Masz w swoim dorobku wiele książek z różnych gatunków: kryminał psychologiczny, powieści historyczne i obyczajowe, reportaż podróżny. Skąd bierze się ta różnorodność? Myślę, że o sięganiu po różne gatunki i epoki decyduje to samo pragnienie, co w chęci przeżycia kilku żywotów równoległych. Zawsze smuciła mnie myśl, że mamy tylko jedno życie. Staram się na wszelkie sposoby tej oczywistości przeciwstawić. Podróżuję, zmieniam zawody, przeprowadzam się, przemeblowuję wnętrza, no i piszę książki, które nie są do siebie podobne. Każda kolejna to nowe narodziny, nowe istnienie. Czas im poświęcony jest fragmentem tego innego życia, którego nie udało mi się przeżyć. Jak rodzą się pomysły na kolejne książki? Nie wiem. To jest tajemnica, równie fascynująca, jak kiełkowanie roślin czy wykluwanie się piskląt. Istnieje wiele naukowych teorii wyjaśniających mechanizm powstawania dzieła literackiego, ale pewnie nie o to pytasz. Pomysły na moje książki przychodzą nagle, często w drodze, ale i na przykład we śnie. Jak odnajdujesz właściwą formę dla nowej książki? Eksperymentuję. Zdarzało mi się już przepisywać na nowo niemal skończoną powieść – tylko po to, żeby sprawdzić inną perspektywę narratora. Niektóre sceny rozpisuję w programie do pisania scenariuszy, żeby je lepiej zobaczyć. Inne odsłuchuję przez programy przetwarzające tekst na dźwięk – w ostatnich latach pojawiły się naprawdę świetne aplikacje. Kiedyś pomogło mi tłumaczenie fragmentu na inny język. Przekład od razu obnażył słabości tekstu. Mam też wspaniałych przyjaciół redaktorów – z zawodu lub powołania. Powierzam im mój tekst przed oddaniem go innym. W swoich książkach zabierasz czytelników w różne części świata – Amsterdam, Wielka Brytania, Rosja, Chiny. Wiele z nich wynika – tak mi się wydaje – z twojej biografii. Spędziłaś wiele lat za granicą. Czy to tam urodziła się pisarka Maja Wolny? Doświadczenie emigracji na pewno bardzo mi pomogło w doprecyzowaniu co i dla kogo chcę pisać. Bardzo tęskniłam za językiem, za samym brzmieniem polszczyzny. Zaczęłam się przyglądać słowom na nowo. Zyskałam konieczny dystans. Przed wyjazdem z kraju byłam autorką non-fiction – miałam na koncie reportaże, eseje, biografie, publikacje naukowe. Jednak dopiero za granicą zaczęłam pisać prozę. Do tej pory we wszystkich moich książkach pojawiali się emigranci, wędrowcy, uchodźcy. Niekiedy jako główni bohaterowie, czasami tylko w tle. Joseph Cambell pisał o wędrówce bohatera jako podstawie fabuł …