Jak długo pisał pan swoją książkę? Był to proces wieloetapowy. Na zajęciach z literatury, które prowadzę w Instytucie Filologii Angielskiej UJ, często rozmawiałem z moimi studentami i studentkami o tekstach publikowanych w „New Yorkerze”. Bo to tygodnik, który przez sto lat odegrał olbrzymią rolę w kształtowaniu się krajobrazu literackiego Stanów Zjednoczonych. Na seminariach mówiliśmy czy to o wstrząsającym opowiadaniu „Loteria” Shirley Jackson, czy o pisarstwie Jamesa Baldwina piętnującym amerykański rasizm, czy o kontekstach epidemii uzależnień od leków opioidowych w Stanach Zjednoczonych – to ostatnie, aby efektywnie zanalizować wydaną niedawno znakomitą powieść Barbary Kingsolver „Demon Copperhead”. Tak też przez lata przygotowywałem sobie grunt pod pisanie historii tygodnika. A jeśli chodzi o to, ile pracowałem nad maszynopisem w sposób fizyczny, to tak naprawdę trzy lata. Okres ten obejmuje też czas potrzebny na przeprowadzenie ponad pięćdziesięciu wywiadów, w ramach których rozmawiałem z osobami, które współtworzą „New Yorkera”. W tym celu odwiedziłem nowojorską redakcję tygodnika w sumie kilka razy. Przeprowadziłem też liczne kwerendy w kilku miejscach. Między innymi w Beinecke Rare Manuscript Library na Uniwersytecie Yale, gdzie w 2022 roku pracowałem jako stypendysta Fulbrighta, w Nowojorskiej Bibliotece Publicznej, gdzie są przechowywane archiwa tygodnika – od korespondencji pierwszych redaktorów naczelnych „New Yorkera” po listy związane ze Stanisławem Lemem. Pracowałem też w wewnętrznym archiwum wydawcy tygodnika, Condé Nast, w budynku World Trade Center One. Więc najpierw zbierałem te materiały, a potem przez dwa lata pisałem samą książkę. Tak wyglądał mój proces. Czyli bez wyjazdów do Stanów Zjednoczonych nie było możliwe zebranie materiałów do książki… Przez większość czasu pracowałem nad maszynopisem w Polsce, ale za każdym razem, gdy byłem w Stanach Zjednoczonych, czy to przy okazji wyjazdów prywatnych, czy przy okazji konferencji naukowych, szedłem do Biblioteki Nowojorskiej, by popracować w archiwach chociaż kilka godzin albo usiłowałem znaleźć okienka czasowe, by spotkać się z osobami z redakcji „New Yorkera”. Ale myślę, że bez pracy w archiwach w USA i bez bezpośredniego kontaktu z tymi historycznymi listami napisanie tej książki byłoby bardzo trudne. Bo „New Yorker” to żywa tkanka ludzi i pomysłów i aby uchwycić jej charakter, trzeba było przez chwilę zanurzyć się w …
Wyświetlono 25% materiału - 345 słów. Całość materiału zawiera 1383 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu,
należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880.
Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.