Poniedziałek, 30 listopada 2009
Rozmowa z Barbarą Jóźwiak, prezes Grupy PWN
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeru261
2008 rok przyniósł Grupie PWN niespotykany wzrost przychodów – o ponad 50 mln zł. Powiedzmy jednak od razu, że był on równie niecodzienny, jak chyba jednorazowy… Wzrost był wynikiem realizacji zamówienia publicznego, dużego przetargu Ministerstwa Edukacji Narodowej, którego beneficjentami na rynku wydawniczym byliśmy nie tylko my. MEN kupował do szkół programy wspomagające naukę języków obcych, a my dysponowaliśmy takimi dzięki naszym spółkom zależnym – SuperMemo i pwn.pl. Ów przetarg dał ponad 50 mln zł. Czy był to sukces jednorazowy? Niekoniecznie, myślę, że jeśli będą w przyszłości podobne przetargi, to mamy również bardzo dużą szansę na realizację tego typu zamówień. Ale oczywiście mają one charakter incydentalny i my w zarządzie Grupy PWN analizujemy wyniki z wyłączeniem przetargu. A i bez niego 2008 rok był szczególnie udany, wszystkie ważniejsze spółki w Grupie miały wzrost i wszystkie były rentowne. Rozmawiamy jednak pod koniec 2009 roku…. a ten tak dobry już chyba nie był? Tak, był to rok o wiele trudniejszy, potwierdzający, że mamy na rynkach – nie tylko książkowym przecież – kryzys. Ale nie wszystkie spółki w Grupie miały słabszy rok, dla przykładu Wydawnictwo Szkolne PWN będzie miało wzrost sprzedaży, rewelacyjnie radzi też sobie Azymut. Pozostałe spółki faktycznie mają kłopot związany ze spadkiem przychodów, a w ślad za nim zysków. Winien jest tylko kryzys? Nie sądzę by kryzys i wzrost kursu euro były decydujące, choć oczywiście przełożyło się to na wzrost kosztów – choćby w przypadku opłat za czynsze w naszych biurach i magazyny Azymutu, gdzie opłaty są naliczane w euro. Decydującym powodem spadków sprzedaży były jednak perturbacje w Empiku, przede wszystkim mniejsze zamówienia i zupełnie niepotrzebne zwroty. Nie udało nam się przekonać zarządu Empiku, że nie ma sensu zwracać książek, które potem będą ponownie zamawiać. Nie chcieli słuchać, teraz faktycznie zamawiają to, co wcześniej zwracali… tyle, że my ograniczyliśmy nakłady i często nie jesteśmy im w stanie już dostarczyć tych tytułów. W rezultacie straciły obydwie strony. Ale my dodatkowo ponieśliśmy koszty tych zwrotów, a dotyczy to szczególnie Wydawnictwa Naukowego PWN, bo tu zwrot był największy, ale też: PZWL, Carta Blanki czy pwn.pl. Jesteśmy teraz na etapie wyrównywania zatowarowania w Empiku, ale wciąż daleko do wcześniejszego poziomu sprzedaży. A warto tu podkreślić, że w latach 2006-2008 mieliśmy stały wzrost sprzedaży w Empiku. Kryzys w Empiku przypadł na maj, kiedy pod marką Global PWN wprowadzaliście nową serię przewodników Rough Guide. Chyba to przedsięwzięcie zakończyło się kompletną klapą? Bez przesady, choć niewątpliwie Empik pokrzyżował nam plany. Część tytułów wstrzymaliśmy, widząc co się dzieje na rynku, ale wcale się nie wystraszyliśmy. Przeciwnie, w 2010 roku wprowadzimy na rynek kolejną serię przewodników, zwłaszcza że konkurencja miała te same, co my problemy. I konkurencja osłabła, trzeba z tego korzystać. Niewątpliwie jednak ma pan w jednym rację – bardzo źle się stało, że kryzys i kłopoty w Empiku przypadły właśnie na moment wprowadzania nowej serii, bo liczyliśmy tu na znacznie więcej. Gdzie jeszcze nastąpiły spadki sprzedaży? Tendencję spadkową wykazuje w Wydawnictwie Naukowym PWN sprzedaż encyklopedii i słowników. Tu walczymy z Internetem… a z nim, jak wiadomo, walczyć się nie da. Przygotowujemy jednak coraz to nowe linie słowników, z sukcesem wprowadziliśmy jesienią 2009 roku do kiosków trzydziestotomową encyklopedię powszechną… Z sukcesem, czyli? Czyli każdy wydawca mógłby nam pozazdrościć. To dopiero pięć tomów w sprzedaży, więc nie jest to wynik całości, ale jak na razie estymujemy sprzedaż pierwszych dwóch tomów na kilkadziesiąt tysięcy egzemplarzy. Bardzo dużo. Zaskakująco dużo, zwłaszcza, że w tym samym czasie dziesięciotomową encyklopedię do kiosków wprowadziła „Rzeczpospolita”. To jednak pokazuje, że choć na co dzień ludzie korzystają z Wikipedii, to chcą mieć w domu również encyklopedię drukowaną, a tu z kolei liczy się renoma PWN. A jak radzi sobie inny ważny produkt PWN – podręczniki akademickie? Tu, niestety, także sytuacja nie wygląda dobrze i to z przyczyn, których charakter wydaje się być trwały. Przede wszystkim zmienił się sposób nauczania na wyższych uczelniach, mniejszą rolę odgrywają obecnie podręczniki czy listy lektur, a większą – wykład, notatki i materiały dostarczane przez wykładowcę. Przy czym te ostatnie, to nieraz zeskanowane rozdziały książek wydanych przez PWN. Próbujemy temu przeciwdziałać z innymi wydawcami książek akademickich, zwłaszcza, że straty finansowe są bardzo wymierne. Skanowanie to znacznie większy problem niż kiedyś kserowanie, zwłaszcza, że kserowanie już się nie bardzo opłaca… chyba, że znajdzie się „sponsor”, który daje za darmo papier, po którego drugiej stronie jest reklama, a takie inicjatywy są na wyższych uczelniach. W rezultacie sprzedaż podręczników akademickich w księgarniach spada… Są za to dostępne on-line. Sama pani powiedziała, z Internetem wygrać się nie da… I dlatego zamiast walczyć, trzeba wykorzystywać. Student do księgarni raczej już nie chodzi. Kupuje przez Internet, często nawet bezpośrednio z telefonu komórkowego. My notujemy bardzo duże wzrosty sprzedaży on-line. Czy także książek w plikach, do których dostęp oferuje należąca do PWN czytelnia on-line Ibuk.pl? Ibuk rośnie i rozwija się błyskawicznie. O ile w 2008 roku biblioteki kupowały dostęp do Ibuka na zasadzie eksperymentu, to w tym roku już całkiem świadomie wszystkie odnowiły abonamenty, a niektóre zwiększyły ich zakres. Przybywa też bibliotek. Patrzę na rozwój naszej platformy Ibuk z radością, ale też i z niepokojem, bo takie inicjatywy europejskie jak np. Academica – czytelnia on-line, czy oczekiwania bibliotek na otrzymywanie obowiązkowego egzemplarza elektronicznego, mogą zabić ten projekt. Niestety, przyzwolenie społeczne na łamanie prawa autorskiego jest u nas bardzo duże, także w środowisku bibliotekarzy. Pod tym względem jesteśmy daleko …
Wyświetlono 25% materiału - 877 słów. Całość materiału zawiera 3509 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się