Wśród uczestników tegorocznych Frankfurckich Targów Książki znalazła się grupa polskich księgarzy, uczestników drugiej edycji Polskiej Akademii Księgarstwa. Poniżej prezentujemy relacje trzech księgarek, uczestniczek tego wyjazdu roboczego, dotyczące nie tylko spostrzeżeń wywołanych obserwacją najważniejszego wydawniczego wydarzenia na świecie, ale również relacji wybranych punktów z targowego programu wydarzeń dedykowanych praktykom branży książki. Największe targi i dwie księgarnie Miałam ogromną przyjemność uczestniczyć w wyjeździe księgarzy-studentów Polskiej Akademii Księgarstwa na Targi Książki we Frankfurcie w dniach 11-13 października. Jako absolwentka PAK-u otrzymałam kilka dni wcześniej informację, że są wolne miejsca na wyjazd. Pamiętając swoje pierwsze targi, od których zaczęłam studia w Polskiej Akademii Księgarstwa w 2015 roku, nie mogłam nie pojechać. Dla polskiego księgarza (częściej księgarki) każdy wyjazd służbowy to duże wyzwanie logistyczne. Zwykle sami pracujemy na froncie naszych księgarń i choć mamy pracowników, to wiadomo, że to my najlepiej rozumiemy każdy aspekt pracy księgarza od mopowania podłogi do wyboru tytułów z ofert wydawców. Dlatego zostawienie naszych księgarń na te kilka dni, ustalenie zmian pracowników, oddelegowanie wszystkich naszych obowiązków, a do tego pozostawienie spraw domowych na głowach naszych mężów i żon to duże osiągnięcie. Ale dla Frankfurtu warto! Te targi (uznane za najważniejsze na świecie) pokazują wielkość i różnorodność rynku książki, mediów, artykułów nie-książkowych (zwanych non-books), które również w naszym kraju stają się coraz większą częścią naszego asortymentu. Nie sposób zwiedzić wszystkich stoisk, więc od początku trzeba wybierać co w pierwszej kolejności chcemy zobaczyć. Targi frankfurckie tym różnią się od znanych nam targowych imprez polskich, że są to głównie targi praw autorskich, spotkania biznesowe ludzi związanych z rynkiem książki, a nie tak jak u nas: wielki kiermasz książek dla klientów końcowych, detalicznych. Oglądałyśmy więc stoiska wydawnictw książek dziecięcych i młodzieżowych, podziwiając obcojęzyczne edycje nieznanych jeszcze w Polsce tytułów. Zastanawiałyśmy się pół-żartem, pół-serio czy i my-księgarki i księgarze, którzy przecież wiemy jakie książki się u nas sprzedają, nie moglibyśmy wspólnymi siłami kupić praw i wydać jakiś obiecujący tytuł. Czułyśmy dumę z naszych rodzimych wydawnictw, które pięknie prezentowały się na polskim stoisku. To ogromnie cieszy, że nie tylko nasze wydawnictwa kupują prawa od zagranicznych i wydają u nas bestellerowe tytuły autorów obcych, ale i nasi autorzy, i wydawnictwa sprzedają z sukcesem swoje tytuły. Dzięki temu czytelnicy z innych krajów mogą poznać i docenić naszą literaturę. Oglądanie stoisk wydawnictw czy stoisk narodowych poszczególnych państw nie tylko przybliża nam te kraje, ich literaturę, którą chcą się pochwalić przed światem, ale też pokazuje wiele pomysłów na prezentację książek. Poznałyśmy wiele trendów w wydawaniu książek, np. ekspozycję książek autorów-zdobywców Nagród Nobla z dziedzin pozaliterackich. U nas, w Polsce, zwykle w księgarniach prezentujemy tylko laureatów literackich Nobli, a można też przecież wydać w formie popularnonaukowej książki fizyków, chemików, lekarzy czy ekonomistów. Niezmiennie dziwiło nas to, że na targach frankfurckich w dniach zamkniętych dla publiczności (otwartych tylko dla branży) nie można kupować książek. W tym okresie zakup był możliwy tylko na wydzielonych targach antykwarycznych. Na stoiskach wydawnictw chodziło o prezentację oferty, rozmowy z potencjalnymi odbiorcami, czyli wydawcami z innych krajów, dystrybutorami, księgarzami. Na naszych polskich targach sprzedawcy na stoiskach z reguły ze zdziwieniem reagują na księgarzy, gdyż na naszych targach-kiermaszach celem obecności wydawców, dystrybutorów, czy firm łączących jedną i drugą funkcję, jest przede wszystkich sprzedaż detaliczna książek klientom końcowym. We Frankfurcie na nasze pytania o możliwość zakupu konkretnych tytułów wydawcy odpowiadali, że mogą nam podać adres najbliższej księgarni, w której dany tytuł możemy kupić. Rozwój oferty Mnóstwo pomysłów na asortyment non-books udało nam się zebrać na stoiskach firm specjalizujących się w papeterii, artykułach piśmienniczych i biurowych, gadżetach książkowych. Z niektórymi nawet nawiązałyśmy już kontakt i możliwe, że wkrótce w naszych księgarniach pojawią się nowe, piękne akcesoria umilające lekturę. Być może nasi polscy klienci nie są jeszcze gotowi na pilniki do paznokci z książkowymi motywami, ale na profesjonalne pulpity czytelnicze z możliwością przytrzymania i zablokowania otwartej książki na aktualnie czytanej stronie – już tak. Ostatniego dnia wizyty w Niemczech zwiedziliśmy dwie księgarnie we Frankfurcie. Pierwsza to ogromna, wielopiętrowa księgarnia sieci Hugendubel połączona z kawiarnią. To miejsce urzekło nas tym, że w odróżnieniu od polskich sieci salonów z książkami, tutaj widać było wyraźnie, że książka jest na pierwszym miejscu. Mimo obecności akcesoriów pozaksiążkowych, dużego wyboru zabawek i gier, tutaj na każdym piętrze, w każdym dziale dominowały książki. Zgodnie stwierdziłyśmy, że chciałybyśmy popracować w takiej księgarni pół roku lub rok, żeby zobaczyć od podszewki jak funkcjonuje to przedsiębiorstwo, ale głównie żeby móc oglądać te wszystkie wspaniałe książki. Druga odwiedzona przez nas księgarnia to niezależna, osiedlowa księgarnia o nazwie Land in Sicht, prowadzona przez kilkoro przyjaciół od 1968 roku. Księgarnia ta różni się bardzo od sieciowego giganta, ale te różnice wychodzą jej na dobre. Po pierwsze asortyment mniejszej księgarni jest ściśle sprofilowany pod kątem mieszkańców dzielnicy, czyli klientów. Znajduje się w niej wiele tytułów nieobecnych w sieciówce i są to nie tylko książki najnowsze, ale też wydane kilka, kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu. Dla księgarzy prowadzących tę księgarnię jest ważne, żeby np. dział „Izrael+Palestyna” był zaopatrzony we wszystkie dostępne na ten temat tytuły, niezależnie od roku wydania. Nazwy działów są napisane odręcznie na zwykłych kartkach i przyklejone taśmą do półek. Orientację ułatwiają tak samo przyklejone strzałki czy litery alfabetu. Ta mała księgarnia spodobała nam się ogromnie. Jej właściciel przyznał, że gdyby była bliżej centrum miasta i sieciowej, wielkiej księgarni, to nie przetrwałaby konkurencji. Podobnie, zapytany o ustawową regulację cen książek w Niemczech, stwierdził, że gdyby nie jednolita cena obowiązująca na nowe tytuły przez pierwszy rok od wydania, to jego księgarnia zostałaby zamknięta. Funkcjonuje tylko dzięki regulacji opartej o zasadę o jednolitej ceny książki. W Norwegii i w Moskwie Częścią konferencji European and International Booksellers Federation (EIBF), jaka odbyła się 12 października na Targach Książki we Frankfurcie, był panel zatytułowany „Najlepsza rzecz w ciągu roku, której dokonało moje stowarzyszenie księgarzy”. Jego pierwszą część moderował Juancho Pons (Libreria Pons, Hiszpania), przewodniczący hiszpańskiego stowarzyszenia księgarskiego. Referaty wygłosili: Sveinung Råmundal z księgarni w Kviteseid (Norwegia), członek norweskiego stowarzyszenia księgarzy, oraz Nadieżda Michajłowa, dyrektor generalny Moskiewskiego Domu Książki, prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów Książek Niezależnych Republik (Association of Book Distributors of Independent States). Sveinung Råmundal Działania podejmowane przez norweskie stowarzyszenie księgarskie zostały osadzone w kontekście sytuacji rynku książki oraz stanu czytelnictwa w Norwegii w ostatnich latach. Wartość całego rynku książki oceniono na 5,6 mln koron norweskich, czyli ok. 590 mln euro. Od 1962 roku obowiązuje jednolita cena książek, a podatek VAT na publikacje w formie papierowej wynosi 0 proc., ale w formie elektronicznej 25 proc. W podziale rynku sprzedaży książki czołową rolę odgrywają księgarnie (51 proc. udziału), obok rynku masowego (16 proc.), bezpośredniej sprzedaży od wydawców oraz klubów książki (po 9 proc.). Natomiast 14-proc. udział mają biblioteki. Według prelegenta na norweskim rynku książki funkcjonuje 583 księgarnie, z których 80 jest niezależnych. Warto dodać, że największe sieci księgarskie znajdują się w rękach największych wydawnictw. Zgodnie z danymi z ostatnich lat, 90 proc. Norwegów przeczytało przynajmniej jedną książkę w roku, z czego 40 proc. więcej niż 10 książek. Z kolei przynajmniej jedną zakupiło 80 proc., z czego 72 proc. w księgarniach, a 31 proc. w Internecie. Do najczęściej kupowanej literatury należy non-fiction dla dorosłych (ponad 9 tys. tytułów w 2014 roku). Działalność tamtejszej organizacji księgarskiej sprowadza się do reprezentowania środowiska na arenie politycznej, w szczególności poprzez działania na rzecz obniżenia podatku VAT na e-booki oraz wsparcia dla księgarni. Rząd norweski rozpoczął program dofinansowywania księgarni usytuowanych w mniej zaludnionych obszarach i podkreślania ich roli w lokalnym życiu kulturalnym i społecznym, od …