Jak ocenić jubileuszową edycję Targów Książki w Krakowie? Na pewno od dawna impreza ta daje dość rzetelny obraz aktualnej kondycji branży. Kiedy w 2009 roku na rynku coraz więcej mówiło się o e-bookach, to właśnie Kraków stał się arenę pierwszych, entuzjastycznie prezentowanych nowinek – czytników, pomysłów na dystrybucję i platform sprzedaży. To właśnie w Krakowie widać było pierwsze oznaki osłabienia gospodarczego, początkowo na świecie, kiedy przed dwoma laty pod Wawelem zabrakło kilku oficyn reprezentujących zagraniczny kapitał, a następnie także w ubiegłym roku, kiedy nieobecności kilku znanych firm po prostu nie dało się nie zauważyć. Podobnie było i w tym roku, który przeważająca część środowiska książki opisuje przy pomocy bogatej gamy określeń, od: ciężki poprzez słaby, aż do terminów takich jak zły czy fatalny. Znowu odczuwalna była nieobecność kilku znanych marek, że wystarczy wymienić WSiP, Muzę czy Zysk i S-ka. Dlatego dziś uzasadniony wydaje się temat „Kryzys na rynku książki”, który towarzyszył panelowi z okazji prezentacji najnowszego wydania „Rynku książki w Polsce”. Przede wszystkim teza o tym brzmieniu spowodowała, że tego, co na temat sytuacji rynku w ostatnich miesiącach i możliwych dla branży przyszłych scenariuszach, mieli do powiedzenia nasi paneliści, chciało wysłuchać grubo ponad 100 uczestników rynku. I choć zabrakło chętnych do aktywnej dyskusji, to przynajmniej ciekawie prezentowało się to, co mówili zaproszeni goście. – Przede wszystkim nigdy więcej okresu przejściowego – przekonywał Krzysztof Olesiejuk, jednocześnie dodając: – Sytuacja z ogromnymi zwrotami, z jaką mamy do czynienia w tym roku, wyraźnie pokazała, że we wcześniejszych latach na rynku nastąpiła olbrzymia nadprodukcja. Okazuje się, że wydawcy wprowadzali, zazwyczaj pod wpływem impulsów ze strony segmentu detalicznego, upominającego się o coraz większą liczbę nowych tytułów książki, które pozbawione były odpowiedniego potencjału sprzedażowego. Rozmowy na temat słuszności „kultu …