„Podręczniki z przekupstwem w tle” to tytuł artykułu z „Rzeczpospolitej” (wydanie z 9 maja), który mocno wstrząsnął segmentem publikacji szkolnych. Czytamy w nim m.in. „Szef wydawców podręczników szkolnych podaje się do dymisji i przyznaje: działaliśmy wbrew prawu”. Sprawa związana jest z podejmowanym wielokrotnie w ostatnim czasie tematem umów zawieranych przez wydawców edukacyjnych ze szkołami, które miałyby gwarantować wydawcom zakupy podręczników z ich oferty w zamian za przekazywanie szkołom sprzętu elektronicznego wykorzystywanego w procesie dydaktycznym. Tekst ukazał się zresztą w dniu, w którym odbywało się posiedzenie podkomisji stałej ds. jakości kształcenia i wychowania w celu rozpatrzenia informacji Ministra Edukacji Narodowej w sprawie „Sytuacji na rynku podręczników szkolnych, w szczególności istniejącego procederu oferowania przez wydawców podręczników prezentów szkołom w zamian za wybór wskazanego przez nich podręcznika”. I w znacznej mierze dotyczył właśnie tego wydarzenia. We wspomnianym tekście Artura Grabka czytamy m.in.: „Dziś o tym, jak działają wydawcy, ma dyskutować Sejmowa Komisja Edukacji. Z ramienia wydawców miał się na niej pojawić Piotr Marciuszuk. Z naszych informacji wynika, że 30 kwietnia doszło do spotkania przedstawicieli wydawnictw z agencją public relations Art-Media, która dostała zadanie opracować strategię obronną na posiedzenie komisji. Gdy jej założenia trafiły do Marciuszuka, ten stwierdził, że nie jest w stanie publicznie ich przedstawić, bo ‚krzycząco mijają się one z prawdą’ i złożył rezygnację. ‚Rzeczpospolita’ dotarła zarówno do strategii przygotowanej na posiedzenie sejmowe, jak i odpowiedzi Marciszuka. Wynika z niej, że wydawcy chcą przekonywać posłów o braku dowodów na to, że nauczyciele nie mieli wpływu na wybór podręczników w szkołach, które na mocy umów otrzymywały sprzęt. Przekonują, że zgodnie z ustawą o systemie oświaty o wyborze podręcznika decyduje nauczyciel, a nie dyrektor szkoły. Tak tę propozycję zrecenzował Marciuszuk: ‚Ten punkt jest obrazą dla nas wszystkich, którzy są na rynku ponad 20 lat. Umowy w sposób jednoznaczny eliminowały innych wydawców (podpisywali je dyrektorzy szkół i narzucali wybór nauczycielom wbrew ustawie o systemie oświaty i Karcie nauczyciela) i są dowodem nieuczciwej konkurencji’. Drugi argument miał przekonywać, że nie ma dowodów na to, że dyrektorzy szkół, podpisując kontrowersyjne umowy, wybierali gorsze podręczniki, bo skoro zostały one dopuszczone do użytku przez resort edukacji, to jest to gwarantem ich jakości. Odpowiedź Marciuszuka: ‚Ten punkt jest niesamowitym łamańcem umysłowym (…), wynika z niego, że wszystkie podręczniki są równe, a podręczniki przekupujących szkoły wydawców są równiejsze’”. W dzienniku pojawiła się także informacja o rezygnacji Piotra Marciuszka z funkcji szefa Sekcji Wydawnictw Edukacyjnych. „Trudno, abym w takiej sytuacji szedł na posiedzenie komisji, reprezentując państwa stanowisko. Trudno też, abym pełnił nadal funkcję przewodniczącego SWE PIK – z tych samych powodów. Składam więc rezygnację na ręce prezesa PIK” – pisał …