Trafiło mi się przed dekadami zamówienie od wydawcy z NRD, który poprosił o większy szkic na temat prozy Jana Dobraczyńskiego. Zadanie nie byle jakie, gdyż pisarz ów spłodził grubo ponad sześćdziesiąt (wydanych!) książek, jako człek rzetelny przeczytałem je wszystkie. O wnioskach z lektury za moment napomknę. Szkic okazał się dla enerdowców, zapewne z powodów ideowych, niejadalny. Lecz pieniądze owszem, wypłacili – we wschodnioniemieckich markach. Hm, buch poświęcony twórcom z PRL-u powstał, choć mój wysiłek zlekceważono, obszerny esej kisił się przez czas jakiś na półce. O tyle nic straconego, że później wydrukował go „Miesięcznik Literacki” (mój Boże, kto ten tak istotny kiedyś tytuł jeszcze pamięta!), zatem otrzymałem drugie honorarium, a tekst kto chce, może w jakiejś bibliotece przeczytać. Dla celów tego akurat felietonu istnieje wszelako powód, aby prozę Dobraczyńskiego przywołać. W wyniku pilnej oraz żmudnej lektury utrwaliłem w sobie albowiem pewną wcześniej znaną mniej dosadnie prawidłowość. Rzecz wynika z analizy poglądów autora „Listów Nikodema”, jest silnie wyrażana w jego twórczości. Zdaniem Jana D. mechanizmy społeczne napędza trójkąt zależności między reprezentantami religii, czyli kapłanami, ludźmi władzy, zatem politykami oraz ideologami; w rozumieniu Dobraczyńskiego tę grupę reprezentują artyści. Teza w ogólnych zarysach nienowa, znacznie wcześniej wykładał ją na przykład Witkacy, starając się prześledzić emancypację sztuki, wyzwalającej się w procesach dziejowych z okowów religii oraz polityki („Pojęcia i twierdzenia implikowane przez pojęcie Istnienia”, 1935). A przed Witkacym kombinował podobnie legion filozofów, krytyków i znawców tematu rozmaitego autoramentu. Pejzaże zależności budowano rozmaicie, ale fakt samego wzajemnego ideowego uwikłania oraz procesu emancypacji właściwie pozostaje bezsporny. Rzecz tylko w tym, jak się on dokonuje. Bardzo mi się spodobało zdanie Ernesta Gombricha, zapewne pochodzące ze słynnego eseju „O sztuce”. Przywołał je ostatnio historyk architektury z Ameryki Północnej, emerytowany profesor Witold Rybczyński związany przez całe życie z Kanadą oraz USA. Cytuje Gombricha profesor w pierwszych taktach interesującego tomu „O architekturze” …