– Od wielu lat Świat Książki zajmuje czołowe miejsce na liście największych polskich wydawnictw. Kiedy jednak wyprzedzi pozostałych rywali i zajmie pierwsze miejsce na tej liście? – Nie możemy porównywać się z takimi wydawcami jak WSiP, który występuje w innej kategorii książkowej, ale w grupie wydawców literatury beletrystycznej czy konsumenckiej, jak to się mówi na zachodzie, jesteśmy od dawna na pierwszym miejscu. – Właścicielem Świata Książki jest niemiecki koncern medialny. Czy w ciągu dwunastu lat istnienia tego wydawnictwa problem stosunków polsko-niemieckich miał wpływ na jego funkcjonowanie? – Nie miał, a my nie czujemy się niemieckim wydawnictwem w Polsce, ale wydawnictwem polskim. Cieszę się, gdy mogę powiedzieć, że jesteśmy, szczególnie w ostatnich latach, jednym z najpoważniejszych wydawców literatury polskiej, co obejmuje również ciekawe debiuty polskich autorów. Przy tym uświadamiam sobie, że w naszej ofercie prawie nigdy nie było literatury niemieckiej. I mnie, jako Niemce, tego właśnie brakuje. Przecież jest sporo dobrych pozycji z literatury niemieckiej, które pojawiają się w takich wydawnictwach jak W.A.B. czy Czarne. – Ale czy jest niemiecki pisarz, którego książki moglibyście wydać w nakładzie stu tysięcy egzemplarzy? – Bardzo chciałabym mieć takiego autora i obecnie aktywnie szukamy takich tytułów, ale dotąd w tak wysokich nakładach sprzedawaliśmy tylko książki autorów polskich albo anglojęzycznych. Niemieccy autorzy nie są w takich nakładach sprzedawani nawet w Niemczech, dotyczy to też tak znanych pisarzy jak Günter Grass. – Z pani wydawnictwem współpracuje wielu polskich pisarzy, ale ich zdobycie dużo kosztowało. Jak wysokie płacicie honoraria?– Honoraria płacimy normalne i porównywalne z honorariami innych wydawców na polskim rynku, bo przecież nie wszyscy polscy autorzy wydają u nas! Są jednak inne sprawy, które przyciągają do nas polskich pisarzy. Po pierwsze, przed trzema laty zaczęliśmy zawierać umowy wieloletnie, które autorom dają pewność stałych i gwarantowanych dochodów i bezpieczeństwo pozwalające koncentrować się na pisaniu. Wydawnictwu daje to z kolei pewność, że może podjąć znaczące działania promocyjne, a autor nie odejdzie do innego wydawcy po wypromowaniu pierwszego tytułu. W innych krajach takie zasady obowiązują od dawna, ale w Polsce byliśmy pierwsi, gdy podpisaliśmy umowę z Jerzym Pilchem. Dzisiaj w grupie naszych autorów są też: Janusz Głowacki, Manuela Gretkowska, Eustachy Rylski, Edward Redliński i kilku debiutantów. Ale są też takie przypadki, kiedy płacimy mniejsze honoraria niż inni wydawcy, a mimo to niektórzy autorzy zdecydowali się przejść do nas i podpisać wieloletnie kontrakty. Drugi nasz atut to podejmowane przez nas próby sprzedaży praw autorskich polskich pisarzy zagranicą. Niedawno prawa do „Z głowy” Janusza Głowackiego kupił hiszpański wydawca oraz klub Bertelsmanna Circulo de Lectores z prawem sprzedaży w krajach hiszpańskojęzycznych. Z pewnością jest to ważna wartość dodatkowa, która skłania autorów do współpracy z nami. I trzecia sprawa to promocja. Najlepszym przykładem jest tutaj Eustachy Rylski, który został na nowo odnaleziony przez Pawła Szweda, naszego dyrektora wydawniczego. Teraz aktywnie promujemy tego autora i to w różnych kanałach – w klubie, w naszych księgarniach, a także w mediach. A trzeba pamiętać, że Świat Książki wydaje na promocje autorów znacznie więcej niż inni wydawcy. Jest to wszystko bardzo ważne i tworzy …