Poniedziałek, 11 czerwca 2012
Przyszłość bibliotek i księgarń
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeru329
Najkrócej mówiąc, jest to czarna przyszłość, szczególnie dla księgarń, które nie mogą liczyć na subsydia i stają do nierównej konkurencyjnej walki z zupełnie innym modelem biznesowym – zorientowanym na natychmiastowe zaspokajanie potrzeb klienta, który na dodatek niekoniecznie chce czytać tak duże partie tekstu jak książka. Dla bibliotek cyfrowa przyszłość oznacza z kolei konieczność przedefiniowania społecznej roli, z miejsca, gdzie się wypożycza książki, na miejsce, gdzie się ułatwia dostęp do treści, udziela informacji, animuje wydarzenia kulturalne. Wydaje się przesądzone, że w świecie kultury cyfrowej nie będzie miejsca dla tradycyjnych księgarń czy salonów Empik, gdyż książka w pliku nie wymaga ekspozycji, nie zajmuje półek, a konsumentowi można zaoferować nieskończenie szeroką ofertę. Jak pokazują badania, w handlu elektronicznym podważona została zasada Pareto, w myśl której 80 proc. przychodów generuje 20 proc. produktów. Okazuje się, że można osiągnąć bardzo wysokie przychody, oferując produkty niszowe, o ile nie ponosimy kosztów ich ekspozycji (zasada „długiego ogona”). „W odniesieniu do rynków objętych długim ogonem – o niskich kosztach dystrybucji i nieograniczonych zasobach miejsca na półkach – można z czystym sumieniem przyjąć założenie, że prędzej czy później będzie można kupić wszystko” – pisze amerykański ekonomista Chris Anderson. Świat cyfrowy w znacznym stopniu pozbawiony też będzie bibliotek. „Im więcej informacji można zdobyć w Sieci, tym mniej jest argumentów za dalszym utrzymywaniem bibliotek. Całkowicie sieciowa biblioteka nie będzie potrzebowała ani książek, ani bibliotekarzy” – pisał Clifford Stoll. Ten ostatni cytat z upodobaniem powtarzam podczas spotkań z bibliotekarzami, nieodmiennie przyjmowany jest z ponurym pomrukiem zebranych, zwykle też wyrywa się z sali głos jakiejś starszej osoby: „dobrze, że to będzie jak już odejdę na emeryturę!”. Amazon wygrywa ze wszystkimi Księgarnia ma kilku konkurentów, z którymi słabo sobie radzi już od lat 90. XX wieku. Tradycyjnie należały do nich wielkopowierzchniowe sklepy oraz katalogi wysyłkowe, a w ostatnich latach także sprzedaż książek w kioskach z gazetami, jako dodatków do borykającej się z trudnościami prasy. Sprzedaż wysyłkową w formie katalogów (kluby książki) niemal całkowicie wyparła już sprzedaż przez internet, takie sklepy jak Merlin.com.pl. Empik.com czy globalny operator i światowy lider ehandlu, amerykański Amazon.com. Ale w drugiej dekadzie XXI wieku pojawił się zupełnie nowy konkurent – dystrybucja treści w formie cyfrowej, zarówno na platformach płatnych, jak i darmowych. Z darmowym konkurować nie sposób, ale też treści płatne coraz częściej znajdują swój model biznesowy – jak aplikacje – który przyszłość tradycyjnych księgarń stawia pod coraz większym znakiem zapytania. „Udogodnienia takie jak recenzje czytelników, możliwość złożenia zamówienia przez jedno kliknięcie, atrakcyjne promocje i darmowa przesyłka czynią Amazon.com najlepszym internetowym księgarzem. Powodzi mu się tak dobrze, bo pod względem dostępności wygrywa ze wszystkimi” – pisze Kevin Maney. Pewnym rozwiązaniem jest konkurowanie jakością obsługi oraz budowanie atmosfery wyjątkowości. Pierwsze jest jednak bardzo trudne, jak bowiem konkurować z nowymi standardami zakupów, które dokonywane są on-line? Dla wielu osób możliwość kupowania bez wstawania od monitora jest tak oczywistym ułatwieniem, że analizy jakości obsługi dokonują wyłącznie na poziomie wirtualnym, sprawdzając terminowość przesyłek, ich koszty, formy płatności, czas obsługi, przyjazny interfejs, szerokość oferty, system rekomendacji i recenzji etc. Księgarnia stacjonarna w ogóle może nie brać udziału w rankingu jakości jakiego dokonuje klient w Sieci, choćby z tego powodu, że on w księgarni stacjonarnej nigdy nie był. W przypadku starszych klientów można bazować na ich przywiązaniu, na tradycji, tylko że biznes oparty na „starszym kliencie” bynajmniej nie jest perspektywiczny, to co najwyżej model na przetrwanie jeszcze kilku lat. Można także próbować konkurować dzięki posiadanej renomie. Ta jest z natury rzeczy przynależna tylko niektórym, najlepszym. Być może część osób odwiedzi księgarnię ze zdrowego snobizmu, by w ten sposób podnieść własny status. Są osoby, dla których powiedzenie: „kupiłem książkę w Czułym Barbarzyńcy” nadaje samemu procesowi wyższej rangi niż powiedzenie: „Kupiłem na Allegro”. Jak wiele jest jednak takich osób? I jak wiele takich księgarń? W Polsce rolę snobistycznej księgarni bardzo często odgrywa Empik, który reklamując swoje salony umiejętnie promował hasło „Pełna kultura”, który przez młodych klientów postrzegany jest jako miejsce trendy, który oferuje także kawę, łączność WI-FI, możliwość przejrzenia na miejscu prasy czy książek, który daje wyróżniającą klienta w tłumie torebkę z logotypem sieci. Nawet Empik może mieć jednak trudności z konkurowaniem z treścią cyfrową, sama renoma może nie wystarczyć. „Mniej wyraziste księgarnie upadają. (…) Kameralne księgarnie nie dają tak szerokiego wyboru jak Amazon czy sieci księgarskie. Nie otacza ich też społeczna aura, która podniosłaby jakość zakupów i przyciągnęła klientów. Ich dostępność też pozostawia wiele do życzenia. Są może wygodne dla osób mieszkających w ich pobliżu, ale to słaby argument w walce z Amazonem i Wal-Martem” – pisze Maney. Tak jak Apple rewolucjonizuje przemysł wydawniczy swoim iPadem, tak Amazon dawno dokonał rewolucji w biznesie księgarskim, stając się już w pierwszych latach swojego istnienia nie tylko silną marką, ale też największym globalnym sprzedawcą książek, płyt, filmów, a także masy innych produktów, nie tylko z domeny kultury. Twórca Amazon.com, Jeff Bezos, słusznie uważany jest za ojca elektronicznego handlu. Zaczynali w garażu Był 1994 rok. Jak wiele jej podobnych (również Apple), firma Amazon zaczynała w garażu, zatrudniała cztery osoby – w tym Jeffa Bezosa i jego żonę, którzy sami przez dnie i noce pakowali paczki z książkami. W początkowym okresie księgarnia Amazon realizowała kilka zamówień dziennie, obecnie ma ich tysiące na minutę. Amazon dysponuje największą na świecie powierzchnią magazynową, choć początkowo ideą Bezosa było stworzenie księgarni, która w ogóle nie magazynuje książek. Dziś Amazon zatrudnia ponad 56 tys. osób w kilkunastu krajach. W 2011 roku przychody internetowego giganta wyniosły 48 mld dolarów, zyski zaś ponad 850 mln. Jeffrey Bezos – dziecko adoptowane przez kubańskich emigrantów – kończył wszystkie szkoły z wyróżnieniami. Błyskawicznie zrobił karierę, dochodząc w wieku 28 lat do stanowiska wiceprezesa w cenionej na rynku inwestycyjnym firmie D.E. Shaw & Co., gdzie zarabiał rocznie ponad milion dolarów. Rzucił pewną posadę, by samodzielnie – za własne i pożyczone od rodziny pieniądze – założyć pierwszą działającą na globalną skalę księgarnię internetową. Ogromny zasięg tego przedsięwzięcia, którego obroty w pierwszym okresie działania rosły co roku o kilka tysięcy procent, zdumiał samego Bezosa. Dziś uważa się, że właściciel Amazon.com stworzył nowy model biznesu, nastawiony przede wszystkim na szybką obsługę klienta. W ślad za Bezosem ruszyli inni, lecz jak dotąd nikt nie zbudował równie silnej marki. „Wyznaję teorię, która mówi, że zasobem, którego najbardziej nam brakuje jest czas. Jeśli możesz zaoszczędzić ludziom czas i pieniądze, to przypadnie im to do gustu” – twierdzi Jeff Bezos. Faktycznie. Zamawiając jakąkolwiek przesyłkę w Amazonie klient po pierwsze wie, kiedy ją dostanie, pod drugie wie, że termin zostanie dotrzymany, po trzecie najprawdopodobniej otrzyma towar szybciej, niż gdyby zamówił go w jakimkolwiek innym sklepie …
Wyświetlono 25% materiału - 1074 słów. Całość materiału zawiera 4299 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się