Bardzo się cieszę, że możemy w końcu porozmawiać o planach Instytutu Książki, którego jedną z ról jest wspieranie rynku książki… To jest dobry moment, gdyż w ostatnich tygodniach wydarzyło się kilka ważnych dla pola literackiego rzeczy. Co prawda od 1 czerwca 2024 roku, kiedy objąłem stery w nowym Instytucie Książki (który powstał z połączenia dawnego Instytutu Książki oraz Instytutu Literatury), wiele razy opowiadałem o naszych działaniach i planach, ale akurat teraz mamy sekwencję kilku zdarzeń, ściśle ze sobą połączonych i tworzących pewną logiczną całość. Najpierw ministra kultury Hanna Wróblewska ogłosiła powołanie Zespołu ds. pola literackiego, którego zadaniem jest analiza problemów indywidualnych i instytucjonalnych podmiotów literackich, a następnie IK zaprezentował raport o stanie rynku książki przygotowany na nasze zlecenie przez Polską Sieć Ekonomii. Ministra ogłosiła również rozpoczęcie procesu prekonsultacji w sprawie kolejnej edycji Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa, zaś IK uruchamia nowy program własny „Inne tradycje”, w ramach którego będziemy wspierać wydawanie wartościowej literatury. Słowem: jest o czym rozmawiać. Jak się domyślam, z pewnością od czasu objęcia przez pana funkcji dyrektora Instytutu Książki ustawiają się długie kolejki interesariuszy z rozmaitymi sprawami, z prośbami o wysłuchanie, a przed panem jest duże wyzwanie, by wsłuchać się w te wszystkie głosy. Podobna rola przypadła też nowemu Zespołowi ds. pola literackiego przy ministrze kultury, którego również pan jest członkiem. Czy to przypadkiem nie pan był inicjatorem jego nazwy? Wnioskuję to po wcześniejszych pana działaniach, a dokładnie badaniach socjologicznych pól literackich w Krakowie i w Gdańsku. Z określeniem „pole literackie” zetknęłam się po raz pierwszy w publikacji „Literatura polska po 1989 roku w świetle teorii Pierre'a Bourdieu” z 2015 roku, której był pan jednym z redaktorów naukowych. Zespół to inicjatywa pani ministry. Jeśli chodzi o jego nazwę, to jest ona terminem technicznym z zakresu socjologii kultury zaproponowanym przed wielu laty przez Pierre’a Bourdieu. Ten francuski socjolog uznał, że obszar literatury – jak każda sfera społeczna – podlega określonym prawom. Zachodzą w nim pewne uchwytne procesy determinowane rozmaitymi czynnikami: od emocjonalnych, przez kulturowe, aż po ekonomiczne. Badanie tych procesów pozwala zorientować się, jak przestrzeń literacka jest ustrukturyzowana, w jaki sposób działają w niej poszczególne podmioty, jakie są relacje między nimi, które z nich mają pozycję dominującą, które podporządkowaną. Zgromadzona w ten sposób wiedza jest przydatna nie tylko naukowcom, ale także praktykom: pisarzom, wydawczyniom, dystrybutorom, redaktorkom, tłumaczom, korektorkom, a wreszcie czytelniczkom i czytelnikom. Bardzo się cieszę z inicjatywy ministerstwa. To wyraźny komunikat, że literatura i związane z nią wyzwania są traktowane przez MKiDN poważnie. Jeśli chodzi o moje zaangażowanie, to z jednej strony jestem obserwatorem i badaczem przestrzeni literackiej, z drugiej zaś jej aktywnym uczestnikiem. Przez lata byłem wydawcą, krytykiem, tłumaczem, autorem; organizowałem festiwale literackie w kraju i za granicą, pracowałem też w instytucjach kultury, które zajmowały się literaturą itd. Dzięki temu niemal odruchowo przyjmuję perspektywę uwzględniającą wszystkie segmenty pola literackiego, co jest niezwykle pomocne w codziennej pracy w Instytucie Książki. Jaki jest nowy Instytut Książki? Przede wszystkim to miejsce spotkania dla wszystkich podmiotów zajmujących się działalnością literacką i okołoliteracką. W centrum naszych aktywności znajduje się książka i stojąca za nią osoba autorska. Oferując różne rodzaje wsparcia, zawsze zaczynamy od pisarek i pisarzy, a następnie zwracamy naszą uwagę tam, gdzie strategiczna interwencja jest w danym momencie potrzebna. Realizujemy zadania własne oraz te, które powierza nam organizator, czyli Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Nie mamy inicjatywy ustawodawczej, ale posiadamy kompetencje eksperckie, więc angażujemy się w refleksję na temat potencjalnych rozwiązań strukturalnych i opracowujemy rekomendacje. Wprowadzenie regulacji ustawowych leży w gestii innych instancji, ale jako państwowa instytucja kultury zawsze staramy się działać systemowo. Podmioty funkcjonujące w polu literackim mają różne potrzeby, które trzeba pogodzić… Nie jest niczym zaskakującym dla kogoś, kto obserwuje tę przestrzeń, że interesy poszczególnych podmiotów bywają sprzeczne, dlatego bardzo potrzebne jest miejsce, w którym rozmowa międzyśrodowiskowa jest zapewniona. Może w tym również pomóc wspomniany Zespół ds. pola literackiego, czyli grupa ekspercka, której przedstawicielki i przedstawiciele zajmują się na co dzień różnymi częściami przestrzeni literackiej. Jest to gremium, w którym spotyka się strona społeczna i ministerialna. Oczywiście, nie ma w nim wszystkich środowisk i organizacji, bo taka struktura uniemożliwiłaby realizację powierzonych mu zadań. Jest dla mnie zrozumiałe, że pracujecie państwo w małym zespole, by móc działać sprawnie. Ale czy w zależności od zagadnień, które będą w nim omawiane, można spodziewać się udziału w zespole także przedstawicieli innych organizacji czy ekspertów? Zespół ma się zajmować analizą problemów występujących w różnych obszarach przestrzeni literackiej, więc komunikacja z ich przedstawicielkami i przedstawicielami to absolutna podstawa. Przypominam, że jest to zespół działający przy ministrze, a ja jestem tylko jednym z jego ekspertów. Zachęcam państwa do rozmowy o planach i działaniach tego gremium z jego przewodniczącą – Agatą Diduszko-Zyglewską. Krótką rozmowę zamieściliśmy w numerze 3/25. Czy odbyło się pierwsze spotkanie zespołu? Tak. 25 lutego, tuż po konferencji prasowej, podczas której zaprezentowaliśmy wspomniany raport o stanie rynku książki zatytułowany „Jeszcze książka nie zginęła?”. Zresztą raport był pierwszym tematem naszej rozmowy. Wśród aktorów pola literackiego są dystrybutorzy, którzy – jak twierdzą autorzy raportu – trzymają w szachu całe to pole. Dominująca pozycja firm dystrybutorskich wyraża się w liczbach. To jest po prostu największa część ceny książki. Czasem nawet więcej niż 50 proc. tej ceny trafia do dystrybutora. Wielkość podmiotu wydawniczego bywa różna, ale z perspektywy zależności ten, kto może narzucać innym warunki, ma pozycję dominującą. Nie jest to sytuacja nieuchronna; nie występuje na wszystkich światowych rynkach książki. Np. we Francji, gdzie firmy dystrybutorskie należą do wydawców, relacje między ogniwami łańcucha rynkowego są dużo bardziej zrównoważone. Rynek książki jest specyficzny. W obieg puszcza się tutaj dobra symboliczne, które krążą między nami także jako dobra materialne. Wszystko zależy od tego, w jaki sposób te dwa aspekty łączą się ze sobą lub sobie zaprzeczają. Jeśli wymiar komercyjny ma przewagę nad wymiarem symbolicznym, wówczas przestrzeń autonomicznych działań literackich, aktywności eksperymentalnych będących twórczym wyzwaniem dla odbiorcy, bardzo się zawęża. Dominacja podmiotów, które nastawione są wyłącznie na zysk, bez ochrony podmiotów prowadzących działania kreatywne, skutkuje poważnym kryzysem. To właśnie dlatego raport ma tytuł: „Jeszcze książka nie zginęła”? Według autorki i autorów raportu książka to dobro kultury aktualnie zagrożone przez mechanizmy rynkowe, prowadzące do zaburzenia zasad zdrowej konkurencji. Jeśli zgodzimy się, że od literatury, która jest jedną z najważniejszych praktyk społecznych, zależą nasza jednostkowa i wspólnotowa tożsamość, sposób, w jaki postrzegamy rzeczywistość, a także jakość naszego współdziałania z innymi (od codziennej komunikacji z najbliższymi, przez różnorodną interakcję społeczną, aż po największe wyzwania cywilizacyjne, które możemy uchwycić w sytuacji kryzysu, takiego jak wojna czy pandemia), to tytuł odwołujący się do pieśni będącej wyrazem jedności i trwałości naszej wspólnoty kulturowej wydaje się ze wszech miar adekwatny. Pamiętam, że podczas spotkania o regulacji rynku książki w kwietniu zeszłego roku w resorcie kultury mówił pan wiele o potrzebie międzyśrodowiskowej lojalności. Zrozumienie skali problemów i porozumienie w sprawie przeciwdziałania im to kluczowe sprawy. Krótkoterminowo może się wydawać, że duży gracz poradzi sobie bez …