Wtorek, 29 września 2020
Rozmowa z Krzysztofem Vargą
W 2014 roku w wywiadzie udzielonym dla „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”, pytany przez Urszulę Witkowską o to, czy prowadzi pan dziennik, stanowczo pan zaprzeczył. „Chyba nie jestem na tyle odważny. Bo to trochę się zmieniło, w kwestii tych dzienników. Mam wrażenie, że dziś nie pisze się ich dla potomności. Obecnie pisze się dzienniki od razu do druku. Tak jak na przykład Stefan Chwin czy Jerzy Pilch. A kiedyś pisano tak, by można to było wydać dopiero po śmierci autora” – mówił pan wówczas. To jak z tym pana dziennikiem było? Od tego czasu, jak widać, wszystko się zmieniło. Sześć lat od tamtej rozmowy to w dzisiejszych realiach epoka. Ja też, jako człowiek i pisarz, jestem w zupełnie innym miejscu niż w roku 2014, a w roku 2026 z pewnością będę jeszcze gdzie indziej. Nie zmieniło się to, że dziś pisze się dzienniki do druku niemal natychmiastowego, a nie dla potomnych, bo przede wszystkim nie wierzymy w przyszłość i w to, że jacyś potomni będą interesowali się naszymi zapiskami. Jarosław Iwaszkiewicz mógł myśleć w takiej perspektywie, że za dekady jego „Dziennik” będzie interesujący dla czytelników, dziś, w czasach tsunami wszelkich stymulacji, kłuci wciąż kolejnymi bodźcami, nie jesteśmy w stanie przyjąć perspektywy kilkudziesięciu lat. Nikt za trzy dekady, za pięć dekad nie będzie się ciekawił moimi zapiskami dziennikowymi, zatem wydaję je zaraz po napisaniu. Z myślą o diarystyce nosiłem się od dawna, ale brakowało mi przekonania, siły, determinacji, no i zachęty. Okropny paradoks – nie mój wewnętrzny głos mnie przekonał, ale wydawca, czyli Wiesław Uchański z Iskier, który zaproponował, bym przez rok prowadził dziennik, a on go wyda. Ja zaś powiedziałem, że rok to za mały zasób czasu, dwa lata będą w sam raz. I uzgodniliśmy, że „Dziennik” nie będzie publikowany na bieżąco, ale ukaże się od razu jako druk zwarty. Jednocześnie prowadzenie dziennika było jedną z moich najlepszych decyzji w całej tak zwanej karierze pisarskiej. W jakim stopniu pański dziennik jest kreacją? Siłą rzeczy każdy dziennik jest kreacją, bo trudno uwierzyć w absolutną obiektywność osobistych zapisków. Nawet najbardziej zdystansowany autor nieuchronnie ociera się o autokreację, ale kluczowe jest to, czy taka autokreacja jest w pełni świadoma, wyrachowana, czy jest bezwiedna. Jeśli ja się kreuję w tej książce, to nie z powodu wyrachowania, potrzeby przedstawienia się w lepszym, fałszywym świetle, ale robię to mimowolnie. Żaden dziennik nie jest tak naprawdę szczery – to utopia. Można jednak zachować w  dzienniku przyzwoitość, czyli uchronić się od narcyzmu, kabotyństwa, pozerstwa. A jeśli już ktoś decyduje się na bezczelną autokreację i nie wstydzi się kabotynizmu, to musi mieć w sobie geniusz Gombrowicza. Nie mnie oceniać, czy mi się to udało, ale wiem, że kilka dzienników relatywnie młodych pisarzy, opublikowanych w ostatnich latach, nie uniknęło tych grzechów. Dziennik należy pisać, gdy ma się już swoje lata, jest się rozczarowanym, nawet zgorzkniałym, pozbawionym złudzeń, a zarazem ma się w sobie wciąż ciekawość świata i  swoistą naiwność, umiejętność zdziwienia się. Już kilka lat temu stwierdził pan, że „literatura jako sztuka pisania odchodzi w niesławie”. W dzienniku odnajdziemy kolejne przykłady potwierdzające tę tezę. Ale słowa trwają i  trwa moc słów, choćby wypowiadanych przez pana. Może jest jeszcze szansa dla polskiej literatury wysokiej? Na których twórców zwróciłby pan uwagę? Szansa zawsze jest i nigdy nie należy tracić nadziei – że powiem coś banalnie i wzniośle. Głównym problemem literatury dzisiaj jest nadprodukcja tytułów, bezrefleksyjne zachwycanie się kolejnymi „arcydziełami chwili”, brak głębszego namysłu nad istotą literatury, także nad grozą literatury, nad jej kontekstem metafizycznym, eschatologicznym. Książki produkuje się taśmowo, wrzuca na rynek, gdzie żyją krótko, a następnie popadają w zapomnienie. Rynek zupełnie zglajszachtował literaturę i poniekąd ją wykastrował, nigdy wcześniej tylu ludzi nie czytało książek, nie ukazywało się tyle powieści, …
Wyświetlono 25% materiału - 600 słów. Całość materiału zawiera 2401 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się