środa, 27 marca 2019
"Bystrzak"

Marie-Aude Murail: Bystrzak
tłum. Bożena Sęk, Warszawa 2018, Dwie Siostry, s.224, ISBN 978-83-8150-000-5

Czytając tę książkę, nie mogłam pozbyć się skojarzeń z inną, przed laty wydaną książką o podobnej tematyce. Mam na myśli „Nie zabierajcie Misia!” autorstwa szwedzkiej pisarki Babbis Friis Baastad. Wydana w 1964 roku (w Polsce w 1971) opisuje więź braterską między chłopcami, z których starszy jest upośledzony umysłowo, i to młodszy się nim opiekuje, chroniąc go w trudnych sytuacjach i broniąc przed napastliwością otoczenia, nieakceptującego jego zachowań.

Taką sytuację życiową mają bohaterowie powieści Marie-Aude Murail: 17-letni Klèber i jego 22-letni brat Bernabé, zwany pieszczotliwie Bystrzakiem. Na swój sposób jest bystry i bardzo kontaktowy, jego oczy są niczym „okna otwarte na niebo”, potrafi liczyć („jeden, dwa, trzy, cztery, be, dwanaście”), nie rozstaje się z pluszowym królikiem, spontanicznie wita się z ludźmi (najserdeczniej z nieznajomymi). Żyje w swoim świecie, a pluszowy królik pełni funkcję porte-parole bohatera, jest też komentatorem rzeczywistości na wzór chóru greckiego, a także na wzór Karlssona z Dachu, zasłoną dymną kolejnych wpadek Bystrzaka („To nie ja, to Pan Kickicek!”). Nie wiadomo dokładnie, co jest powodem opóźnienia rozwojowego (leki zażywane podczas ciąży?), sam Klèber niechętnie o tym mówi. Nawet lekarze nie zadali sobie wielu trudów diagnostycznych, niefrasobliwie kierując młodzieńca, po śmierci matki, do zamkniętego zakładu dla upośledzonych umysłowo. Pomysłowi sprzyja ojciec chłopców, który chce ułożyć sobie życie z nową, młodszą partnerką. Na ten pobyt w zakładzie absolutnie nie godzi się Klèber, widząc, jak negatywnie  pobyt w tym miejscu wpływa na brata. Koszmarne odczłowieczanie pacjentów i bezmyślne okrucieństwo personelu, jakie ma miejsce w tym ośrodku, czytelnik poznaje poprzez zabawy Bystrzaka z pluszowym królikiem. Pan Kickicek dostaje klapsy i bolesne zastrzyki, jest zamykany w ciemnych pomieszczeniach.

Akcja rozpoczyna się, gdy obaj chłopcy trafiają do Paryża; Klèber będzie tam zdawał maturę, jednocześnie opiekując się bratem, którego zachowania, zwłaszcza w miejscach publicznych,  niejednokrotne wprawią go w zakłopotanie. Trzeba znaleźć dach nad głową i zorganizować opiekę nad Bystrzakiem, kiedy Klèber jest w szkole. Wspólne zamieszkanie z grupą młodych ludzi o rozmaitych profesjach obfituje w liczne nieporozumienia, ale jest też okazją do budowy więzi międzyludzkich i weryfikacji postaw wobec osób odstających od normy.

Wydawca reklamując książkę, informuje na okładce, że jest pełna humoru. Zgoda, parę razy mamy humor sytuacyjny rodem z operetki, a także (zasługa tłumaczki) dowcip słowny, gdy pracownica reprezentująca opiekę społeczną staje się panią Zopiequi. Ja jednak częściej miałam łzy w oczach, a pod koniec ogarnęła mnie głęboka zaduma. Zastanawiałam się, jak potoczą się dalej losy braci, jak długo Klèber będzie w stanie opiekować się Bystrzakiem, gdy rozpocznie studia, założy rodzinę, zacznie pracować? Książka tylko sygnalizuje problemy i wyzwania, z jakimi zmagają się opiekunowie (bo nie tylko rodzice) osób dysfunkcyjnych. Temat ten jest pewnym tabu we współczesnym świecie, bardziej oswojony (medialnie i literacko) jest temat dziecka opóźnionego w rozwoju. Nieczęsto jednak bierzemy pod uwagę, że te dzieci będą dorosłe, a nadal nie będą mogły funkcjonować samodzielnie. Odwaga, z jaką autorka zmierzyła się z problemem, budzi szacunek i uznanie, którym cieszy się ona w swojej ojczyźnie. Myślę, że nie wolne od refleksji i zadumy było niemieckie jury młodzieżowe, które przyznało tej powieści Deutscher Jugendliteraturpreis.

Autor: Maria Kulik
Źródło: Magazyn Literacki KSIĄŻKI 3/2019