Od ostatnich lat poprzedniego wieku niemal wszyscy turyści odwiedzający magiczną Toskanię, jeden z najpiękniejszych regionów nie tylko Włoch, ale całego świata, podróżują z dwoma jakby splecionymi ze sobą książkami. Pierwszą jest przewodnik londyńskiego wydawnictwa Dorling Kindersley zatytułowany „Florence and Tuscany” za słynnej serii „Eyewitness Travel Guides”, u nas wydany pod marką „Wiedzy i Życia” jako „Florencja i Toskania”, a drugą kultowa (tutaj to słowo całkowicie pasuje) powieść Frances Mayes „Under the Tuscan Sun” czyli „Pod słońcem Toskanii”, wydana po raz pierwszy w 1996 roku, a w Polsce od dziesięciu lat wznawiana przez wydawnictwo Prószyński i S-ka. Na podstawie tej książki powstał pełen uroku film, który zdobył również wielką popularność, trafiając – tak jak książka – swą ciepłą, czasem wzruszającą, a przy tym prostą i pełną humoru fabułą, do serc wielu widzów. Te dwa tytuły wydane w wielu wersjach – od angielskiej, przez niemal wszystkie języki europejskie, po japońską i jeszcze bardziej egzotyczne mutacje, stały się w ciągu ostatnich lat najwspanialszą lekturą wakacyjną. Jednocześnie najlepiej ukazują, jakie rodzaje książek lubią i potrzebują czytelnicy podczas letnich podróży. Na lotniskach, dworcach kolejowych i autobusowych, podczas przelotów i przejazdów, na plażach, przy basenach, w kawiarniach, na ławkach ulicznych, w parkach, w samochodach – wszędzie widać było ludzi zaczytanych albo w przewodniku, albo w powieści, albo wręcz w obu tekstach jednocześnie. A jak aktualnie nie czytali, to nieśli je ze sobą, wieźli na tylnej półce samochodu, czy wystawały im z torby podróżnej. Podobne zjawisko stworzyła bliźniacza para książek o Prowansji – znowu przewodnik z tej samej serii wydawnictwa Dorling Kindersley i równie kultowa i wcześniej, bo w roku 1989, wydana powieść, w tym przypadku „Rok w Prowansji” Petera Mayle’a. Autor ten wykorzystał południowe klimaty jeszcze w wielu tytułach, z których wymieńmy tu: „Prowansja od A do Z”, „Dobry rok”, na podstawie którego powstał równie ciepły i miły film, „Zawsze Prowansja”, „Hotel Pastis”, „Lekcje francuskiego”, czy „Wszystko, tylko nie …”. Podobnie przywołana wcześniej Frances Mayes temat toskański wykorzystała jeszcze w powieści „Bella Toskania”, a także napisała inne książki w podobnym duchu, lecz o innych częściach świata – „Słodką leniwą Georgię” czy „Rok w podróży. Dziennik pasjonatki”, gdzie dominują motywy śródziemnomorskie, ale też pojawiają się odniesienia do Wysp Brytyjskich. Intrygi i klątwy Wiedząc już, jakie rodzaje książek były najbardziej popularne wśród wakacyjnych czytelników w ostatnich latach, spróbujmy zobaczyć, co można polecić na tegoroczne urlopy. Zacznijmy od powieści, a nawet czytadeł. Na przebój lata zapowiada się oczywiście powieść Dana Browna „Anioły i demony” (Albatros/Sonia Draga), zwłaszcza, że film powstały na jej podstawie trafia równolegle na ekrany. Warto tutaj od razu dodać, że ten sam wydawca we współpracy z katowickim wydawnictwem Sonia Draga zapowiada na koniec roku wydanie tłumaczenia kolejnej książki tego autora, której oryginalny tytuł brzmi „The Lost Symbol”. Powieść ta, której bohaterem jest znowu Robert Langdon, ukaże się w USA i Kanadzie 15 września, a pierwszy nakład osiągnie 5 mln egz. Dla czytających po angielsku jak znalazł na późne, jesienne, wakacje. Dla polskich czytelników będzie to dopiero lektura podczas wczasów zimowych. Kto jeszcze nie czytał lub planuje ponowną lekturę (a warto!), to powinien oczywiście sięgnąć po dwa już wydane po polsku bestsellery Carlosa Ruiza Zafóna czyli po „Cień wiatru” i „Grę anioła”. Należy tutaj koniecznie wspomnieć, że ogromny sukces tych tytułów w Polsce w dużej mierze jest zasługą świetnego tłumaczenia Carlosa Marrodána Casasa i Katarzyny Okrasko. Nie wszyscy miłośnicy prozy hiszpańskiego mistrza wiedzą, że na rynku jest także „Cień wiatru” w wersji dźwiękowej czyli audiobooku oraz niezwykle ciekawy przewodnik po Barcelonie z magicznymi miejscami opisanymi w tej książce zatytułowany „Cień wiatru. Przewodnik po Barcelonie” autorstwa Sabine Burger, Nelleke Gees i Alexandra Schwarza (również Muza). Warto przy tym zwrócić uwagę na książkę, która nie zdobyła jeszcze tak wielkiej popularności jak wcześniej wspomniane, ale wśród miłośników bardziej ambitnej literatury sensacyjnej osiągnęła już wysoką pozycję. Mowa jest o „Dziesiątej symfonii” hiszpańskiego (znowu!) pisarza ukrywającym się pod pseudonimem Joseph Gelinek (Muza), która to powieść na Półwyspie Iberyjskim stała się już bestsellerem. Zamysł książki odnosi się do zagadki, czy Beethoven naprawdę napisał X Symfonię, a treść jest oczywiście zgrabnym przemieszaniem intrygi i tajemniczej klątwy krążącej w środowisku muzykologów. Odrobina klasyki Z zapowiedzi „do poczytania” szykowanych na sezon letni przywołajmy trzy tytuły z najbliższej oferty wydawnictwa Znak. Zacznijmy od wznowienia słynnego już „Auteczka” Bohumila Hrabala, które jest, jak zapewnia wydawca, „pogodną, a zarazem dramatyczną balladą o prostym życiu, prostych wartościach i trudnych wyborach”. Zaskakujące mogą być „osobiste i …