Czwartek, 5 maja 2022
Marek Lachowski czyta tylko i wyłącznie dla czystej przyjemności. Nie wiązał swojej pasji czytelniczej z karierą zawodową. Książki nie wpływały na jego drogi życiowe. Teraz, gdy jego życie bardziej toczy się z górki, z tej przyjemności czerpie dodatkowo możliwość poznania i zrozumienia. Inżynierskie podejście Biblioteka mieści się w podwarszawskim domu. Książki uporządkowane, zamknięte w solidnych szafach bibliotecznych, chronione przed kurzem szklanymi drzwiczkami. Na parterze znajdują się te, które mają wymiar praktyczno-pomocniczy: słowniki, encyklopedie, przewodniki, i te, które objaśniają świat: prawie kompletna seria „Sulina” wydawnictwa Czarne, czyli historyczna i podróżnicza literatura faktu. Na górze domu książki zalegają w każdym pokoju, starannie ułożone za szybami w ikeowskich regałach. W jednym z pokoi znajdują się same mapy, za pomocą których można zjechać prawie każdy kawałek świata. W przeciwieństwie do książek nie są trzymane za szybą. Dokładnie 1030 map. Bo Marek Lachowski ma do książek podejście inżynierskie; cały księgozbiór skatalogowany w Excelu. Podaje konkretne liczby każdej kategorii książek, które posiada. Katalog oprócz standardowej rubryki z opisem autora, tytułu, wydawnictwa, roku, ilości wydań i stron wskazuje też miejsce książki na półkach w całym domu. Dzięki katalogowi można znaleźć dowolny tytuł. – Sumując wszystkie pozycje w katalogu: w pierwszym obiegu mam 2507 pozycji, w drugim obiegu 448, audiobooków 208, przewodników 800, albumów 60. Tyle ma „na stanie”, trzy i pół tysiąca książek odziedziczonych po rodzicach oddał. Długo szukał biblioteki, która przyjmie dar, aż w końcu książki wylądowały u gospodarzy pensjonatu Zaborek, położonego dwa kilometry od słynnej stadniny koni arabskich w Janowie Podlaskim. Państwo Okoniowie z córką przygarnęli bibliotekę i z radością udostępniają gościom. Ze starych zbiorów rodziców zachował tylko te, które przeznaczył dla wnuków, i cieszy się, gdy któreś z nich sięga np. po „Hrabiego Monte Christo” Aleksandra Dumasa, uważaną w końcu za jego najlepszą pozycję. Drugi obieg, czyli bez cenzury Pojęcie „drugi obieg”, choć powstało w 1981 r., obejmuje pozycje ukazujące się od połowy lat 70. U Marka Lachowskiego można znaleźć imponującą kolekcję wydawnictw spoza zasięgu PRL-owskiej cenzury, pism i biuletynów założonych przez strajkujących robotników. Kiedy pracował w Horteksie, tworzył bibliotekę wydawnictw konspiracyjnych i wypożyczał je chętnym. – Byłem, jak to się kiedyś mówiło, solidaruchem, knułem w podziemiu, co w przekładzie na język dzisiejszy znaczy, że drukowałem książki w piwnicy. Dystrybuowałem. Organizowałem papier. Zbiór książek z drugiego obiegu zajmuje pół regału. Różnią się od pozostałych, łatwo je rozpoznać, zwykle są cieniutkie, bez opisanych grzbietów, jakby ukrywające swoją zawartość przed niepożądanymi oczami. – Mój zbiór został przerzedzony licznymi rewizjami. Marek Lachowski, jak wielu innych uczestników niezależnego ruchu wydawniczego w PRL-u, był inwigilowany przez SB, ale nie przeszkadzało mu to angażować się całym sercem w pracę szefa komisji zakładowej w Horteksie w Górze Kalwarii. Lachowski wspomina, że nielegalnych oficyn wydawniczych było wówczas wiele i działały bardzo sprawnie, pomagając sobie nawzajem. W latach 1982-87 ukazywało się w Polsce rocznie mniej więcej około 500 tytułów, wydawanych przez oficyny, które znikały bądź były rozbijane przez SB. Wychodziły też gazety, tygodniki, dwutygodniki, miesięczniki i nieregularniki, wszystkie w nakładach trudnych do ustalenia, wiadomo, że „Tygodnik Mazowsze”, w produkcji którego Marek Lachowski miał swój udział, osiągał najwyższe. W strukturach konspiracyjnych, w których uczestniczył, starano się używać tzw. małej poligrafii działającej w zakładach państwowych, a używano każdej techniki druku. Marek Lachowski ma doświadczenie i z powielaczem (tak się drukowało „Tygodnik Mazowsze”), i z techniką offsetową (głównie książki), i sitodrukiem. Aby uniknąć wpadki, nie drukowano gazet i książek w tych samych miejscach. Lachowski twierdzi, że do dziś mógłby zrobić skład książki. Podczas sprzedaży książek w warunkach konspiracyjnych panowała absolutna uczciwość. Większość z nich była drukowana na marnym papierze i najmniejszą czcionką. Nie robiły wrażenia pod względem edytorskim, ale merytorycznie zachwycają rozmachem i pomysłami wydawców. – Niektóre książki są prawie nieczytelne, ale mogę się pochwalić perełką, a mianowicie wyjątkową edycją trzech tomów „Archipelagu Gułag” Aleksandra Sołżenicyna wydaną przez mojego kolegę Marka Krawczyka w wydawnictwie PoMost. Masowe aresztowania po wprowadzeniu stanu wojennego w grudniu 1981 r. nie zlikwidowały podziemnych oficyn, przeciwnie – w latach 1982-1983 wydano największą liczbę nowych tytułów pism i broszur. Drugi obieg charakteryzowała ogromna różnorodność opcji politycznych współtworzących go ugrupowań. Niektóre oficyny działały w pełnej konspiracji, inne od samego początku podawały adresy założycieli i nazwiska autorów tekstów, np. Komitet Obrony Robotników. Wydawnictwa często współdziałały ze sobą pomimo znacznych różnic w programach politycznych. Od kiedy w 1980 roku powstała „Solidarność”, to ona rozpoczęła druk książek i biuletynów związkowych i była inicjatorem powstania niezależnych wydawnictw. – Nawet sam miałem przez chwilę własne wydawnictwo, które nazywało się Mysia 5 (od adresu urzędu do spraw cenzury) i wydałem m.in. książkę pt. „Oskarżona Solidarność”. To był zbiór biografii uwięzionych przywódców NSZZ Solidarność i KSS KOR, niestety w trakcie powstawania książki nastąpiły zmiany i aresztowanie Zbigniewa Romaszewskiego, o którym nie było noty w książce – i przez to straciła na znaczeniu. Na półkach Marka Lachowskiego znajduje się przegląd tego, co wydawano w piwnicach PRL-u. Zbiór pewnie czeka na solidne opracowanie, jest w nim wiele cennych okazów, obrazujących sposób walki intelektualnej z władzą totalitarną Polski w czasach komunizmu. Od ulotek i broszur typu „Kto zabił pierwszego sekretarza”, wyjaśniającej tajemnice zabójstwa Marcelego Nowotki, szefa komunistycznej PPR, przez braci Bolesława i Zygmunta Mołojców, co było w czasach PRL okryte tajemnicą (ukazała się nakładem Wydawnictwa Głos Antoniego Macierewicza), poprzez „Małego demokratę” Macieja Poleskiego, czyli Czesława Bieleckiego, z ilustracjami Andrzeja Mleczki, egzemplarze miesięcznika „Kultura Niezależna”, na dziełach klasyków kończąc. Pierwsze wydanie „Dzienników” Gombrowicza ukazało się właśnie w drugim obiegu. Na półkach znajdują się dokumenty, wspomnienia, raporty, m.in. słynny „Raport o stanie wojennym” Marka Nowakowskiego, „Dziennik” Leopolda Tyrmanda, książki nie wydawanego w PRL-u Józefa Mackiewicza (m.in. „Lewa wolna”), Jana Nowaka Jeziorańskiego („Kurier z Warszawy”), Aleksandra Wata („Mój wiek”), książki Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, Józefa Czapskiego, Bohdana Cywińskiego („Rodowody niepokornych”), historyczne opracowania, m.in. Krystyny Kersten, Stanisława Mikołajczyka oraz Czesława Miłosza. Sześć książek Adama Michnika z autografem. Marek Lachowski wskazuje na zbiór esejów rosyjskiego dysydenta Andrieja Amalrika „Czy Związek Radziecki przetrwa do roku 1984?”, który przewidział rozpad imperium sowieckiego. Dużo reedycji kwartalnika „Zeszyty Historyczne”, wiele wydań „Kultury” paryskiej. – Na samej górze mam gazety z pierwszego zjazdu Solidarności, m.in. unikalną chyba dziś gazetkę „Pełzający Manipulo”, pismo satyryczne wydawane w okresie 26 IX – X 1981 za zgodą Biura Prasowego Zjazdu w czasie I KZD, z inicjatywy Józefa Orła, Jacka Fedorowicza i Krzysztofa …
Wyświetlono 25% materiału - 949 słów. Całość materiału zawiera 3798 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się