Funkcjonował przed laty żart, którego częścią (być może puentą) było wypowiedziane w tytule wyrażenie (fakt, że bez pytajnika). Oddawało ono sens problemów, z jakimi mamy niekiedy do czynienia chcąc porozumieć się w nieznanym nam bliżej (a zazwyczaj i dalej) języku obcym. Oferowane na rynku księgarskim w niezwykle dużym wyborze rozmówki – powiedzmy to od razu – nie wybawią nas od tych problemów. Mogą je natomiast mniej lub bardziej zminimalizować. Gdy do wyszukiwarki księgarni Merlin wpiszemy słowo „rozmówki”, otrzymamy listę, która zamyka się liczbą 230 tytułów opublikowanych przez 31 wydawców. Wśród nich znalazły się firmy kojarzone z najrozmaitszymi typami książek – Helion (informatyka, biznes), Zielona Sowa (beletrystyka, lektury, słowniki), Astrum (poradniki, zdrowie), Siedmioróg (literatura dziecięca), Firma Księgarska Olesiejuków (również książka dziecięca), Bellona (historia, militaria). Oczywiście, są i edytorzy od dawna już „siedzący” w tym segmencie jak: Felberg, Langenscheidt, Rea, LektorKlett czy Wiedza Powszechna (swoistym oryginałem jest w tym gronie poradnik zatytułowany „Jak rozmawiać z psem?” Galaktyki). Czego jednak ta rozmaitość dowodzi? Że rynek to duży i chłonny, a nakłady na produkcję niewielkie. Przyjrzeliśmy się niektórym z oferowanych tytułów, dzieląc je na kilka grup (dla porządku dodajmy, że badanie przeprowadzone zostały w pierwszym tygodniu czerwca). Mini produkty dla mini wymagającychPierwsza z nich – i zarazem najliczniejsza – to rozmówki może nie tyle dla każdego, ile o wszystkim. Nie są ani specjalnie adresowane do tych, którzy wyjeżdżają w celach zarobkowych ani też do tych, którzy zamierzają spędzić romantyczny weekend – dajmy na to – nad Sekwaną. Ot, zasób podstawowych, najczęściej używanych zwrotów przydatnych w sytuacjach, które przydarzą nam się niekiedy już w ciągu pierwszej godziny po opuszczeniu samolotu (pytanie o drogę, u lekarza, w warsztacie samochodowym). Z racji na typowy dla tego rodzaju produktów minimalizm (zarówno w warstwie tekstowej, jak i edytorskiej), ceny takich rozmówek coraz rzadziej zbliżają się do poziomu 20 zł, coraz częściej natomiast spadają poniżej magicznej (jak się wydaje) granicy 10 zł (rekordzistą są tu książeczki sygnowane przez Olesiejuków, a przygotowane wspólnie z firmą Harald G. Dictionaries, w cenie – w Merlinie – 5 zł za egzemplarz!). W grupie tej wyróżnić możemy dwie – zróżnicowane formalnie – podgrupy. Pierwsza to rozmówki sensu stricto (czyli gołe, bez dodatków), druga obejmuje tytuły, które wydawca uzupełnił o coś użytecznego. W tej pierwszej wymieńmy wspomnianą już serię Firmy Księgarskiej – w niewielkim, kieszonkowym formacie, wydrukowaną na nieszczególnie wysmakowanym gatunku papieru, dzięki czemu chyba żadne inne nie mogą z nią konkurować cenowo. Oprócz części polsko-obcej (10 tys. haseł i zwrotów, języki – angielski, niemiecki, włoski i francuski) wydawca zadbał o słowniczek, chwali się także użytym tu współczesnym językiem oraz wskazówkami co do wymowy nieznanych wyrazów. Mówiąc krótko – mini produkt dla mini wymagających. W tej samej grupie plasują się rozmówki sygnowane logo Zielonej Sowy (cena w Merlinie nie przekracza 9,80 zł). Dostępne języki to także (oprócz najpopularniejszych) czeski, chorwacki i grecki. W ich przypadku, jak czytamy we wstępie, ułatwieniem stało się „zastosowanie uproszczonego zapisu wymowy, opartego w głównej mierze na polskich literach”. Wydaje się jednak, że jeśli chodzi o język grecki i to ułatwienie mało komu pomoże. Trzeba przyznać, książrozmówki te znacznie przyjemniej się przegląda. Ale i cena inna. Ciekawy zestaw rozmówek prezentuje wrocławskie Astrum. Najgrubsze i najbardziej obszerne są angielskie, liczące aż 540 stron, wprawdzie małego – rozmówkowego – formatu, ale stanowiące już całkiem pokaźny tomik. Autorką jest Kamila Anna Hunger, która „zaprojektowała”, jak to sama nazywa we wstępie, ciekawy zestaw zwrotów na najróżniejsze tematy, uzupełniony liczącymi blisko 50 stron dodatkami, jak liczebniki, gramatyka czy dwujęzyczny słownik. Wina, wina, wina, wina dajcie Turystyczny charakter mają rozmówki chorwackie Katarzyny Lesiak. Mają najmniejszą objętość ze wszystkich tomików wrocławskiego wydawcy, bo liczą 124 strony, ale widocznie zestaw słów i zwrotów potrzebnych podczas urlopu jest mniejszy, niż gdy w grę wchodzi całoroczny pobyt zagranicą i do tego często praca, jak w przypadku Wielkiej Brytanii. I rzeczywiście, „chorwackie” tematy są zdecydowanie wakacyjne: zawieranie znajomości, podróżowanie czy jedzenie i picie oraz zdrowie. W dziale poświęconym konsumpcji brakuje – jeżeli już musimy …