Wtorek, 28 czerwca 2011
Rozmowa z Ewą Pajestką-Kojder, współwłaścicielką Oficyny Naukowej
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeru303
Jak zaczęła się historia Oficyny Naukowej? Przede wszystkim w 1991 roku, czyli w tym roku obchodzimy 20-lecie naszej działalności… Planujecie obchody? Wątpię. Po prostu nie stać nas na to… Firma została zarejestrowana w lipcu 1991 roku, ale funkcjonować zaczęła z początkiem 1992 roku. Był to okres pierwszej fali zwolnień w Państwowym Wydawnictwie Naukowym. Wprawdzie grupa osób, które potem stworzyły Oficynę Naukową, nie znalazła się wśród tych pierwszych zwolnionych, ale zgodnie stwierdziliśmy, że w nie ma tam już dla nas miejsca. Z jakiego powodu? Atmosfera transformacji wywołała w was potrzebę założenia własnej firmy? Chodziło także o to, jednak istotnym powodem była niechęć do wykonywania często błędnych decyzji, które były nam narzucane z góry. Zdecydowała także chęć do wybierania własnych autorów i tytułów, czyli własne ambicje. W ile osób zakładaliście firmę? W pięcioro, jednak bardzo szybko troje postanowiło odejść, głównie z przyczyn finansowych. Początki Oficyny Naukowej były bardzo trudne. Ujmę to tak, że nasza krzywa wzrostów była bardzo delikatna. I taki stan właściwie trwa do dziś. W wydawnictwie pozostały więc dwie osoby… Elżbieta Nowakowska-Sołtan i ja. Skąd brałyście pomysły na ofertę? Trzeba pamiętać, że z PWN wyszliśmy ze swoimi autorami, którzy – jako do redaktorów – mieli do nas duże zaufanie i zdecydowali się na podjęcie współpracy. Nie było w tym jakiejś nielojalności w stosunku do PWN? Wtedy w wydawnictwie zaczynały dziać się rzeczy na tyle dziwne, że niektórzy autorzy zwyczajnie nie chcieli w nim zostawać i powoli zaczęli się przenosić do nas. W firmie zmieniała się struktura i organizacja pracy. Nie było już tak jak wcześniej, że redaktor pracował nad rękopisem od początku do końca. W pewnym momencie do autora zaczęło się zwracać kilka osób, każda w innej sprawie. Same wszystkiego doglądacie? Oczywiście same zajmujemy się redakcją niektórych naszych tytułów, ale zlecamy także pracę kilku redaktorom. W zasadzie dajemy im wolną rękę, ale zawsze czuwamy nad realizacją całości. Zna pani wszystkich autorów? Jeżeli chodzi o polskich to tak. Trochę inaczej jest w przypadku prac zbiorowych, ale tam mamy cały czas kontakt z redaktorem naukowym, który wszystkim zawiaduje. Jaki profil obrała Oficyna Naukowa na początku istnienia? Profil ukształtował się naturalnie, w ścisłym połączeniu z zakresem naszej aktywności zawodowej. Elżbieta zajmowała się filozofią, a ja socjologią. W późniejszym okresie oferta rozszerzyła się o publikacje historyczne, a w jeszcze większym stopniu o stricte naukowe książki z zakresu prawa. Mniej więcej w tym czasie dyrektorem w Instytucie Wymiaru Sprawiedliwości został Andrzej Siemaszko, który był jednocześnie autorem ostatniej redagowanej przeze mnie dla PWN książki. Nasza współpraca układała się bardzo płynnie, dlatego po objęciu funkcji szefa IWS postanowił niejako „ożenić się” z Oficyną Naukową i w ten sposób na wiele lat zostaliśmy jakby nadwornym wydawcą Instytutu. Łącznie opublikowaliśmy około 50 sygnowanych przez niego książek. Instytut finansował te publikacje? Całkowicie. Wydaje się, że było to dla was bardzo dobre rozwiązanie… Niezupełnie, ponieważ książki te nie były własnością ON, tylko Instytutu, choć zajmowaliśmy się ich wydawaniem i sprzedażą. Zresztą do dziś część z nich, w za dużych ilościach, leży w naszym magazynie. Co to znaczy w „dużych ilościach”? Publikacje te ukazywały się średnio w nakładzie 500-1000 egz. Mowa więc o kilkuset egzemplarzach poszczególnych tytułów. Kiedy nakładem Oficyny ukazała się pierwsza książka IWS? W 1993 roku. Gdy porównuje się profil wydawnictwa z początków jego działalności z dzisiejszą produkcją, widać, że niewiele się zmieniło… Niemal nic się nie zmieniło. Wydajemy wyłącznie książki naukowe, wyłącznie książki niskonakładowe, w tym przede wszystkim przekłady… Z której dziedziny tytuły przeważają? Oczywiście filozofia i socjologia. W ostatnich latach bardzo mocno rozbudowaliśmy ofertę historyczną, inicjując kilka serii z tego zakresu, takich jak „Horyzonty cywilizacji”, czy „Ludzie i…”. Tę ostatnią zapoczątkował tytuł „Ludzie i rzeczy” następnie „Ludzie i bogowie”, w przygotowaniu znajduje się tytuł „Ludzie i mity”. Wspomniany cykl ma charakter bardziej popularnonaukowy? Nie, to prace stricte naukowe, w dużej mierze o charakterze zbiorów esejów. Oficyna Naukowa jest wydawnictwem akademickim, czy tak się pozycjonujecie? Dokładniej rzecz biorąc, to akademickim i naukowym. Pod względem merytorycznym nasze publikacje prezentują poziom akademicki i wyżej… Wydajecie podręczniki…? Tak, podręczniki akademickie. Także monografie, eseistykę… W ofercie jest też coś dla młodzieży… Tak, to francuska seria „Chcemy wiedzieć” i ta publikacja ma charakter bardziej popularny. Jak się sprzedaje? Powiem tak: podjęłam decyzję o jej zawieszeniu, dotychczas wydrukowane nakłady trafiły już do taniej książki. Prawdę mówiąc, nie spodziewałam się po niej jakiejś rewelacyjnej sprzedaży, ale i tak jestem nieco rozczarowana. W takim razie, jak to możliwe, że wydając tego typu książki, w tak niskich nakładach…W dodatku w większości przekłady… A ile tytułów rocznie wydajecie? Kilkanaście… W jakich nakładach? Przeważnie, z uwagi na to, że podręcznik akademicki musi ukazać się w nakładzie 1500 egz., drukujemy nasze publikacje w takim nakładzie. Czasem wynosi on 1000 egz. Zdarza się i tak, że wydajemy książkę w nakładzie 500 egz. W takim razie, jakim cudem udaje się wam funkcjonować? Przede wszystkim czuwa nad nami ministerstwo nauki i szkolnictwa wyższego i inne instytucje dotujące książki naukowe, w tym wiele zagranicznych. Prawda jest taka, że bez dotacji żadna z wydawanych przez nas pozycji nie mogłaby się ukazać. Realnie rzecz biorąc, jest to ponad 90 proc. naszej produkcji wydawniczej. Sami finansujemy pojedyncze tytuły, może jedną-dwie pozycje rocznie. Poziom dotacji, chociażby ze wspomnianego ministerstwa nauki, nie zapewnia pokrycia wszystkich kosztów wydania książki… Oczywiście że nie. Jeszcze dwa lata temu za dotację resortu do podręcznika akademickiego można było, w miarę spokojnie, wydać niskonakładową, specjalistyczną polską książkę. Użyła pani czasu przeszłego… Dlatego że po ubiegłorocznych zmianach systemu finansowania dotacji jej wysokość wynosi 75 proc. Wcześniej ministerstwo finansowało taki projekt w całość, tzn. do wysokości straty, a więc różnicy między kosztem wydania a zyskami ze stuprocentowej sprzedaży. Trzeba też pamiętać, że dotację na najwyższym poziomie otrzymują wyłącznie tytuły, które otrzymały maksymalną liczbę punktów. Jeszcze kilka lat temu na dotację mogły liczyć książki, które na 20 możliwych punktów otrzymywały 18. Dziś takie tytuły dotowane są jedynie w 40 proc. Jak z tak niskich środków finansować na przykład książkę tłumaczoną?Jest to jeszcze osobny problem. Do niedawna mieliśmy bardzo dobre układy finansowe z instytucjami zagranicznymi. W przypadku książek niemieckich współpracowaliśmy ze specjalizującąsię w propagowaniu niemieckiej nauki i kultury Fundacją Inter Nationes, następnie z Instytutem Goethego. Jeżeli chodzi …
Wyświetlono 25% materiału - 1007 słów. Całość materiału zawiera 4030 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się