Warszawskie Targi Książki mamy za sobą i nikt nie ma wątpliwości, że potwierdziły swoją pozycję największej krajowej imprezy targowej w obszarze książki. Liczba ponad 72 tys. odwiedzających imponuje i nie wiadomo, czy będzie ją można zwiększyć w latach następnych, bo tłok na głównym stadionowym ringu zwanym Promenadą był ogromny, zwłaszcza w sobotę, ale też w niedzielne godziny południowe. Jak zwykle „rezerwy” można szukać w ciągu dwóch pierwszych dni czyli w czwartek i piątek, ale tradycyjnie są one przeznaczone na program profesjonalny i przychodzi wówczas mniej czytelników. Jednak organizatorzy już teraz zastanawiają się nad objęciem programem spotkań autorskich również obu dni profesjonalnych. Można też myśleć o przedłużeniu dnia targowego, co dawno wprowadzili już organizatorzy innych wielkich imprez na świecie, gdzie targi potrafią być otwarte do dziewiątej, a nawet dziesiątej wieczorem. Nie jest to jednak proste do przeprowadzenia, chociażby z obawy o wytrzymałość osób obsługujących stoiska, co w przypadku mniejszych firm wymaga nieprzerwanej obecności i kondycji przez 10 czy nawet 12 godzin. Frekwencja mogła być zresztą większa już w tym roku, gdyby zarządca Stadionu Narodowego nie zrobiła przykrej niespodzianki organizatorom WTK, wyłączając dostęp do płyty boiska, gdzie w zeszłym roku wystartował niezwykle udany program skierowany głównie do najmłodszych. Teraz tej atrakcji zabrakło, więc z pewnością wiele osób zrezygnowało z rodzinnych wypraw na targi. Potwierdziło się, że dla Stadionu ważniejsza jest piłka nożna, bo wpierw wymuszono na organizatorach WTK przyśpieszenie terminu targów o tydzień z uwagi na wcześniej nieplanowany mecz piłkarski, a potem wszyscy uczestnicy targów otrzymali wątpliwej wartości prezent nie-estetyczny w postaci rozoranej płyty stadionu, na którą zwożono piasek i układano trawę. Mamy nadzieję, że w końcu jednak ktoś kompetentny wstrząśnie władzami tego obiektu i największa impreza kulturalna w stolicy, jaką są Warszawskie Targi Książki, będzie właściwie traktowana i uzyska odpowiednie wsparcie, adekwatne dla jej rangi. Jednak po tegorocznej edycji trudno oczekiwać, że stanie się to szybko, bo bardzo dobrze widzieliśmy, jaki jest stosunek władz państwowych, a zwłaszcza stołecznych nie tylko do targów, ale i całej sfery książki, czy nawet szerzej – do kultury. Najbardziej było to widoczne w dotkliwej absencji VIP-ów na targach i to nie tylko w trakcie ich uroczystego otwarcia. Sytuację ratowała w pewien sposób pani prezydentowa Anna Komorowska, bo wizytowała targi dwukrotnie – podczas ich otwarcia i jeszcze raz w niedzielę, gdy na stoisku wydawnictwa Media Rodzina wraz z Michałem Rusinkiem podpisywała książki wydane przez Kancelarię Prezydenta. Tak przy okazji – jak już prezydencka Kancelaria została wydawnictwem, to może mogłaby wynająć sobie własne stoisko na targach. Tajemnicą poliszynela był fakt, że planująca wizytę w warszawie francuska pani minister kultury, która zamierzała podkreślić znacznie udziału Francji jako gościa honorowego, zrezygnowała z przyjazdu, gdy okazało się, że nasza pani minister w tym czasie wyjeżdża do … Brazylii. Za to zdziwiło przybycie na otwarcie targów pani minister edukacji, która w swym przemówieniu mogła jedynie pochwalić się, że wreszcie jej resort wyasygnuje pieniądze na zakup książek do bibliotek szkolnych. Jej obecność wywołała duże zaskoczenie, gdyż działania ministerstwa oświaty w sferze podręczników szkolnych uczyniły z MEN wydawnictwo edukacyjne, zaburzające rynek …