„Dochodziła północ. Premier siedział samotnie w swoim gabinecie, czytając długą notatkę służbową, której treść prześlizgiwała się przez jego mózg, nie pozostawiając w nim żadnego śladu” – tak zaczyna się szósty tom „Harry’ego Pottera”, najpopularniejszego cyklu w dziejach literatury młodzieżowej. O północy z 27 na 28 stycznia sprzedaż „Harry’ego Pottera i Księcia Półkrwi” rozpoczęło ponad tysiąc księgarń w całym kraju. Do akcji promocyjnej przyłączyło się też 200 bibliotek, częściowo zaopatrywanych przez Azymut. Ostateczny nakład szóstego tomu wyniósł 560 tys. egz. – Wzięliśmy 140 tys. egz. i nie zostało nam nic, w dodatku nie ma z czego dobierać, bo Media Rodzina też nie ma – mówi Krzysztof Olesiejuk, współwłaściciel Firmy Księgarskiej Jacek Olesiejuk. Jego zdaniem, w przypadku takich bestsellerów wydawca powinien zakładać, że 10-15 proc. nakładu może zostać w magazynie, choć przyznaje, że nakład poprzedniej części – 700 tys. egz. – był za wysoki. – W przypadku piątego tomu zmieściliśmy się w przewidzianym umową prawie zwrotu, ale wiem, że nie wszyscy dystrybutorzy mieli tyle szczęścia – dodaje Olesiejuk. Empik początkowo planował sprzedaż 50 tys. egz., ostatecznie zamówił jednak 65 tys. – część w hurtowniach, część u wydawcy. – Mamy 8000 egz. i to powinno wystarczyć – mówi z kolei Zbigniew Ździebłowski z Matrasa Bydgoszcz, który we wszystkich księgarniach prowadził sprzedaż o północy. Jeden z głównych udziałowców Grupy Matras, Wiktor Ostrowski, nie potrafił w piątkową noc powiedzieć, ile dokładnie egzemplarzy trafiło do sieci, ale podał przedział 40-50 tys. egz. Na pewno duże zamówienia złożyły Wkra i Azymut, spory nakład trafił do klubu i księgarń Świata Książki, który także aktywnie włączył się w działania promocyjne. Pomimo ustalenia premiery na godz. 24 niektóre hipermarkety zaczęły sprzedaważ książki już w piątek po południu, w dodatku po bardzo obniżonych cenach. Wydanie w twardej oprawie można było kupić za 33 zł (cena ustalona przez wydawcę to 49 zł). Piszemy o tym na pierwszej stronie Biblioteki Analiz. Książka dostępna jest też m.in. w kioskach i na stacjach paliw (promocję zorganizowała sieć BP). Nakład może okazać się zbyt mały, poprzedniego tomu sprzedano bowiem 620 tys. egz. Wydawca przyznaje, że dysponuje tylko niewielkim zapasem. Jak z Warszawy do Łodzi Tom ma 804 strony. Jak informuje edytor, wieża z książek ułożonych jedna na drugiej miałaby wysokość 223 km, co daje 640 dwunastopiętrowych wieżowców, wąż stworzony z pojedynczych egzemplarzy ciągnąłby się z Warszawy do Łodzi, a łączna waga to 476 ton, co równa się liczbie 159 słoni. – Mamy do czynienia ze społecznym fenomenem – uważa Michał Jagiełło, dyrektor Biblioteki Narodowej. – Czytelnictwo w Polsce wzrasta, obecnie sięga ok. 52 proc., a „Harry Potter” ma w tym swoje zasługi. Oficjalny przekład ukazuje się kilka miesięcy po nielegalnym tłumaczeniu rozprowadzanym w Internecie. – Nie mam pretensji do osób, które społecznie przetłumaczyły „Harry’ego Pottera” szybciej niż ja – mówi tłumacz, Andrzej Polkowski. – Nie sądzę też, by wpłynęło to źle na sprzedaż książki, gdyż miłośnicy i tak będą ją chcieli mieć w swoim księgozbiorze. Pracy innych nie wypada mi oceniać, mogę tylko powiedzieć, że tamto tłumaczenie powstało bardzo szybko i ten pośpiech jest widoczny. W Warszawie zabawa zaczęła się już o 21. W Empiku przy Nowym Świecie miłośnicy książki …