W „Gazecie Wyborczej” z 29-30 października przedrukowano wywiad, którego podczas niedawnych Targów Książki we Frankfurcie udzielił Andrew Wylie, jeden z najważniejszych agentów literackich na świecie. Agencję noszącą jego nazwisko założył w 1980 roku w Nowym Jorku, a w 1996 roku otworzył drugie biuro w Londynie. Andrew Wylie reprezentuje ponad 1000 autorów i spadkobierców, wśród nich Salmana Rushdiego. Z powodu swojej „taktyki biznesowej” nazywany jest „The Jackal” (Szakal). Rozmowę, która ukazała się w „El País”, przeprowadził Guillermo Altares, który nazywa swojego rozmówcę „najpotężniejszym agentem literackim na świecie, czyli innymi słowy – najważniejszą postacią tego rynku, prawdziwą szarą eminencją”. W swej legendarnej agencji 74-letni Andrew Wylie zatrudnia 50 osób. Fragmenty wywiadu: „Zły czas dla świata to dobry czas dla wydawców. Dobrze radzili sobie podczas pandemii: miliony ludzi nagle zyskały czas, a że nie mogły opuszczać swoich domów, to wzięli do ręki książkę lub dwie”. „Trwa konsolidacja branży, która moim zdaniem jest spowodowana zagrożeniem, jakie stwarza Amazon, ostro negocjując z wydawcami stawki dystrybucyjne. Ale mimo wszystko nadal jest …