Piątek, 1 marca 2019
"Mama Gęś"

Małgorzata Strzałkowska Mama Gęś
Bajka, Warszawa 2018, s. 78, ISBN 978-83-65479-36-5

Opublikowane wierszyki „Mama Gęś”, czyli „Mother Goose Rhymes”, a wcześniej „Contes de ma mère l’Oye” znane są w Europie od XVII wieku, a to za sprawą Charles’a Perraulta, który swój zbiór baśni nazwał „Opowieści mojej Mamy Gęsi”. Dopiero jednak za sprawą Johna Newberry’ego, angielskiego wydawcy (zasłużona postać, jego imię nosi jedna z nagród za książkę dla młodych czytelników) ukazały się wiersze dla dzieci, opatrzone takim tytułem. Od tej pory Mama Gęś będzie się nam kojarzyć z tymi drobnymi utworami.

Anglojęzyczne dzieci znają doskonale takich bohaterów jak Humpty Dumpty, Georgie Porgie, Mary Quite Contrary i wielu innych. Wierszyki powstawały przez wiele stuleci, są prawdziwą skarbnicą ludowych mądrości, historii obyczajów i kroniką wydarzeń politycznych. Początkowo bynajmniej nie były  przeznaczone dla dzieci, ale przekazywane przez pokolenia, stały się nieodłącznym towarzyszem dzieciństwa, do dziś należą do popularnych wyliczanek i „łamaczy językowych”.

Obszerny wstęp autorki przekładu, a właściwie spolszczenia tych wierszy, wyjaśnia historię powstania zbioru, a osobne komentarze do poszczególnych utworów (np. „Wacek i placek”, „Krzywy człowiek”) czynią je atrakcyjnymi również dla starszego czytelnika. Utworom towarzyszą znakomite ilustracje Adama Pękalskiego, nie pierwsza to książka tego artysty w dorobku wydawnictwa Bajka. Jak sam mówił podczas spotkania promocyjnego, wielką satysfakcję zawodową dał mu tzw. research, czyli poszukiwanie wszelkich detali dotyczących ubioru i zachowania bohaterów. W ilustracje można się wpatrywać długo, ciągle odkrywając ciekawostki. Postaci, tak ludzkie jak zwierzęce, mają bardzo wyrazistą mimikę, ukazane są często w sytuacjach komicznych, które dziecko może komentować.

Tam, gdzie wiersz jest aluzją do ówczesnych postaci (Henryk VIII, Elżbieta I) Adam Pękalski ukazuje przepych stroju i wyposażenia wnętrz zgodnie z modą elżbietańską; inne wiersze ukazują postaci w strojach z pocz. XIX wieku lub współczesnych. Małgorzacie Strzałkowskiej, słusznie występującej jako autorka, a nie tylko tłumaczka, udało się oddać specyficzny angielski humor („Trzej mędrcy z Gotham”) i wyjaśnić polskiemu czytelnikowi liczne aluzje polityczne, kryjące się w wierszach o niewinnych tytułach. Otwarcie przyznaje też, że najpopularniejszy angielski „łamacz językowy”, czyli historia o świstaku i jego możliwościach pozyskiwania drewna („How much wood could a woodchuck chuck if a woodchuck could chuck wood?”) został napisany na nowo i dotyczy problemu, ile koni jest lewkonii. Ilustrator nie szczędził lwu zębów i pazurów, a uciekającemu koniowi przerażenia na pysku.

Książka bardzo starannie – jak to w Bajce – wydana, będzie ozdobą domowej biblioteczki, zadowoli szerokie grono czytelników i może być  atrakcyjną nagrodą książkową dla dobrego ucznia.

Autor: Maria Kulik
Źródło: Magazyn Literacki KSIĄŻKI 2/2019