Właśnie zakończyła się 27. edycja Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie, którą zdecydowanie można zaliczyć do udanych. Masz już blisko 30-letnie doświadczenie w organizacji targów książki… Jeszcze nie 30-letnie, ale prawie. Na pewno różnimy się od innych organizatorów targów książki, ponieważ nie jesteśmy wydawnictwem, nie jesteśmy żadnego rodzaju stowarzyszeniem wydawców czy ludzi związanych z książką. Jesteśmy firmą, która organizuje targi, głównie targi branżowe (ale nie tylko), w tym targi książki. Czy one są największe? W Polsce są największe, są nawet największe w byłym bloku wschodnim, bo ani na wschód od nas, ani na południe, nie ma większego wydarzenia tego rodzaju jak Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie. Większe niż w Warszawie? Są większe od bardzo dawna. To najważniejsze targi dla polskiego rynku książki. Jakieś piętnaście lat temu w jednej z ogólnopolskich gazet ukazał się wielki nagłówek „Smok pożarł Syrenkę”. Trzy lata po tym, jak ten fakt miał miejsce, dziennikarze zauważyli, że na targach w Krakowie jest więcej wydawców niż na targach w Warszawie. Zaczynało się skromnie… Zaczynało się skromnie w hali sportowej klubu Wojska Polskiego przy ul. Rakowickiej. Edycja bardzo się udała. Mówiono nam, że jak będziemy mieć góra 80 wydawców, to będzie sukces. Bo kilka firm parę lat wcześniej próbowało zorganizować targi książki w Krakowie, żadne z nich się nie przyjęły i nie miały kontynuacji. Stąd takie sceptyczne zapatrywania na naszą działalność. W targach wzięło udział wtedy 120 wydawców, chociaż narzekali, że są tak daleko od centrum, a to była odległość do przejścia spacerkiem do Rynku Głównego. Wówczas targi odwiedzało wielu żołnierzy w mundurach, ponieważ odbywały się one na terenie wojskowym. Czym różnią się tegoroczne krakowskie targi od poprzedniej edycji? To nie jest tak, że każda następna edycja targów zdecydowanie różni się od poprzedniej. Na poprzednich targach wprowadziliśmy bardzo wiele udogodnień i nowych rozwiązań organizacyjnych: ograniczenie biletów, zdecydowany nacisk na sprzedaż biletów online, po to, żeby kontrolować, na który dzień i ile biletów zostało sprzedanych, oraz vouchery na spotkania z pisarzami. Do tego darmowe wejściówki. Wiadomo, że autor, który podpisuje książki przez godzinę, to tych książek jest w stanie podpisać określoną liczbę, powiedzmy, że 100 egzemplarzy. To jest bardzo dużo. Posiadacze voucherów mają gwarancję, że w godzinach, w których autor jest na targach, podpis zdobędą. Wprowadziliśmy to w zeszłym roku, sprawdziło się i w tym roku też, ale chyba trzeba jeszcze trochę więcej czasu, żeby czytelnicy oswoili się z tymi zasadami. Gdy mają voucher, to nie muszą stać od godz. 3. czy 4. rano pod wejściem do Expo Kraków, bo naprawdę podpis swojej ulubionej autorki dostaną. Może chcą tak stać? Może chcą. Noc z piątku na sobotę była dosyć ciepła, ale pierwsza targowa noc taka nie była i te dzieciaki stały pod Expo Kraków w kocach termicznych! Z jednej strony trochę to dziwne, może przerażające, ale z drugiej strony piękne! Młodzież wstaje w środku nocy po to, żeby stać w kolejce przez kilka godzin, żeby wejść do Expo Kraków, żeby ustawić się przy pulpicie swojego autora. W kolejce tworzą się społeczności… W tej kolejce spotykają się głównie młodzi ludzie, czytelniczki z różnych stron Polski. Często jest tak, że …