Właśnie pojawił się na rynku nowy imprint związany z Arkadami. Dotychczas nie było takiego rozwiązania w waszym wydawnictwie? Edyta Krzeszczakowska: To prawda. Do tej pory wszystkie tytuły wydawaliśmy pod marką Arkady. Dlatego leTra jest czymś nowym! Ten pomysł to efekt zmian w kierownictwie firmy? EK: Ta idea funkcjonuje już od pewnego czasu. Imprint leTra pozwoli w pewnym sensie uporządkować naszą ofertę. Powstał on jako oddzielna marka wydawnicza, ale w ramach Arkad. Będziemy pod nią wydawać głównie beletrystykę. Znani jesteśmy głównie z publikacji albumowych związanych ze sztuką, a dotychczas wydawaną przez Arkady literaturę piękną należy traktować jako rozeznanie rynku, a trochę też jako formę nauki działania w tym obszarze. Skąd wzięła się nazwa leTra? Czyj to pomysł? EK: Zespołu! Spośród kilkunastu nazw zespół wybrał właśnie tę. Spodobała się najbardziej, bo miała być krótka, a zarazem tematyczna. Letra – po hiszpańsku znaczy „litera” albo „druk”. Ponieważ w Arkadach więcej jest książek albumowych z dużą liczbą ilustracji, to pod nową marką będzie zdecydowanie więcej tekstu. Z tego powodu w zupełnie naturalny sposób powstała leTra. Pani Agato, jest pani od niedawna nową redaktor naczelną… Agata Żabowska: Jestem tutaj od kwietnia, czyli już szósty miesiąc. EK: A rozumiemy się tak, jakby pani Agata pracowała z nami od co najmniej dziesięciu lat. Jednak ma pani już dość duże i różne doświadczenie edytorskie... AŻ: Ponad dwadzieścia pięć lat – od działów marketingu w różnych wydawnictwach począwszy, po jedną z największych agencji literackich sprzedaży praw autorskich. Przez ostatnie dziesięć lat pracowałam w Agencji Book/lab. Dzięki temu poznała pani nie tylko rynek polski, ale też światowy… AŻ: Tak. Reprezentowałam w Polsce właścicieli praw autorskich właściwie z całego świata, zarówno ze Stanów Zjednoczonych, jak i z Europy czy Ameryki Południowej. Można więc oczekiwać większych zakupów praw autorskich przez Arkady. Będzie więcej tłumaczeń? AŻ: Wydawnictwo Arkady zawsze kupowało bardzo dużo praw, więcej niż w niejednej polskiej oficynie. Mamy także wiele publikacji ukazujących się w koedycjach przygotowywanych we współpracy z licencjodawcami i drukowanych za granicą. Jednak Arkady zawsze starały się tak prowadzić negocjacje, aby możliwy był druk książek w Polsce. I mamy tu spore sukcesy, dlatego w tym zakresie nie spodziewałabym się rewolucji. Ale mamy też bardzo dużo publikacji rodzimych, oryginalnych, stworzonych przez polskich autorów, ilustratorów czy fotografików i opracowanych przez Arkady. Zapewne wie pani dobrze, jakie pułapki czekają na wydawców na rynku praw autorskich… AŻ: Sądzę, że mam całkiem dobre rozeznanie rynku, wiem, co faktycznie wzbudza zainteresowanie wydawców, a co jest promowane przez właścicieli praw, czasami nawet trochę „wciskane” na siłę. Trendy preferowane na Zachodzie wcale nie muszą mieć odzwierciedlenia na polskim rynku, albo pojawiają się u nas z wyraźnym opóźnieniem. Z drugiej strony, dzięki mojemu doświadczeniu jestem na bieżąco z tym, co interesuje polskiego czytelnika. Rynek przy tym cały czas się zmienia i jedne mody odchodzą, a w ich miejsce pojawiają się inne. W tej chwili jednak takich mocnych trendów trudno się doszukiwać. Na razie nie widać, żeby pojawił się jakiś nowy „Harry Potter” czy „Gra o tron”. Nie znaczy to, że w tym zakresie …