„Ogień wygasł. Namiętność podstępnie ustąpiła i pojawiło się uczucie głębsze, wygodniejsze, ale też znacznie mniej podniecające. Wspominam początki naszego związku, motyle w brzuchu, bicie serca, myślenie o niebieskich migdałach – to zajmowało całe miejsce, usuwało wszystko inne i dawało niepokonaną siłę”. Tak siostra zwierza się siostrze, wspominając dziewiętnaście lat swego małżeńskiego związku. Konkretnie zaś czyni owo wyznanie na stronach 90. i 91. (w polskim przekładzie Bożeny Sęk) przeboju literatury francuskiej autorstwa Virginie Grimaldi „Piękne życie”. Jak informuje wydawczyni (Sonia Draga), tylko nad Sekwaną sprzedaż przekroczyła już 4,5 miliona egzemplarzy. Przyznam, ujęło mnie zwierzenie Emmy uczynione Agathe. I wcale nie ze względu na emocjonalne perypetie małżeńskie jednej z sióstr. I nie dlatego, że Agathe zazdrości Emmie ułożonego związku, ona zaś szarpie się w raczej przypadkowych erotycznych kontaktach. Stoję po stronie Emmy. Choć po swojemu i z wyrozumiałością. Poniekąd taki rozwój partnerskich relacji jest nieuchronnie wpisany w dynamikę każdego związku, pytanie brzmi wyłącznie, czy ewolucja relacji od szaleństwa erotycznego do ciepłej, głębokiej przyjaźni zachodzi po dwóch, po trzech czy po pięciu dekadach? Zachodzi bowiem nieuchronnie, nie słyszałem, aby z kimkolwiek działo się inaczej. Są za każdym razem konkretne powody, a imię ich legion. Teraz zdobędę się na wyznanie osobiste. O, proszę nie liczyć, że pojawią się wynurzenia na prywatne tematy międzyludzkie. Nie dla publiczności bowiem jest prowadzony mój własny cyrk, nie wśród czytelników czają się moje najprywatniejsze małpy. Stwierdzę, wyłącznie dla najciekawszych, że nie narzekam i niech im wystarczy. Natomiast cytowane frazy z „Pięknych dni” odnoszę do czegoś równie intymnego jak kontakty męsko-damskie. Co najmniej równie intymnego. Do kontaktów z literaturą. Każdy pożeracz teksów chyba z wiekiem przechodzi przez identyczny proces. Pamiętam przeczytaną kiedyś odpowiedź Jarosława Iwaszkiewicza na pytanie jakiejś dziennikarki. Drążyła w wywiadzie prasowym, jakie utwory beletrystyczne ówczesny prezes ZLP aktualnie ma na biurku w lekturze. Odpowiedź Iwachy na zawsze zapadła mi w pamięć. – Proszę pani – stwierdził …