Wtorek, 31 stycznia 2017

 

Dlaczego niemiecko-polskie relacje damsko-męskie z lat II wojny światowej są tematem tabu?
Ponieważ kolidują z kultywowanym stereotypem heroicznej postawy ogółu Polaków wobec okupanta. W polskiej historiografii ta problematyka jest właściwie nieobecna, chyba jedynie prof. Tomasz Szarota napomknął o niej w swej pracy o okupacji. Skądinąd i w Niemczech jest to właściwie sprawa przemilczana. Tym bardziej zatem trudno mi było ją dokumentować.

Historyczna terra incognita?
To trafne określenie. Brak archiwaliów, świadkowie w większości nie żyją, a nieliczni, do których dotarłam, zastrzegli sobie anonimowość. Ich relacje – uzupełnione skąpymi dokumentami, wyszperanymi w trakcie licznych kwerend bibliotecznych – dowodzą, że oprócz zastępu zawodowych prostytutek, liczonego w tysiącach, kontynuujących proceder w warunkach wojennych, funkcjonowało nie mniej kobiet oferujących swe wdzięki, aby zapewnić byt. Nie tylko sobie, lecz – a może w pierwszym rzędzie – rodzinie. W szczególności, kiedy mąż – względnie ojciec lub brat – zginął, trafił do obozu koncentracyjnego, albo wywieziono go na przymusowe roboty. Dochodziło więc do licznych kontaktów seksualnych między Polkami a okupantami. Jednakże zdarzała się i prawdziwa miłość. Usystematyzowałam problem wyodrębniając trzy typy zachowań: prostytucję, przemoc na tle seksualnym oraz dobrowolne związki.

Skąd rekrutowano personel domów publicznych? Gdzie je lokalizowano? Kto z nich korzystał?

Zawodowe prostytutki odnajdywano dzięki przechwyconym kartotekom polskiej policji. Nie zawsze trzeba je było zmuszać do kontynuowania działalności. Lupanary nierzadko funkcjonowały pod przedwojennymi adresami. Nieraz urządzano je w domach odebranych żydowskim właścicielom, albo – jak w Krakowie – w akademiku żydowskich studentów. W ciągu zaledwie roku w okupowanej Polsce powstała sieć domów publicznych z obwiązującymi cennikami. Najwykwintniejsze – i najdroższe – przeznaczono wyłącznie dla wyższych szarż. Znacznie więcej było tych dla zwykłych żołnierzy.

W jaki sposób przeciwdziałano chorobom wenerycznym?

Najogólniej rzecz ujmując ? profilaktyką. Aprowizacja armii niemieckiej obejmowała prezerwatywy, w domach publicznych przestrzegano zasad higieny, zaś ich pensjonariuszki systematycznie poddawano badaniom lekarskim. Pierwsza wojna światowa i straty spowodowane plagą chorób wenerycznych doprowadziły do tego, że po dwudziestu latach Niemcy stali się ostrożniejsi. Kiła oraz tryper i tak jednak zbierały niemałe żniwo, bo niemieccy okupanci korzystali także z pokątnych usług seksualnych ? surowo zabronionych. Dawały większe możliwości wyboru, gwarantowały intymność, a i cena była konkurencyjna.
Skądinąd ciało kobiece bywało wówczas walutą wymienialną w rozmaitych negocjacjach.

Polskie Państwo Podziemne karało romansujące z okupantem kobiety rozmaicie: ogoleniem głowy, chłostą, umieszczeniem ich personaliów na liście hańby, wywieszanej w miejscu publicznym, a nawet wyrokiem śmierci, kiedy istniały niezbite dowody kolaboracji z wrogiem. A co groziło Niemcom?Wyłączając zarejestrowane prostytutki, seks z Polkami – “podludźmi” wedle ideologii hitlerowskiej – był zakazany. Formalnie winien skutkować upomnieniem czy naganą – w przypadku recydywy zesłaniem na front, przede wszystkim wschodni, tudzież skierowaniem do obozu koncentracyjnego. Jednocześnie obowiązywały jednak specjalne rozporządzenia, na mocy których Niemiec mógł poślubić Polkę. Ta “elastyczność” nazistów zaskoczyła nawet mnie. Wraz z upływem lat wojny, kiedy III Rzesza znalazła się w defensywie, na te przepisy coraz bardziej patrzono przez palce.

 Jaka była skala gwałtów Niemców na Polkach?
Liczby ofiar przemocy seksualnej nie podjęłabym się ocenić. Nawet szacunkowo. Mam zbyt mało danych. Nie ulega jednak kwestii, że Polki masowo gwałcono nie tylko podczas Powstania Warszawskiego.Tyle że, z oczywistych względów, niechętnie zgłaszały ów fakt organom ścigania. Udokumentowane są liczne gwałty zbiorowe, poprzez które okupanci podkreślali swoją dominację. Dopuszczali się ich zarówno żołnierze, jak i – częściej – służby pomocnicze lub formacje paramilitarne. Zresztą części z nich nakazywano brutalne postępowanie. Przemoc seksualna nierzadko wynikała z nadużycia urzędu. Wykorzystywano przy tym odznaki i mundury, wobec czego niemieckie organy ścigania uznawały, że sprawcami nie mogli być Niemcy, lecz osoby ich udające. W opracowaniach naukowych gwałty spychano na margines, traktując je jako zjawisko towarzyszące innym represjom. Ofiary bardzo często zostały zamordowane przez oprawców, a poświadczenia zbrodni na tle seksualnym są wyrywkowe, o ile w ogóle się zachowały.

Konsensualny typ – excusez le mot – stosunków niemiecko-polskich stanowił rzadkość?
Bez wątpienia przemoc seksualna i system prostytucji zdominowały badany przeze mnie fragment społecznej historii II wojny światowej, lecz ignorując dobrowolne relacje Polek z Niemcami, byłby on niepełny. Niekiedy Polki i Niemców łączyła autentyczna nić uczucia, które – z reguły – nie kończyło się happy endem. Bywało, że pod koniec wojny Niemcy, czując na plecach oddech Sowietów, wysyłali swoje polskie partnerki do Niemiec. Ciężko znaleźć jednak informacje dotyczące powszechności tego zjawiska. Jak również ustalić, ile z tych pań powróciło po zakończeniu II wojny do Polski, a ile pozostało za granicą.

 

Autor: rozmawiał Tomasz Zbigniew Zapert
Źródło: Magazyn Literacki KSIĄŻKI 1/2017