na jego temat pochodzić będą z wersji, która weszła w życie 20 grudnia 2012 roku i obowiązuje do dziś.

Nie można pozbyć się wrażenia, że regulamin ten (podobne zresztą jak i większość reguł podobnych stron), spełnia przede wszystkim trzy cele: po pierwsze jest, bo musi zgodnie z prawem istnieć, po drugie – zdejmuje z Szeryfa jak najwięcej odpowiedzialności i przerzuca ją na korzystających z serwisu, po trzecie – zwalcza konkurencję, zabraniając wszelkich działań mogących osłabić pozycję portalu na rzecz innych tego typu stron.

Dla wydawców i innych właścicieli praw autorskich najważniejszymi przepisami wydają się być te zakazujące rozpowszechniania plików objętych ochroną prawno autorską (a zwłaszcza praktyka ich stosowania). Jeżeli chodzi o zapisy regulaminu, to Chomikuj.pl jest więcej niż w porządku – ostrzeżenie o nielegalności takiego postępowania pojawia się w regulaminie wielokrotnie, m.in. w rozdziale III (korzystanie z portalu) pkt. 8 czy VII (Nakazy i Zakazy) pkt. 1a.

Szeryfowi takie podkreślanie przestrzegania praw autorskich służy głównie do podkreślania swojej praworządności, doskonale zdaje sobie jednak sprawę, jak traktowane są takie zapisy przez użytkowników.

Chomikuj.pl bardzo szybko usuwa zgłoszone jako dystrybuowane nielegalne pliki (czasem od zgłoszenia do usunięcia mija zaledwie kilka minut – warto o tym przypomnieć autorom propozycji zmiany w UŚUDE, którzy proponują zobowiązać administratorów do odpowiedzi w czasie trzech dni roboczych). W żaden sposób nie kontroluje jednak ponownego umieszczania takich samych plików. Chomikuj.pl tłumaczy się tym, że jako dostarczyciel usługi hostingowej nie ma prawa monitorowania treści zamieszczanych przez użytkowników. Niby racja, ale przecież każdy praworządny obywatel może zgłaszać właściwym organom naruszenie prawa – a właściciele i administratorzy serwisu są wszak porządnymi obywatelami. No, ale Szeryfom to by się nie opłacało.

Szeryfowie z Chomikuj.pl tolerują leżące w ich interesie ignorowanie większości zapisów własnego regulaminu. Bezwzględnie i z własnej inicjatywy ścigają tylko naruszenia uderzające w ich ekonomiczne interesy. Stąd kary – wykonywane – zablokowania konta za reklamowanie innych serwisów dystrybuujących pliki (np. Plikostrady) lub – okazjonalnie – akcje przeciwko właścicielom kont sprzedających chomikowe punkty na serwisach aukcyjnych. Poza tym łamane prawie bez konsekwencji są w zasadzie wszystkie punkty regulaminu. Wymienię tylko kilka, których ignorowanie jest najbardziej widoczne i niesie za sobą największe negatywne konsekwencje dla właścicieli praw, a korzyści dla administratorów:

– punkt III.1 – Konto nie może być wykorzystywane do działalności komercyjnej lub wspomagania tej działalności w jakikolwiek sposób. Przez działalność komercyjną rozumie się także umieszczanie przez Użytkowników reklam w jakichkolwiek Jednostkach Treści funkcjonujących w ramach Serwisu, a także inne formy czerpania korzyści majątkowych z posiadania Konta. Oczywiście zdarza się administratorom wykorzystywać ów zapisz dla likwidowania reklam konkurencji. Używanie „Chomikowych Rozmów” do rozsyłania reklam jest powszechne, bez trudu można znaleźć także oferty płatnego rozsyłania wiadomości do wielu tysięcy chomików. Powstały już nawet specjalne programy do masowego wysyłania reklam innym chomikom. Wiele profili odsyła też do innych stron i sklepów internetowych, a także oferuje wiele innych płatnych usług i sposobów zarabiania w internecie. Ponieważ jednak strony takie prowadzone są z reguły przez osoby generujące dodatkowy ruch na stronach samego Chomikuj.pl, nie widać żadnego przeciwdziałania ze strony Szeryfów.

– punkt III.4 – Każda osoba fizyczna, a także organizacja o charakterze niedochodowym (…) ma prawo do założenia jednego Konta w Serwisie. Znalezienie osób posiadających wiele kont w serwisie nie stanowi żadnego problemu. Niektórzy mają ich po kilkanaście, inni reklamują swoje inne chomiki. Ponieważ z reguły są to osoby dostarczające nowych cennych treści dla serwisu – Szeryf nie ma interesu reagować. W każdym momencie może jednak lege artis zablokować profil każdej organizacji o charakterze dochodowym, na przykład kancelarii prawnej ścigającej piratów.

– punkt VII.1.l – udostępniania plików w folderze zabezpieczonym hasłem z równoczesnym publicznym udostępnieniem na Koncie hasła lub informacji pozwalającej na jego łatwe odgadnięcie. Punkt, którego przestrzeganie ograniczyłoby znacznie skalę piractwa – i popularność, a więc i dochodowość serwisu. Jest więc powszechnie ignorowany zarówno przez właścicieli kont, jak i administratorów serwisu. Sytuacja przypomina rzeczywistość znaną z popularnych niegdyś reklam piwa (mrugnięcie) bezalkoholowego.

Powszechnie łamane są też zapisy zabraniające zamieszczania własnych regulaminów, treści erotycznych, obraźliwych, nawoływania do łamania prawa i rozpowszechniania pirackiego oprogramowania. I co? I jeszcze długo, długo nic.

Przy wszystkich tych uwagach trzeba podkreślić, że Chomikuj.pl wprowadził, posiada i aktualizuje własny regulamin, a nawet przestrzega niektórych jego zapisów. Wyróżnia go to na plus spośród innych podobnych serwisów.

Chomikopodobny serwis 5fantastic.pl na przykład zachęca swoich użytkowników do denuncjowania innych użytkowników, wprowadzając w regulaminie zapis (par 7.12):
Użytkownik jest zobowiązany niezwłocznie zawiadomić o tym Operatora, klikając na klawisz powiadomienia „zgłoś nadużycie regulaminu” za każdym razem kiedy uważa, że Materiał udostępniony, przesłany lub zamieszczony w Serwisie zawiera treści niezgodne z postanowieniami niniejszego Regulaminu. Równocześnie utrudnia zgłaszanie i usuwanie pirackich treści zwlekając z odpowiedziami i zmieniając kod strony tak, by trudniej było znaleźć pirackie pliki niewtajemniczonym. W podobnym serwisie, Hellupload.com rozdział poświęcony zgłoszeniu naruszenia prawa autorskiego poświęcony jest głównie ostrzeżeniom, że zgłaszanie takich roszczeń jest niebezpieczne i grozi konsekwencjami prawnymi.

Wiele serwisów utrudnia zgłaszanie roszczeń żądając wypełniania szczegółowych ankiet, przedstawiania pełnomocnictw i dodatkowych informacji. Oczywiście mają do tego prawo (najczęstszym wzorem jest DMCA act), i skwapliwie z tego prawa korzystają. Nie są jednak tak skrupulatni przy pilnowaniu nadużywających prawa użytkowników. I trudno się dziwić, wiedzą, że jeśli będą zbyt dokładnie przyglądać się ładowanym plikom klienci odpłyną do mniej wymagających serwisów.

W większości regulaminów pirackich forów z linkami, oprócz obrzędowego zaklęcia o konieczności przestrzegania praw autorskich istotne jest zaklęcie głoszące, że strona nie zawiera żadnych plików, jedynie informacje i odnośnik. Tuż obok znajdują się kategorie utworów objętych tymi prawami oraz porady jak najskuteczniej znaleźć najnowsze hity filmowe i muzyczne…

Wprowadzenie do przepisów dokładnie określonych obowiązków administratorów wszystkich serwisów względem plików naruszających prawa własności jest konieczne, albowiem w dobrze pojętym swoim interesie większość z nich spełniać będzie tylko wymagane minimum, bojąc się odpływu klientów do konkurencji. Szlachetne wyjątki sytuacji nie zmienią.

Warto zauważyć, że wiele zagranicznych serwisów hostujących „przyjaźnie” pliki posiada już polskie wersje językowe. W niektórych z nich, jak na przykład w Egofiles.com czy Bitshare.com po polsku dowiesz się jak załadować i rozreklamować pliki oraz ile zarobisz na ich dystrybucji, ale już regulamin użytkownika dostępny jest tylko w języku angielskim. W innych, jak Plikos.net zakładki z regulaminem w ogóle nie da się otworzyć. Pytanie, kto zmusi lokalnego Szeryfa do przestrzegania prawa pozostaje aktualne.

Życząc wszystkim uczestnikom nadchodzących spotkań, konferencji, konsultacji i kongresów owocnych obrad trudno ustrzec się przed przekonaniem, że wszystkie te zmiany niewiele zmienią. Dopóki w przepisach prawa obowiązujących powszechnie – a nie tylko w Polsce – nie pojawią się egzekwowalne zapisy zmuszające administratorów stron internetowych do egzekwowania własnych regulaminów. Cała dyskusja o dozwolonym użytku, dziełach osieroconych, świadczeniu usług drogą elektroniczną i ochronie danych osobowych pozostanie akademicką dysputą, nie mającą wielkiego wpływu na rzeczywistość internetu.

Autor: Krzysztof Gutkowski