Niedawno odwiedziłem Toruń. Toruń jak Toruń – mówią na niego „nasz mały Kraków”. I gdyby nie przytłaczająca każdego normalnego człowieka piernikomania (sklepy z tymi smakołykami niemalże sąsiadują ze sobą – na ladach oczywiście same pierniki, ale i przyprawy, syropy, piwa) gotów byłbym przyznać temu miastu tytuł mojego ulubionego. I oczywiście gdyby nie pewna rozgłośnia radiowa z jej pewnym dyrektorem. Ojcem zresztą. Dobrze czytacie – ojcem. No więc niedawno odwiedziłem Toruń. W ciepły sobotni wieczór w Teatrze Muzycznym odbywała się uroczystość ogłoszenia wyników drugiej edycji konkursu na kryminalny debiut roku (organizator: Książnica Kopernikańska, mecenasi: marszałek województwa kujawsko-pomorskiego i wspomniana biblioteka). Firma moja, Legimi, znalazła się wśród partnerów wydarzenia – stąd (jak to się drzewiej mawiało) delegacja. W niedzielę łaskawa aura nie opuściła stolicy województwa, toteż po śniadaniu znów ruszyłem „w miasto”. Tu kawcia, tam do kawci – tak, dobrze kminicie – pierniczek. Aż tu nagle pomiędzy jednym piernikowym domkiem a drugim… Kafka. Księgarnia Kafka. Tak się nazywa. Przed wejściem tabliczka zachęcająca do zakupów z 20-procentowym rabatem na „prawie wszystko” i tylko tego dnia (wypadło na 23 kwietnia – książka, róża i te sprawy). Lubię księgarnie (biblioteki też lubię, nawet sklepy z piernikami), więc wchodzę. Nawet nie po to, żeby skonsumować zniżkę, chociaż – jakby się udało – też spoko. Nie będę Wam szczegółowo opisywał wnętrza. Pojedziecie, to sami zobaczycie. Dość powiedzieć, że od razu widać, że to sklep (tak – sklep) silnie naznaczony osobowością właścicieli. Autorski wybór tytułów, klimat, dekoracje, komunikacja, strefa dla dzieciaków itp. Jak przystało na Kafkę, specjalnie miejsce wydzielono dla urodzonego w Pradze pisarza. Widząc …