…wejść w nowy rok? Da się wrócić do starych przyzwyczajeń? Czy znów będzie można wpaść do ulubionej księgarni (nawet recenzenci kupują książki), spotkać się ze starymi znajomymi, wydawcami, projektantami, tłumaczami, agentami? Na przykład przy okazji jakichś targów książki? Porządkując stare zdjęcia, trafiłem na fotografie z imprezy we Frankfurcie. Niedługo minie 40 lat od mojej pierwszej tam obecności, w 1982 roku, kiedy to Polska, kraj w okowach, był na rozmaite sposoby fetowany, bardziej może obwąchiwany i smakowany, bo na targach książki Polskę reprezentowali wydawcy emigracyjni – z propozycją inną, oryginalną, odmienną, krytyczną, niosącą zarówno przedruki i prohibity, jak i tytuły pisane przez autorów mieszkających już, od dawna nieraz, na zachodzie. Startowały wtedy „młode” emigracyjne wydawnictwa: Puls, Spotkania, Polonia, Aneks. Ich propozycje bardziej skierowane były do polskojęzycznego uchodźcy niż do czytelników akurat nadwiślańskiego narzecza nie znających, ale liczyła się obecność na tym największym książkowym jarmarku świata. Nikt chyba tego nie opisał, znam jakieś marginalne notki i komentarze, wpadam na nie czasem przy lekturze wspominków albo korespondencji – a przecież te coroczne spotkania polskich wydawców, autorów, księgarzy, przemytników książek i (do czasu) agentów różnych służb proszą się o opis. Barwny, zgódźmy się bowiem, że ogólnie więcej tam było koloru niż treści. Ale …