Jak oceniasz tegoroczną edycję twoich Targów? Wydaje mi się, że frekwencja była nieco mniejsza. Zawsze zaznaczam, że prawda powinna wygrywać, więc nie będę tego ukrywał. Było troszkę mniej ludzi niż przed rokiem, czyli dało się normalnie przechodzić przez Targi, chociaż w sobotę było kilka takich godzin, że rzeczywiście trudno było oddychać. Ze strony wydawców zainteresowanie było ogromne, zgłoszeń było bardzo dużo, ale nasze powierzchnie są ograniczone, więc musiałem odmówić udziału grubo ponad 40 firmom! Dla nich jest to rozczarowanie, ale chęć udziału wynika przecież z wysokiej oceny spotkań w Białymstoku… Większość wydawców z tej grupy mówiła, że przecież tyle lat się znamy i teraz ich na targach nie ma. Lecz takie jest życie, bo gdy dostaliśmy zgłoszenia od 140 wydawców, a mogę przyjąć tylko 90, to części muszę odmówić. Oddałem ostateczne decyzję swojemu zespołowi, bo oni byli dość obiektywni, powiedziałem, żeby zrobili tak, aby była różnorodność. I dlatego na Targach były książki bardzo różnorodne. Wiele osób zauważyło, że w tym roku pojawiło się kilkunastu „innych” wydawców i że to jest zaleta. I jest różnorodność! Nasza ekspozycja zaczyna się od book tracka wydawnictwa Nasza Księgarnia przed samym wejściem na Targi. Dzieci już przed wejściem …