Jesteś poetą, autorem opowiadań, dramatów, monodramów wykonywanych przez wybitnych artystów. Jesteś twórcą, który lubi rozmawiać i pisać o innych twórcach. Książka, o której rozmawiamy, to powieść faktu, nazwałabym ją kolejną podróżą z Franzem Kafką, a przewodnikami są dzienniki pisarza i twoja opowieść ukazująca początki teatru żydowskiego. Czytając, miałam wrażenie, że byłeś jednym z bohaterów, a nie tylko narratorem tej historii. Czy tak było? Bardzo mnie ucieszyło to pytanie i twoja intuicja, bo potwierdza, że mój zamysł jest czytelny. Jestem autorem wielu monodramów i tym razem, pisząc, wyobraziłem sobie, że ta książka to mój monodram albo stand-up, że stoję przed publicznością i opowiadam im historię, wcielając się w każdą z opisywanych postaci, dlatego każdej z nich nadałem charakter, każda mówi swoim językiem. Są momenty, gdzie wprost zwracam się do Czytelnika. Ta historia to jest jakiś mój literacki performance, choć wszystko, co opowiadam, wydarzyło się naprawdę i nie ma tu za grosz fikcji. Wcześniej już pisałeś o Kafce, jesteś autorem książki „Bagaże Franza K., czyli podróż, której nigdy nie było”. Co spowodowało, że wracasz do tematu Franza Kafki? To Kafka wraca. Są takie okresy, kiedy silniej szukamy kogoś, kto nam wytłumaczy świat. I mnie się zdaje, że jesteśmy w takim momencie w Europie (ale na świecie też), gdzie znów potrzebujemy usłyszeć przestrogę. Kafka pisał o tym, kim człowiek jest wobec systemu, pisał o opresji, o naszych lękach i chyba też o naszym fatum. Dotknął czegoś istotnego, dlatego w takich momentach jak ten – wraca. Zapewne stąd film o nim, który właśnie nakręciła Agnieszka Holland, wznowienia jego książek i ich nowe przekłady. Kafką zajmuję się od dwudziestu pięciu lat, a tak naprawdę światem, w którym żył, czyli też ludźmi, którymi się otaczał, Maxem Brodem, Mileną Jesenską, Felicją Bauer, Dorą Diamant, aktorami żydowskimi z Warszawy i ze Lwowa. Po latach od wydania książki „Bagaże Franza K.” postanowiłem raz jeszcze wrócić do tego świata, spojrzeć na dzisiejszą Europę, która ma tam źródła. Bo to także książka o nas, o naszej płynnej tożsamości. Czy dlatego jeden z najciekawszych pisarzy XX wieku jest bliski Remigiuszowi Grzeli? Wiesz, jeśli poświęcasz komuś dużą część swojego życia, to znaczy, że jest ważny. Każda z bohaterek i każdy z bohaterów moich książek to towarzyszka czy towarzysz podróży, długiej podróży. Nie tylko po mapie świata czy mapie literackiej, także przez epokę. Wspólnie próbujemy rozpoznać i zrozumieć rzeczywistość, ich, naszą. Kafka jest cudownym potworem (tak go chyba określiła kiedyś pisarka Anna Bolecka), bo infekuje, wciąga w swoją kosmiczną wirówkę, a potem trudno zejść na dobrze znany ląd. W książce „Poszukiwany Franz Kafka” otrzymujemy ogromną dawkę wiedzy o Warszawie, o podziale miasta przez samych Żydów. Przedstawiasz to tak plastycznie, więc w trakcie lektury uruchamia się wyobraźnia. Czy przygotowując się do pisania książki, wędrowałeś przez miasto, …