ibuk.pl to coś w rodzaju wirtualnej wypożyczalni książek. Dlaczego zdecydowaliście się państwo na tak nietypową formę udostępniania książek w plikach – zamiast sprzedaży, rodzaj biblioteki? Wydawca na ogół sprzedaje, a nie pożycza… Było to podyktowane przede wszystkim rodzajem oferty PWN i wydawców zaproszonych do udziału w projekcie. Zanim ibuk wystartował, dokonaliśmy analizy różnych form udostępniania i zabezpieczania treści cyfrowych przez wydawców zagranicznych. Interesowały nas głównie publikacje naukowe – książki i czasopisma. Model wypożyczania w przypadku książek naukowych i akademickich wcale nie jest mniej popularny od sprzedaży plików, obecnie najczęściej oferowanych w formacie PDF. Oczywiście wypożyczanie jest tu pewną kategorią umowną, chodzi o sprzedaż czasowego dostępu do treści – bardzo rozpowszechnionego w przypadku dostępów do archiwów czasopism czy baz danych. Poza specyfiką oferty ibuka, który od początku miał udostępniać w wersji elektronicznej głównie książki akademickie, o wyborze formy czasowego dostępu zadecydowały też nasze badania dotyczące specyfiki odbiorcy. Nie oszukujmy się, przestrzeganie praw autorskich w Internecie stanowi ogromny problem, odbiorcy często są przekonani, że mają prawo wymieniać się bezpłatnie plikami. Obawa przed piractwem nie zachęca do sprzedaży pliku, który można zapisać na własnym dysku, a potem udostępniać innym osobom. Tu decydowała nie tylko nasza obawa, ale także wątpliwości innych wydawców (i ich autorów), którzy często nie powierzyliby ibukowi swoich tytułów do dystrybucji, gdyby nie mieli pewności, że nie będą one potem „krążyły” po Sieci. Proszę pamiętać, że z projektem ibuka startowaliśmy trzy lata temu, kiedy dość powszechnie uważano, że udostępnienie treści książki w formie elektronicznej jest równoznaczne z utratą większości przychodów wydawcy. Te obawy okazały się być nieuzasadnione, już bowiem widać, że udostępniając do sprzedaży pliki wydawcy zyskują dodatkowy przychód, niczego nie tracąc. To prawda, choćby doświadczenia Wydawnictwa Naukowego PWN z ostatnich trzech lat pokazują, że udostępniając dużą część oferty w formie elektronicznej nie traci się przychodu, a przeciwnie – zyskuje nowych odbiorców. Nie zapominajmy jednak, że mówimy o udostępnianiu w formie wypożyczeń i o plikach dobrze zabezpieczonych przed możliwością ich kopiowania. Treści przechowywane są wyłącznie na naszych serwerach. Jednym słowem, o wyborze sposobu udostępniania zadecydowały względy bezpieczeństwa? Dokładnie tak. Dostęp czasowy pozwala zaspokoić potrzeby młodego czytelnika, który na co dzień korzysta z komputera, a wydawcy zachować kontrolę nad ochroną własności intelektualnej. Co w praktyce oznacza dostęp czasowy? Jest kilka rodzajów dostępów do książek w ibuku dla klientów indywidualnych – na dobę, tydzień, miesiąc lub na semestr, czyli pięć miesięcy. Ten ostatni wprowadziliśmy w odpowiedzi na postulaty czytelników, wśród których dominują studenci i wykładowcy. Wybiera się dowolną książkę w serwisie oraz długość dostępu. Do każdego z rodzajów dostępu przyporządkowana jest liczba stron, które można wydrukować. Od momentu pierwszego wejścia do książki startuje zegar – na koncie klienta pojawia się termin, do którego ma prawo z niej korzystać (włącznie z podaniem godziny). Po upływie wykupionego czasu pozostaje jedynie ślad na koncie, że ten tytuł kiedyś był wypożyczony, jednak dostęp do treści wygasa. Jak długi okres dostępu najczęściej wybierają użytkownicy ibuka? Początkowo zdecydowanie dominowały dostępy dobowe, jako jedyne dające możliwość opłaty przez SMS. Dłuższe dostępy płatne są przelewem lub kartą. W pierwszym roku 90 proc. stanowiły zamówienia składane przez SMS. W tej chwili dostępy dłuższe niż dobowe to ponad 20 proc. składanych zamówień, ale aż 65 proc. przychodów ibuka. Cieszy nas to, zwłaszcza, że w przypadku opłat SMS średnio połowę wartości transakcji zabiera operator telefonii komórkowej. Z naszych analiz wynika, że ludzie często najpierw wykupują dostęp dobowy, by się zorientować w zawartości książki, a potem decydują się na przedłużenie abonamentu. Chcemy podtrzymać ten trend, dlatego w 2010 roku planujemy rozmaite promocje dłuższych dostępów. Czy cena dostępu jest jednakowa dla każdej książki? W przypadku dostępu dobowego jest jednakowa – 3,66 zł bez możliwości wydruku i 4,88 zł z możliwością wydrukowania do 10 stron. Ceny dostępów dłuższych są liczone proporcjonalnie do wartości ceny katalogowej książki. Dostęp na pięć miesięcy kosztuje ok. 50 proc. ceny danej książki w wersji drukowanej, a czytelnik ma prawo do wydrukowania do 100 stron. Jakie będą przychody ibuka za 2009 rok? Rok się jeszcze nie skończył – wyniki podsumujemy po jego zamknięciu. A ile wpływa zamówień? Przykładowo w listopadzie 2009 mieliśmy grubo ponad 3000 indywidualnych zamówień, wzrost w stosunku do tego samego miesiąca w roku poprzednim wyniósł 75 proc. Sprzedanych pozycji było jeszcze więcej, gdyż dochodzą klienci instytucjonalni, a ponadto niektórzy zamawiają jednorazowo więcej niż jedną książkę. Jesteśmy najbardziej dynamicznie rozwijającym się przedsięwzięciem internetowym w Grupie PWN. Ile tytułów jest w ofercie? Dziś, 10 grudnia 2009, jest ich 1148. Codziennie dochodzą nowe. Zaczynaliśmy w lutym 2007 roku od 127 tytułów, wyłącznie pozycji PWN. Na koniec 2007 roku było już 250 tytułów, na koniec 2008 – 550, wkrótce będzie ich zapewne ok. 1200. Czy większość oferty stanowią książki PWN? Już nie większość, ale blisko połowę, dokładnie 516 pozycji. Mamy książki 14 wydawnictw, ich liczba stale rośnie, podpisujemy nowe umowy na dystrybucję, ostatnio z wydawnictwami uczelnianymi, które skorzystały z naszego zaproszenia do projektu, widząc w ibuku możliwość szerszego dotarcia z ofertą do środowiska akademickiego. Cieszymy się z tego, bo uważamy, że publikacje oficyn uczelnianych istotnie wzbogacą ofertę ibuka. Oczekują ich również …