Poniedziałek, 30 grudnia 2024
Z urodzenia warszawiak, z  wyboru otwocczanin. Gra na wiolonczeli w  Grupie MoCarta, pisze książki i nałogowo czyta. Zbiera partytury, które jako graficzne zapisy muzyki są dopełnieniem i wyróżnikiem jego obszernej biblioteki. Ma dla nich specjalną półkę, bo ich formaty wymagają szczególnej troski. Muzykolog, kabareciarz grający muzykę poważną i miłośnik awangardy, nie tylko muzycznej. Oto Bolesław Błaszczyk, w skrócie Bolek. Ściana chwały  To gablota pomiędzy kuchnią a jadalnią, w której stoją książki napisane przez gospodarza lub te, których jest współautorem. Ponieważ gra w kabarecie MoCarta od 2000 roku, dołożył się ze swoimi wspomnieniami do wspólnej biografii grupy „Jak to się stało? Czyli historia frak’n’rolla”. Pozostałe pozycje w gablocie są również z nim związane, np. poprzez hasło w przewodniku „Polish Jazz Recordings and Beyond”. Jego pierwszą książką, którą sam napisał i wydał w nakładzie 20 egzemplarzy, a także oprawił u introligatora, była parodia krytyki muzycznej z lat dziewięćdziesiątych, trochę zgrzebnie wydana, pt.„Najlepsze przed, czyli Sernik jaki był. Teoria i praktyka Sernika. Opis zjawiska”. W latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych muzycznie szalał, założył z kolegą zespół pod nazwą Sernik Zamordowany Wkrótce Nielegalny, a  także formacje: 997, Transylwania, Grupa MM, z którymi grał szeroko pojętą awangardę. Mimo że dziś znany jest z wykonań zupełnie innego rodzaju muzyki, zamiłowanie do muzycznej awangardy zostało i przekuwa je na konkret, pisząc książki o  polskich kompozytorach współczesnych, kompletnie nieznanych i zapomnianych, związanych m.in. z legendarnym Studiem Eksperymentalnym Polskiego Radia. – Zetknąłem się z tymi ludźmi osobiście i postanowiłem wyciągnąć ich z cienia, bo zasłużyli na docenienie. Pierwszym był Andrzej Bieżan – postać barwna, pianista, kompozytor, performer, przedwcześnie zmarły. Nonkonformista. Był orędownikiem muzyki intuicyjnej. Książka o nim nosi tytuł „Intuicja. Wolność. Andrzej Bieżan”. Kolejną książką napisaną przez Bolka Błaszczyka jest pozycja „Ptacy i ludzie. Ballada dokumentalna o  Eugeniuszu Rudniku”. O pionierze polskiej muzyki elektronicznej i awangardowej, ikonie radia, który choć współpracował z wielkimi, jak np. Penderecki, i skomponował muzykę do około 400 filmów, stworzył ponad sto kompozycji autonomicznych, pozostał niemal nieznany i zapomniany. Tematem i jego osobą zainteresowała się Krytyka Polityczna, która wespół z Muzeum Sztuki w Łodzi wydała książkę. – Rudnik był twórcą ogromnie ciekawym, łączył w  muzyce skrajności, warto poznać jego i jego dzieła. On oraz Bohdan Mazurek to jedni z niewielu kompozytorów, którzy pracując jako realizatorzy dźwięku, inżynierowie, nudzili się w studiach dźwiękowych i sami zaczęli tworzyć muzykę. Kolejne dwie książki Bolka Błaszczyka wyszły w postaci e-booka: pierwsza – o Bohdanie Mazurku, artyście dźwięku („Alla Mazurka. Biografia Bohdana Mazurka”), druga – o Apolinarym Szeluto („Apolinarego Szeluty światy niepoznane”), zmarginalizowanym, kompletnie zapomnianym, choć pewnie niesłusznie, kompozytorze, który studiował razem z  Karolem Szymanowskim i Spółką Nakładową Młodych Kompozytorów Polskich „Młoda Polska”, do której należeli Grzegorz Fitelberg i Ludomir Różycki. – Jego dorobek artystyczny ilościowo przewyższa dorobek Karola Szymanowskiego. Przeżył wojnę, po wojnie też komponował, choć z powodu dramatycznych przeżyć tworzył w oderwaniu od rzeczywistości. Uważano, że zwariował, ale ja postawiłem tezę, że był wielkim prowokatorem i uprawiał persyflaż, ironię czy parodię, chcąc w ten sposób zaistnieć. Dotarłem do całej jego nieprawdopodobnej twórczości, np. wymyślił nowy hymn Polski. Nie zauważył awangardy lat sześćdziesiątych, z uporem maniaka pisał muzykę jak przed II wojną światową, tylko z socrealistycznymi wpływami. Matka Mamę wymienia jako pierwszą inspirację i  źródło swojej miłości do książek.  Zaczęło się od głośnego czytania serii książeczek „Poczytaj mi, Mamo”. – Gdy miałem dziesięć lat, rodzinnie czytaliśmy w domu „Makbeta” Szekspira na głosy! Niewiele rozumiałem, ale śmiałem się, bo nas te dialogi bardzo bawiły. Mama była przez trzydzieści pięć lat korektorką tekstów w  Polskiej Agencji Prasowej. Z pamięci recytowała fragmenty tzw. bigosu literackiego, czyli kompilacji cytatów ze znanych i  rozpoznawalnych utworów. Wyrobiła w  Bolku wrażliwość na słowo pisane i mówione, dzięki czemu nigdy nie miał problemów z ortografią i gramatyką. Tata pracował w handlu zagranicznym i ze starszym bratem Bolka, Witoldem, w celach edukacyjnych często rozmawiał w domu po niemiecku. Młodszy o 10 lat Bolek przysłuchiwał się tym rozmowom i choć sam nie nauczył się niemieckiego, pojął wagę słów w języku polskim i obcym. – Pamiętam rodzinną zabawę, gdy każdy z nas brał jakąś swoją książkę i czytaliśmy po jednym zdaniu, wybierając je na przykład z  Makbeta, komiksu o Tytusie, Romku i A’Tomku i religijnej książki mamy „Trzy okresy życia wewnętrznego”, tworząc zabawne historie. Po pierwszych trzech latach dzieciństwa spędzonych na Olszynce Grochowskiej, rodzina przeprowadziła się na ulicę Egipską, na tzw. Chamowo. Bolek Błaszczyk nie znał wtedy tej nazwy, poznał ją dopiero parę lat później, rozczytując się w „Dziennikach” Mirona Białoszewskiego. – Do szkoły poszedłem już ze znajomością czytania i trochę się nudziłem w pierwszej klasie – wspomina – ale znakomita polonistka potrafiła mnie zająć. Naukę w szkole podstawowej łączył z edukacją artystyczną. Rodzice z muzycznymi zainteresowaniami – mama śpiewała, a tata grał na akordeonie – kształcili synów muzycznie, starszy brat uczył się gry na pianinie, a Bolkowi przydzielono wiolonczelę. – Pierwsza zapamiętana przeze mnie książeczka to „Osiem cylindrów i dwaj panowie” Kazimierza Dębnickiego. Po latach zrozumiałem, że miała podtekst polityczny, ale mi to nie przeszkadzało w  jej uwielbieniu. O dwóch autach: Trabancie i Mercedesie. Mercedes był chamski, a Trabant był jego przeciwieństwem i choć wolniejszy, to finalnie on ratuje Mercedesa z opresji, wykazując wyższość ustroju socjalistycznego nad kapitalizmem – rodzaj moralitetu – śmieje się Bolek Błaszczyk i pokazuje pudło, w którym przechowuje książeczki z dzieciństwa. Są tam m.in. wykład o astronomii dla dzieci z ilustracjami Butenki, dwie części książki Ludwika Jerzego Kerna: „Ferdynand Wspaniały” i „Zbudź się, Ferdynandzie”, zbiór wierszy o różnych rejonach Polski pt. „Nasze podwórko”, stare wydanie „Akademii Pana Kleksa”. Z żywymi emocjami opowiada o książeczkach szwedzkiego pisarza Gösty Knutssona „Nalle wesoły niedźwiadek”, „Nalle podróżuje” czy „Niedźwiadek Nalle działa”. – To były książeczki starszego brata, on się na nich wychował, ale nie zrobiły na nim wrażenia, ja dostałem je w spadku i pokochałem. Są genialnie przetłumaczone przez Teresę Chłapowską, śmieszne i piękne. Nalle to po szwedzku miś! Jest w nich tyle wzruszeń... Przyznaje, że od czasu do czasu wyciąga pudło i udaje się do krainy doskonałości, czyli do czasów dzieciństwa. Przypomina sobie, że jako 13-latek słuchał w radiu powieści Witkacego – „622 upadki Bunga”, którą niebawem kupiła mu mama. Wraca do niej nieraz z  zachwytem i śmiejąc się w głos, słucha interpretacji Jana Frycza. Mama, zaangażowana politycznie w Solidarność i aktywność opozycyjno-religijną przy kościele św. Marcina, zabierała Bolka na wydarzenia kulturalne i muzyczne. Po wczesnej śmierci taty to ona była jego kulturowym przewodnikiem. Często jeździł z nią do pracy, do PAP-u, gdzie pod ścianami, w zadymionej sali dalekopisów, stały sterty pism przeznaczonych na makulaturę. Przeglądając te stosy, Bolek zwrócił uwagę na miesięcznik „Nowy Wyraz”, literackie pismo wydawane w Warszawie w latach 1972–1981. – Urzekła mnie szczególnie jego inność. Zawierało teksty eksperymentujące z literacką konwencją czy formą, a także reprodukcje prac artystów awangardy. Znosiłem numery do domu i czytałem na okrągło, znałem je niemal na pamięć. W „Nowym Wyrazie” publikowali m.in. Bożena Umińska, Krystyna Sakowicz, Rafał Wojaczek, Henryk Waniek, Stanisław Czycz, Julian Kornhauser, Krzysztof Karasek, Bogusław Kierc, Anna Sobolewska, Tadeusz Sławek, Tomasz Burek, a reprodukcje sztuki prezentowali m.in. Barbara Falender, Zdzisław Beksiński, Andrzej Urbanowicz, Jerzy Duda-Gracz. Rozochocony lekturą „Nowego Wyrazu”, kupował w najbliższej księgarni niewielkich rozmiarów tomy prozy i poezji polskich – wówczas mało znanych – autorów. Krótka forma frapowała go najbardziej. Z mamą chodził też do kościoła na Żytnią, w latach osiemdziesiątych dysydenckiego centrum kultury, gdzie odbywały się pokazy filmów, przedstawienia teatralne, wystawy. – Widziałem kultowy „Wzlot”, poetycką opowieść o tragicznym losie Osipa Mandelsztama w wykonaniu Teatru Ósmego Dnia oraz „Raport z oblężonego Miasta” Zbigniewa Herberta, w tym samym wykonaniu. Literatura ta trafiła więc do mnie poprzez teatr. Miał dostęp do drugiego obiegu i jak sam przyznaje, bardzo męczył się nad „Zniewolonym umysłem” i  „Rodzinną Europą” Czesława Miłosza, ale ambitnie przeczytał. Entuzjazm pojawił się podczas lektur wierszy Ryszarda Krynickiego i Stanisława Barańczaka, w których odnajdywał skrótowe wizje świata. Poeci opisywali świat opresji, …
Wyświetlono 25% materiału - 1278 słów. Całość materiału zawiera 5113 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się